wtorek, 21 października 2014

Epilog


Now I see fire inside the mountain
I see fire burning the trees
And I see fire hollowing souls
I see fire blood in the breeze
And I hope that you'll remember me



Leżałam bezwładnie na kanapie wlepiając swój wzrok w telefon z wyświetlonym numerem Harrego. Biłam się z własnymi myślami jaką podjąć decyzję. Dziś chłopak wyjeżdżał. Zostawiał przeszłość i chciał zacząć nowe życie. Nowe życie ze mną. Ale czy ja tego chciałam? Może powinnam ratować mój związek z Louisem? Byłam rozbita na miliony kawałków, które nie mogą się złożyć w jedność. Nagle po mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. kompletnie zszokowana poderwałam się z łóżka i ruszyłam aby otworzyć nieproszonemu gościowi. Wypuściłam powoli powietrze z ust i nacisnęłam niepewnie na klamkę. Przede mną staną Lou próbując uniknąć mego wzroku.
- Louis ja cię przepraszam - zaczęłam czując żal widząc go w takim stanie.
- Daruj sobie Juliet - odparł i spojrzał na mnie z wyrzutem. W tym momencie do moich oczu napłynęły łzy. - Przyszedłem po resztę moich rzeczy - dodał i czekał aż przepuszczę go w progu. Kiwnęłam jedynie głową i odsunęłam się robiąc przejście dla chłopaka. Podążałam za nim chcąc coś mu powiedzieć, odezwać się lecz w moim gardle tkwiła wielka gula, której nie mogłam przełknąć. Stanęłam naprzeciwko szafy wpatrując się co robi chłopak. 
- Przestań - szepnął ładując kolejną bluzkę do torby. 
- Przecież nic nie robię - odparłam roniąc kolejną łzę 
- Przestań płakać - sprostował odwracając się tym razem do mnie. Staliśmy twarzą w twarz wpatrując się w siebie. 
- Kochasz go ? - zapytał powodując u mnie zszokowanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.  Pokiwałam jedynie głową powodując zaśmianie się u Louisa. 
- Teraz wiem jak się czułaś gdy osoba, którą kochasz wbiła ci nóż w serce. A ty mimo tego nadal ją kochasz - po tych słowach moja dusza rozdarła się na pół. Byłam jak rozbite szkło w całości trzymało mnie jedynie ciało. Kolejne słone łzy poznawały moje policzki. 
- Przepraszam - znów bezsensowne słowo padło z moich ust. 
- Nie mogę cię winić za to, że kogoś kochasz. Nie mogę cię zmusić abyś mnie pokochała - odparł chwytając walizkę w dłoń. Podszedł do mnie ujmując moją twarz w dłoniach. Jego zimne usta delikatnie dotknęły mojego czoła a uszy oplótł rżący głos układając się w słowa "Kocham cię" zacisnęłam mocno powieki powstrzymując kolejne fale łez. Gdy uniosłam delikatnie powieki chłopaka już nie było. Opadłam bezsilnie na podłogę nie wierząc w to co się dzieje. W to jak zachował się Louis. Nie zasługiwał na to co go spotkało. Po paru chwilach do moich uszy doszedł dźwięk komórki. Odebrałam leniwie telefon czekając na rozpoczęcie rozmowy. 
- Juli! - usłyszałam jedynie krzyk w słuchawce.
- Tak? - szepnęłam i podniosłam się z zimnej podłogi. 
- Gdzie jesteś? - w tym momencie rozpoznałam, że rozmawiam z Emily. 
- W domu - zakomunikowałam 
- Zaraz będę - powiedziała stanowczo i rozłączyła się 
Rzuciłam telefon na fotel obserwując dokładnie gdzie upada. Położyłam się na sofę i czekałam na przyjście Emi. W tym czasie zadecydowałam, że zostaję w Londynie. Kocham Harrego ale nie mogę być z nim nie po tym co mi zrobił. Uświadomił to mi Louisa tym jak postąpił ze mną. Po pół godzinie czekania na dziewczynę ujrzałam ją stojącą nade mną. 
- Co ty wyprawiasz? - podniosła na mnie ton powodując zmianę mojej pozycji. 
- Nie rozumiem? - zdziwiłam się i czekałam na wyjaśnienia. 
- Czemu ty jeszcze tu siedzisz? Czemu się nie pakujesz? - dziewczyna nie dawała za wygraną - Zostaw Louisa i jedź na lotnisko - dodała siadając na fotel. 
- Nie jestem już  z Louisem! - krzyknęłam - Zadowolona? Zawsze tego chciałaś! 
- Co? Jak to? - na twarzy Emily malowało się zdziwienie. 
- Zdradziłam go z Harrym gdy był na delegacji - wyjaśniłam. - A on a on nadal mnie kocha - w tym momencie znów roniłam kolejne łzy. 
- Łoł tego się nie spodziewałam - powiedziała brunetka zdejmując swój płaszcz. - Nie spodziewałam się tego po Louise. Zaskoczył mnie.
- Jak ja mam pojechać teraz z Harrym nie wiadomo gdzie nie wiedząc co działo się z nim przez te ostatnie dwa lata ? - w tym momencie czekałam na wyjaśnienia dziewczyny.
- Niech stracę. Harry miał raka - te słowa wmurowały mnie totalnie. 
- Jak to miał raka ? - zapytałam nie wierząc w to co słyszę.
- Dowiedział się o tym gdy robiliście badania. Było z nim źle. Lekarze nie dawali najmniejszych szans. Jedyną kliniką gdzie znalazł nadzieję była klinika w Watford. Wyjechał tam nie chcąc od ciebie litości i tego abyś cierpiała po jego śmierci. Moim zadaniem było pomóc ci zapomnieć o nim. O to mnie poprosił. Dostawał codziennie od ciebie listy, które przynosiła mu jego matka. Płakał gdy je czytał. Pamiętasz jak zostawiłam u ciebie Timiego a potem przyjechałam smutna? Dowiedziałam się, że Harry ma jedynie miesiąc. A potem jak przyłapałaś mnie na sprawdzaniu klinik? Okazała się cud i Harry miał coraz lepsze wyniki...
W tym momencie nie słuchałam dalej Emily tylko wybiegłam z domu biegnąc w stronę lotniska. Zrozumiałam ile dla niego znaczyłam. Kochał mnie tak mocno abym przez niego nie cierpiała. Wypatrywałam taksówki aby szybciej dostać się na lotnisko. Nagle pojazd zatrzymał się tuż naprzeciw mnie a ja sprytnie wsiadłam do auta. Wydukałam adres i spojrzałam na zegarek uświadamiając sobie, że pozostało mi jedynie 20 minut. Gdy dotarłam na miejsce wysiadłam jak oparzona biegnąc w stronę frontowych drzwi. Znajdowałam się w głównym hangarze rozglądając się na wszystkie strony. Nagle moim oczom ukazała się brązowa czupryna. 
- Harry ! - krzyknęłam z całych sił na co chłopak się odwrócił. Zaczęłam biec w jego stronę a nagrodą było wtulenie się w jego ciepłe ciało. 
- Kocham cię - szepnęłam na co odpowiedział namiętnym pocałunkiem. 

Natychmiastowo otworzyłam oczy dysząc z całych sił. Po moim czole spływały krople potu. Rozejrzałam się nerwowo po pokoju nie wiedząc co się dzieje. Spojrzałam na chłopaka leżącego koło mnie na co samoistnie się uśmiechnęłam. Wtuliłam się w jego idealne ciało zaciągając się jego zapachem.  Wetknęłam mój spiczasty nosek w brąz loki a moje serce spowolniło rytm wiedząc, że jestem bezpieczna.
- To sen. Szalony sen - odparłam i nadal oddałam się w krainę Morfeusza.

...................................................................................

Mam nadzieję, że takie zakończenie Was zaskoczyło. Jeśli tak bardzo dobrze :) o to chodziło.

A więc to ostatni raz gdy dodaję tutaj rozdział. Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, obserwacje, wyświetlenia. To wiele dla mnie znaczy. Niestety nie jestem dobra w pożegnaniach.

Mama nadzieję, że Wam się podobało bo mi bardzo :)

Może kiedyś znów coś napiszę ale na razie muszę się z Wami pożegnać :)

środa, 8 października 2014

Rozdział 22

 Music

 I just wanna feel real love
In a life ever after
There's a hole in my soul
You can see it in my face
It's a real big place



W głowie miałam jedynie noc spędzoną z Harrym. Siedziałam w osłupieniu na kanapie oglądając telewizję. Przykryta kocem wpatrywałam się w kolorowy ekran mając pustkę w głowie. Skupiłam się na jednym i nadal w tym trwałam. Nagle po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Momentalnie się ocknęłam i odebrałam telefon nie patrząc wcześniej kto dzwoni.
- Halo - szepnęłam bez entuzjazmu czekając na odpowiedź.
- Hej kochanie, jak sobie radzisz? - do mojego ucha doszedł zapomniany od prawie tygodnia głos.
- Wszystko w porządku - odparłam wstając powoli z kanapy.
- Przepraszam, że dopiero teraz dzwonię ale jestem tu strasznie zalatany -usprawiedliwił się brunet.
- Nic się nie stało - w moim głosie można było usłyszeć brak emocji.
-Ej co jest? Pokłóciłaś się  z Emily - nagle gdy Louis zorientował się, że coś jest nie tak ogarnęło mnie przerażenie.
- Nie, wszystko jest okej. Wydaje ci się - skłamałam i czekałam na reakcję Lou.
- A jak tam dogadujesz się z Harrym? - momentalnie moje nogi się ugięły. W głębi duszy miałam nadzieję, że te pytanie nie padnie z jego ust.
- W sumie dobrze, wpada czasami na kawę - kolejne kłamstwo padło z moich warg. Zamknęłam powoli oczy roniąc pojedyncze łzy. Wypuściłam  powietrze z ust i podniosłam wzrok ku górze. Zagryzłam dolną wargę zaciskając mocno powieki.
- Juli, słońce ty płaczesz? - w głosie Louisa można było usłyszeć zmartwienie, co powodowało u mnie gorsze wyrzuty sumienia. Kolejne łzy spłynęły po moim policzku.
- Nie, nie wydaje ci się - powiedziałam przez łzy łudząc się, że brunet nabierze się na ten banał.
- Kogo chcesz oszukać? Powiedz co się stało? - tym razem wiedziałam, że chłopak nie da za wygraną. Zebrałam się powoli w sobie aby kolejne kłamstwo ujrzało światło dzienne. Oparłam się o ścianę powoli zjeżdżając na dół. Wplotłam rękę we włosy i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Po prostu.... - nagle w mojej głowie miałam pustkę nie wiedziałam co powiedzieć - Po prostu tęsknię - z kolejnym wypowiedzianym słowem mój głos cichł.
- Kotek, jutro wieczorem będę w domu - zakomunikował pocieszając mnie, co nic nie dało. Wręcz przeciwnie jego słowa wzbudziły we mnie jeszcze mocniejsze poczucie winy.
- Jak wrócisz będziemy musieli porozmawiać - gdy wypowiedziałam to zdanie od razu pożałowałam. Nie wiem dlaczego z moich ust padły te słowa. W środku czułam, że muszę powiedzieć prawdę. Na to zasługuje właśnie Tomo na prawdę chociażby była najbardziej bolesna.
- Nie mogę się doczekać - odparł - Wiesz co skarbie muszę kończyć. Kocham cię. Pa - po ostatnim słowie usłyszałam głos zakończonej wiadomości. Powoli oderwałam telefon od ucha a moją twarz zalały łzy. Dwa lata które poświęcił mi chłopak ja totalnie spieprzyłam zdradzając go. Dopuściłam się najgorszej rzeczy jaka mogła być. Na dodatek z najlepszym przyjacielem mojego chłopaka. Nie miałam na nic siły. Wstałam powoli z zimnej podłogi i ruszyłam do sypialni zatapiając się w ciepłej pościeli. Nie wiedząc kiedy moje powieki zmorzył sen.
***
Siedziałam na fotelu tupiąc nerwowo stopą o panele. Co raz spoglądałam na zegarek wbijając w przedramiona długie, ostre paznokcie. W środku czułam bombę, która po przekroczeniu progu przez Louisa wybuchnie niszcząc wszystko co razem zbudowaliśmy. Co sekundę miałam nowe wizje reakcji chłopaka na wiadomość jaką mu przekażę. Lecz ja nie umiem żyć w kłamstwie. Nie umiem oszukiwać ludzi, którzy poświęcili dla mnie zbyt dużo. Ja po prostu zniszczyłam wszystko co było dla niego ważne. Na czym mu zależało i nadal zależy. Ale wiem jedno z chwilą gdy ujrzałam Harrego po dwóch latach moje serce zaczęło na nowo bić. Lecz zdrowy rozsądek mówi mi żebym mu nie ufała. Żebym nie popełniła kolejnego błędu. Nie mogę mu wybaczyć nie wiedząc dlaczego mnie zostawił bez słowa. Nie mogę z nim wyjechać pozostawiając tutaj wszystkich moich bliskich. Nagle do mieszkania wszedł Lou. Wstałam cała trzęsąc się z nerwów a on jedynie podbiegł do mnie i wtulił się najczulej jak umiał. W sercu poczułam przeszywający mnie ból. Miałam ogromne wyrzuty sumienia co do niego. Oderwałam się natychmiast do niego spoglądając mu w oczy. Brunet powoli zbliżał się do mnie aby mnie pocałować na co natychmiastowo zareagowałam odpychając go od siebie
- Hej co jest? - spytał nagle z lekkim zdziwieniem.
- Musimy pogadać - zakomunikowałam i usiadłam ostrożnie na kanapie a Loui zaraz za mną. Zebrałam się powoli w sobie opanowując emocje.
- Mam się bać ? - zapytał niepewnie chłopak i wpatrywał się we mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Louis, nie wiem jak to powiedzieć ale... - te dwa słowa nie mogły przejść mi przez gardło. Wpatrywałam się w chłopaka nie potrafiąc go zranić - zdradziłam cię - wyszeptałam po chwili namysłu i czekałam na najgorsze. Chłopak jedynie wstał i natychmiast odwrócił się w moją stronę.
- To jakiś żart? - zapytał i lekko się zaśmiał.
- Ja nie chciałam. To samo się stało nie panowałam nad tym - tłumaczyłam się ze wszystkich sił lecz to nic nie dało.
- Juli? Czy ty słyszysz samą siebie ? - odparł
- Tak wiem nie mam żadnego usprawiedliwienia - zakomunikowałam i czułam jak do moich oczu napływają łzy a ręce trzęsą się bez opamiętania.
- Wyjeżdżam na tydzień a ty zdradziłaś mnie z jakimś kolesiem? Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić? Zniszczyłaś wszystko! Wszystko co dla ciebie poświeciłem - moje serce rozdzierało się na pół.
- Przepraszam - to jedynie co udało mi się wydukać.
- Co mi z twoich przeprosin? Nie sądziłam, że jesteś do tego zdolna - w tym momencie w oczach Lou zobaczyłam łzy. - Powiesz mi chociaż kto to jest? - dopytał
- Nie mogę tego powiedzieć - spanikowałam nie chciałam aby się dowiedział całej prawdy.
- Chyba mam prawo - powiedział bardziej stanowczo
- To Harry - wtedy zrozumiałam, że zasługuje na prawdę
- Super. Pieprzyłaś się z moim najlepszym kumplem. Gratuluję. A ja chciałem ci się oświadczyć! - ostatnie zdanie wmurowało mnie totalnie. Rozbiło mnie na miliony kawałeczków. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Poznałaś faceta zaledwie 2 tygodnie temu i już poszłaś z nim do łóżka! - krzyk bruneta ocucił mnie.
- To nie tak. Znałam go wcześniej - sprostowałam
- Jak to? Czyli zdradzasz mnie od dłuższego czasu?
- Nie. Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku, który mnie zostawił? To on. Harry - w tym momencie mina Louisa zbladła.
- Aha to tak. Koleś cię zranił a ty wchodzisz mu do łóżka i olewasz tego, który cię z tego wyciągną. Super! Wiesz co życzę ci szczęścia z Harrym - sprostował i zabierając swoje walizki z trzaskiem opuścił mieszkanie. Byłam kompletnie roztrzęsiona. Nie wiedziałam co dokładnie się stało. Chciałam po prostu zapaść się pod ziemię. Wymazać zdradę jakiej się dokonałam.

.................................................................
Totalnie mi się to nie podoba ale musiałam coś dodać przed epilogiem który nastąpi już niebawem.

Mam nadzieję, że nie jesteście źli za ten rozdział.

KOMENTUJCIE!!!!!!!

Epilog już wkrótce :)

środa, 1 października 2014

Rozdział 21


Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa


Przetarłam zaspane oczy rozciągając swoje zastygłe ciało. Nagle odwróciłam wzrok w drugą stronę lekko się szokując. Harry leżał koło mnie nadal  śpiąc. Jego naga klatka piersiowa bardzo dokładnie przylegała do moich pleców. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi powodując dreszcze na całym ciele. Nie wiedziałam co się dzieje. Pozwoliłam na zbyt wiele. Posunęłam się za daleko. Nie powinnam na to pozwolić przecież jestem z Louisem. Lekko wyślizgnęłam się spod ramienia chłopaka i powoli stanęłam na miękki dywan pocierając dłonie. Podniosłam się na równe nogi i skierowałam się do kuchni.
- Juli, kochanie - nagle przeszedł mnie dreszcz, stanęłam jak zaklęta na słowa wypowiedziane przez Harrego.
- Proszę cię, nie mów tak do mnie- odparłam i odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.
- Hej czemu płaczesz? - brunet nagle wstał i podszedł do mnie chcąc mnie przytulić.
- To mnie przerasta - szepnęłam i wyciągnęłam rękę zatrzymując chłopaka.
- Juli, to nie musi być trudne - powiedział i tym razem chwycił za moje ramiona wpatrywałam się w jego zielone oczy nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam wszystko rzucić i być z nim a z drugiej nie mogę zrobić tego dla Lou.
- Nie musi być trudne? Harry jeśli wybiorę ciebie zranię Louisa. Osobę, którą kocham. Nie chce aby się czuł tak samo podle jak ja gdy ty mnie zostawiłeś - z każdym słowem uświadamiałam sobie, że czego bym nie zrobiła ktoś będzie cierpiał.
- Nie można kochać dwóch osób naraz - sprostował - Musisz wybrać. Ja wiem, że tak naprawdę zawsze kochałaś mnie. Czemu się przed tym bronisz? - zapytał stawiając mnie tym samym pod ścianą.
- Czemu się bronię? Bo nadal się boję. Boję się, że gdy się obudzę znów znajdę list od ciebie, że wyjechałeś - wypowiadając te słowa przed oczami miałam tak dobrze znaną mi sytuację.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Nie popełnię tego samego błędu - w głosie Harrego można było usłyszeć załamanie. W głębi duszy wiedziałam, że żałuje tego co zrobił i gdyby nie Lou inaczej by to się potoczyło.
- Wtedy też obiecywałeś. I co? - niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Wyminęłam sprytnie chłopaka i skierowałam się w stronę schodów. Powoli oparłam się o balustradę chowając twarz w dłonie. Łzy spływały po moich policzkach robiąc czarne strużki niezmytego tuszu.
- Powiesz mi dlaczego mnie zostawiłeś? - zapytałam po raz setny mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź. Chłopak jedynie spuścił głowę nie chcąc jej podnosić. Po paru sekundach uniósł swój wzrok ku górze a jego oczy były całe zaszklone.
- Nie mogę Juli. Nie mogę - za każdym wypowiedzianym słowem jego głos cichł. Byłam pewna, że ukrywa coś przede mną. Coś co bym mnie zraniło.
- Nie możesz? - zapytałam z ironią wstając powoli ze stopnia. Podeszłam do ściany opierając się o nią - Wiem czemu mnie zostawiłeś doskonale wiem co zrobiłeś - odparłam zjeżdżając powoli na ziemię. Spojrzałam na sufit, który w tej chwili był najbardziej interesującą rzeczą w tym domu.
- Wiesz? - w głosie chłopaka można było usłyszeć zdziwienie.
- Zdradzałeś mnie. Zdradziłeś mnie i wyjechałeś ze swoją kochanką zostawiając mnie. A gdy ona cię zostawiła wróciłeś jak zbity pies do mnie myśląc, że czekam na ciebie. A gdy jednak tak nie było chcesz rozwalić życie swojego przyjaciele odbijając mu jego dziewczynę - z każdym wypowiadanym słowem Harry znajdował się coraz bliżej mnie. Kucną powoli tak aby znaleźć się na mojej wysokości. Oparła się swoimi ciepłymi dłońmi o moje kolana i uniósł mój podbródek. Spojrzałam na niego i czekałam na bzdurne wytłumaczenie.
- Juli to nie tak - tylko tyle udało mu się wykrztusić.
- A jak? Powiedz co mam myśleć? - znów pytanie na które nie uzyskałam odpowiedz.
- Nie utrudniaj tego. Proszę, to nie jest dla mnie łatwe. Nie możesz o ty zapomnieć? - ostatnie słowa wytrąciły mnie kompletnie z równowagi. Powoli dochodziły do mnie  wzbudzając agresję.
- Zapomnieć o tym? Zapomnieć o cierpieniu, które mi przysporzyłeś? - w moim głosie było można usłyszeć wściekłość. Natychmiast zrzuciłam jego dłonie z moich nóg. Wpatrywałam się przez chwilę dać mu szansę na obronienie się niestety nie skorzystał. Wstałam natychmiast kierując się do korytarza wzięłam z impetem jego koszulę którą następnie rzuciłam w Harrego.
- Wynoś się! -krzyknęłam pokazując na drzwi. Po chwili stałam sama w przedpokoju opierając się o komodę. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi spojrzałam na nie a w progu stał Harry. Pewnym krokiem ruszył w moją stronę i wpił się w moje usta. W tym momencie odpłynęłam. Powinnam odepchnąć go. Nie pozwolić na takie posunięcie. Lecz silna wola uciekła z momentem wkroczenia Harrego do mojego mieszkania. W tym momencie liczył się tylko on. Zatopiłam moje palce w lokach chłopaka a on uniósł mnie na wysokość swoich bioder na co natychmiast zaplotłam nogi wokół jego talii. Styles po chwili posadził mnie na komodę powodując zrzucenie ramek na które nie zwróciłam najmniejszej uwagi. Zostałam pochłonięta czułością z brunetem. Odchyliłam delikatnie szyję udostępniając dostęp dla Harrego. Czułam lekko mrowienie w miejscach gdzie oddawał swoje pocałunki. Bez zastanowienia zaczęłam rozpinać jego koszulę odkrywając przy tym idealnie wyrzeźbione ciało. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Powoli opadłam na łóżko zostając przykryta ciałem chłopaka. Oddałam się mu w całości nie zważając na konsekwencje.
***
Wstałam powoli z łóżka nakładając bluzkę na nagie ciało. Moje oczy momentalnie się zeszkliły.
- Co my zrobiliśmy? - zapytałam Harrego odwracając się w jego stronę.
- Tak robią ludzie, którzy się kochają. Nic w tym złego - odparł wstając z łóżka i zbierając porozrzucane rzeczy po podłodze.
- Co ja powiem dla Louisa? - znów z moich ust padło pytanie.
- Prawdę - zakomunikował z lekkim zszokowaniem.
- To nie jest takie łatwe - sprostowałam - Nie chcę go zranić i codziennie spotykać na ulicy bojąc się spojrzeć mu w oczy - dodałam.
- Wyjedź ze mną - na te słowa mocno się zdziwiłam - Miałem ci to powiedzieć później ale co tam... Za dwa tygodnie wyjeżdżam chcę abyś pojechała ze mną - odparł i czekał na moje potwierdzenie.
- I ty myślisz, że ja zostawię tu wszystkich i z tobą wyjadę? - nie wyobrażałam sobie tego.
- Nic cię tu nie trzyma. Daję ci spokój na te dwa tygodnie czekam o 16 na lotnisku - zakomunikował i wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim samą.

...............................................................................................
No i kolejny rozdział za nami :) Dodałam wcześniej za poprzednią zwłokę.

KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

sobota, 27 września 2014

Rozdział 20



 I’m ready to face the music
And I’m writting my own song
I gotta let go
I’m not reading the notes
I’m playing by ear



-Wracaj szybko - szepnęłam do ucha Louisa całując go namiętnie w usta.
- Obiecuję - odparł i owiną swoje ramiona wokół mojej talii.
- Dobra koniec tego miziania - wtrącił się Harry przerywając nam chwilę sam na sam.
- Opiekuję się nią - powiedzał Lou poklepując chłopaka po ramieniu. Styles jedynie się uśmiechną i spojrzał na mnie powodując rumieniec na mojej twarzy.
- Będę się nią opiekować jak własną dziewczyną - odpowiedział lokowaty lekko się śmiejąc.
- Nie zapędzaj się - krzykną Lou i szturchną przyjaciela w ramię.
- Okej okej - chłopak w  geście kapitulacji podniósł ręce do góry i obaj roześmiali się. Zachowywali się jak prawdziwi przyjaciele. Jakby znali się od urodzenia. Byli jak bracia. Bracia którzy kochają jedną kobietę i niepodświadomie o nią walczą. Tomilson powoli chwycił swoją walizkę i ruszył w stronę samochodu natychmiast podbiegłam w jego stronę i na sam koniec musnęłam jego ustach.
-Kocham cię - wyszeptałam i stałam przy samochodzie zanim chłopak nie wsiadł do auta. Powoli oddalałam się do tyłu aż stanęłam na jednej linii z Harrym spojrzałam na niego kątem oka a on jedynie się zaśmiał.
- Zrobiłaś to specjalnie - odpowiedział - Wiesz, że to mnie nie rusza, ale dla niego robisz krzywdę - zakomunikował i uniósł rękę ku górze odmachując dla Lou.
- Krzywdę? Nie bądź śmieszny - nagle spojrzałam jak auto znika za zakrętem.
- Wykorzystujesz go aby wzbudzić we mnie zazdrość - nagle chłopak odwrócił się w moją stronę i znów uśmiechną się tryumfalnym uśmiechem. - Nie uda ci się to - dodał.
- Wcale tego nie robię - oburzyłam się i zaplotłam ręce na piersiach - Jest moim chłopakiem, kocham go i mogę robić co chcę - powiedziałam z oburzeniem i spojrzałam w jego oczy. Kurcze jest lepszy niż myślałam.
- Myślisz, że możesz wcisnąć mi kit? Juli znam cię nie od dziś - na te słowa skierowałam się w stronę drzwi - Cześć - rzuciłam na odchodne i nacisnęłam klamkę.
- Hej! Miałem się tobą opiekować więc chyba wpuścisz mnie do domu - zdziwił się loczek i podniósł lekko ramiona ku górze i czekał na moją reakcję.
- Nikt nie mówił, że mam znoić twoją obecność w domu - odpyskowałam i zatrzasnęłam drzwi.
- Juli zaraz się rozpada i mam babeczki - krzyki Harrego dobiegały z podwórka powodując u mnie śmiech. Postanowiłam nie ozywać się do niego i czekać co zrobi - Nie ruszę się stąd! Słyszysz? - w myślach powiedziałam powodzenia i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie mocny grzmot i jasny błysk. Spojrzałam na szybę na której obijały się krople wody. Natychmiast podeszłam do drzwi aby upewnić się, że Harry już dawno poszedł do domu. Gdy spojrzałam przez wizjer lekko się zszokowałam. Cały przemoczony siedział na schodach czekając nadal na otworzenie drzwi. Lekko się uśmiechnęłam i uchyliłam drzwi. Chłopak jedynie się odwrócił i szybko wskoczył do mieszkania.
- Wiedziałam, że się zlitujesz - odparł zdejmując przemoczoną koszulę..
- Nie mam przecież serca z kamienia - zakomunikowałam i zmierzyłam go wzrokiem. Wyglądał jak przemoczony szczeniak. W środku zrobiło mi się jego żal. Miałam chęć mu to powiedzieć lecz się powstrzymywałam.
-Zdejmuj te ubrania - szepnęłam po chwili chłopak jedynie uwodzicielko się uśmiechną i postawił reklamówkę na komodę.
- Dla mnie nie musisz dwa razy powtarzać - zażartował.
- Bardzo śmieszne idź do łazienki tam leżą czyste ubrania Lou i ręczniki - wskazałam na łazienkę i wyciągnęłam rękę po babeczki. Chłopak chwycił za reklamówkę i spojrzał na zdjęcia lekko się smucąc.
- Kiedyś tu były nasze zdjęcia - szepną spoglądając na mnie.
- Kiedyś...- sprostowałam i chwyciłam torebkę ruszając do kuchni. Postawiłam z impetem paczuszkę na blat i oparłam się o szafki wypuszczając duży haust powietrza. Po chwili wyciągnęłam talerzyk ustawiając babeczki na spodku. Następnie zmierzałam do salonu gdzie czekał już Harry. Moje serce zaczęło mocniej bić gdy zobaczyłam go bez koszuli i w samych spodniach Lou. Uroku dodawały mu mokre włosy zaczesane do tyłu. Jego idealna muskulatura i brązowa skóra doprowadzała mnie do szału. Opanowałam się lekko i usiadłam na przeciw chłopaka stawiając słodkości  na stolik.
- Mówiłam żebyś się ubrał - powiedziałam taksując go wzrokiem.
- Przecież nie jestem nagi - zażartował i założył ręce za głowę.
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam i chwyciłam po jedną z babeczek na co chłopak zrobił to samo.
- Zawsze lubiłem to mieszkanie - stwierdził chłopak gryząc pierwszy kęs.
- Sam je wybierałeś - odparłam - Pamiętam to doskonale potem...- urwałam natychmiast
- Na romantyczną kolację - dokończył unosząc kąciki ust ku górze. Kiwnęłam jedynie głową przypominając sobie coś jeszcze.
- Pamiętasz jak czekaliśmy pod domem 6 godzin na klucze bo właściciel pomylił adresy - zaczęłam się powoli śmiać a Harry dołączył się do mnie. Po chwili znów wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem spoglądając co raz na Harrego.
- Coś jest nie tak? - zapytał nagle cały w dezorientacji. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Podeszłam do chłopaka i dotknęłam jego czubka nosa na co Harry lekko się wzdrygną a następnie zmazał bitą śmietanę z twarzy mażąc mi policzki białym kremem.
- Hej to nie fair - odpowiedziałam i natychmiast chwyciłam babeczkę rozgniatając ją na jego twarzy. Następnie on uczynił to samo. Po chwili błogiego śmiania się opanowaliśmy emocje i spojrzeliśmy sobie w oczy.  Harry gwałtownie zmniejszał odległość między nami. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam sparaliżowana.
- Obejrzymy film? - zapytałam nagle lekko się czerwieniąc.  Chłopak spuścił jedynie głowę a następnie podniósł głowę z lekkim uśmiechem. Natychmiast włączyłam film i usiadłam koło chłopaka opierając się o jego ramię.

.....................................................
Przepraszam ale mam strasznie dużo nauki i dopiero teraz znalazłam czas. Mam nadzieję, ze się podoba :)

KOMENTUJCIE!!!!!

środa, 17 września 2014

Rozdział 19

Music 

A Ty, gdy powinniśmy podtrzymać ten mur,
tak po prostu odchodzisz ! Stój !
Albo idź...i wszystkim mów dziś... jak ja...

Jak ja Cię kochałam
I jak dziś umieram
Jak byłam szczęśliwa
Szczęśliwa do teraz...

Leżałam bezczynnie na kanapie zatapiając się w myślach. W głowie miałam sytuację z przed kilku dni. Ten pocałunek wzbudził u mnie uczucia na nowo. Delikatnie dotknęłam  moich warg czując dotyk Harrego. Uśmiechnęłam się powoli na samą myśl o chłopaku. O jego zapachu, cieple i oczach. Momentalnie potrząsam głową opanowując się powoli. Przypominam sobie jak mnie potraktował i cała magia pryska. W jednej chwili mam ochotę go pocałować a w drugiej spoliczkować. Nagle drzwi się otworzyły a do mieszkania wszedł Louis uradowany od ucha do ucha.
- Witaj kochanie - odparł podchodząc do mnie i całując mnie w policzek.
- Hej - szepnęłam i spojrzałam na chłopaka z lekkim uśmiechem.
- Dziś w szpitalu miałem urwanie głowy - brunet nagle opadł na kanapę oplatając mnie ramieniem. Odetchną głęboko i oparł swoją głowę na moim ramieniu.
- Pewnie jesteś zmęczony - zakomunikowałam i spojrzałam na niego czekając na odpowiedź.
- I to bardzo - odpowiedział - Ale mam też nowinę - mówił dalej. Po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na mnie aby zobaczyć moją reakcję. Dałam mu porozumiewawczy znak aby mówił dalej -  Zaproponowali mi tygodniowy wyjazd. Praktyki w centru onkologicznym. Najlepszym instytucie na świecie - chłopak mówił jak zahipnotyzowany a ja po pierwszych słowach wyłączyłam się kompletnie. Wlepiłam wzrok w jeden punk i zaczęłam myśleć o Harrym. -  Co o tym sądzisz? Juli?! - ocuciłam się na ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez bruneta. Zwróciłam tym razem wzrok na niego lekko zszokowana. - Nie słuchałaś mnie prawda? - zapytał siadając obok mnie.
- Przepraszam ale jakoś jestem rozkojarzona - usprawiedliwiłam się dość marnie i czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Właśnie widzę - odburkną i z nieciekawą miną udał się do kuchni. W tym momencie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam w totalnej rozsypce. Z jednej strony Harry a z drugiej Louis. Oboje mężczyzn którzy skradli moje serce. Lecz tylko jeden z nich je w pewien sposób zniszczył. Wstałam powoli z kanapy i udałam się do kuchni. Mój wzrok napotkał chłopaka który właśnie robił sobie herbatę.
- Przepraszam - szepnęłam wtulając się w jego tors. Po chwili ciepłe dłonie bruneta znalazły się na moich plecach. - Oczywiście jestem zadowolona z tego, że cię docenili. I chcę abyś szybko wrócił - zaczęłam nie odrywając się od chłopaka.
- Ja też cię kocham - szepną mi do ucha i delikatnie musną mój policzek.
- Kiedy jedziesz? - zapytałam
- Za dwa dni - odparł krótko i spojrzał prosto w moje oczy. Uwolniłam się z jego uścisku i stanęłam obok opierając się o blat. Zaplotłam ręce i oparłam o klatkę piersiową przyglądając się co robi Louis. Nagle przerwał nam dźwięk dzwonka. Postanowiłam pójść otworzyć zastanawiając się kto może zakłócać nasz spokój. Moim oczom ukazała się drobna brunetka uśmiechnięta od ucha do ucha. Przepuściłam Emily w progu i poprowadziłam ją do salonu gdzie siedział Lou.
- Witaj Louis - przywitała się Ems siadając na fotelu.
- Hej - odpowiedział nawet na nią nie spoglądając. Usiadłam obok chłopaka gdy ten nagle wstał i ruszył w stronę wyjścia.
- Idę do Harrego nie będę wam przeszkadzał - zakomunikował i znikną za drzwiami.
- Nawet mi go szkoda - powiedziałam Emi gdy brunet już dawno opuścił pomieszczenie.
- Nie rozumiem? - dopytałam i zmarszczyłam lekko czoło.
- Jak to nie rozumiesz. Chłopak nie świadomy niczego przyjaźni się z twoim byłym - w oczach Emi można było zobaczyć iskierki. Spoglądała na mnie czekają na moją reakcję.
- Przestań. To nie jest zabawne - sprostowałam - Ja mam do ciebie inną sprawę - dodałam - Dlaczego nasłałaś na mnie Harrego?
- No wiesz. Chciałam abyście wszystko sobie wyjaśnili a że poprosił mnie o to, to inna sprawa - tłumaczyła się dziewczyna najlepiej jak umiała.
- Ale może ja tego nie chcę - krzyknęłam - Wiesz, że on mnie pocałował. A ja nie mam żadnych wyrzutów sumienia w stosunku do Lou- nagle na moje poliki wpadł rumieniec. Momentalnie przysunęłam nogi pod brodę i schowałam twarz roniąc przy tym łzy.
- Jak to cię pocałował? - krzyknęła Emili wstając od zdenerwowania. Uniosłam jedynie wzrok na nią a dziewczyna spojrzała na mnie z troską. Podeszła powoli do mnie obejmując mnie ramieniem - Powiedział dlaczego cię zostawił? - szepnęła po pewnym czasie. Bez żadnych słów machnęłam przecząco głową i przyglądałam się na moje drżące ręce. Po paru sekundach ciepłe ręce dziewczyny dotknęły moich dłoni dając mi lekkie pocieszenie.
- Emi? Co ja mam teraz zrobić? - zapytałam łykając własne łzy.
- Kochasz go?- szepnęła  czekając na moją odpowiedz.
- Tak... - odpowiedziałam po chwili namysłu nie żałując wypowiedzianych słów.
- Kochasz Louisa? - kolejne pytanie padło z ust dziewczyny.
- Tak...- w moim głosie można było usłyszeć zawahanie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego muszę przez to przechodzić?
- Chyba sama odpowiedziałaś na swoje pytanie - sprostowała Emi słysząc moje odpowiedzi. Doskonale wiedziała i słyszała tą niepewność przy drugim zapytaniu.
- Ale Harry mnie zostawił, olał. A teraz mam tak do niego wrócić. Nie mogę. Nie teraz - otarłam słone łzy i wstałam zaraz za dziewczyną. Odprowadziłam ją do korytarza i przyglądałam się co tak dokładnie robiła dziewczyna.
- Może miał powód aby to zrobić? - zapytała i nałożyła swoją kurtkę.
- Żaden powód nie spowoduje, że mu wybaczę - burknęłam i przeczesałam niechlujnie włosy.
- Trzymaj się. Pamiętaj dzwoń o każdej porze -przytuliła mnie na pożegnanie i natychmiastowo opuściła moje mieszkanie. Oparłam się o drzwi i powoli zsunęłam się na ziemie. Po chwili dostałam smsa. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam treść.

" Nawet w obecności Lou nie potrafię o tobie przestać myśleć. Kocham cię" Harry 

Przeczytawszy wiadomość z całych sił ścisnęłam telefon w dłoni i rzuciłam nim o ścianę rozbijając go na drobne kawałki. Łzy zalały całą moją twarz rozmazując resztki tuszu z rzęs. Wbiłam swoje paznokcie w blond głowę i aby dać upust złościom. Ciągnęłam pasma włosów z całych sił. W tym momencie chciałam skończyć ze sobą aby nie mieć już żadnych problemów. Powoli podniosłam się z podłogi i udałam się do sypialni. Ostrożnie położyłam się na łóżko i przykryłam się starannie kocem próbując zasną. Próbując odpocząć i oderwać się od tej całej chorej sytuacji. 
-Juli? - nagle ze snu wyrwał mnie męski głos. Szybko otworzyłam oczy i potarłam je kilka razy. Spojrzałam momentalnie na okno które było całkiem szare.
- Która godzina? - spytałam rozglądając się po pokoju.
- Jest już późno - sprostował Lou i położył się koło mnie - Mam dla ciebie nowinę - zakomunikował chłopak - Harry obiecał, że na czas mojego wyjazdy zaopiekuje się tobą - za każdym wypowiadanym słowem miałam ochotę się rozpłakać - Nie chcę abyś była sama bo ostatnio chodzisz taka smętną - dodał i wtuliła się w moją szyję.
- Super - burknęłam i zamknęłam powoli oczy. Gdyby tylko Loui wiedział co właśnie uczynił. Gdyby wiedział, że sam pcha mnie w ramiona Harrego nie skakał by z radości. Gdyby tylko wiedział...
.....................................................

Ok teraz będzie taki nie jaki rozdział bo musi dojść do kulminacyjnego momentu. Mam nadzieję, że się nie gniewacie i

KOMENTUJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 10 września 2014

Rozdział 18


Teraz wiem,
tylko w snach,
mogę razem z Tobą trwać.
Ale tylko w snach,
tylko w twoich snach.
 

Powoli zrzuciłam z siebie kołdrę i zimnymi stopami dotknęłam ciepłego dywanu. Potarłam lekko dłońmi  o swoje blade ramiona i spojrzałam na śpiącego Louisa. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok i powoli wstałam prostując ugięty materac. Schodziłam jak najciszej po drewnianych schodach aby nie obudzić bruneta. Podeszłam do okna i spojrzałam w granatowe niebo. Usadowiłam się wygodnie na parapet wlepiając swój wzrok w księżyc. Bezsenność która mnie ogarniała była frustrująca. W głowie nadal miałam wczorajszy wieczór i twarz Harrego przed sobą. Jego dłonie, które gładziły moją skórę powodując dreszcze oraz aksamitny głos oplatający moje uszy. Chwyciłam się natychmiastowo za głowę ronią pojedynczą łzę. Zjeżdżałam dłońmi po twarzy lustrując je dokładnie. Po chwili jeden z palców powędrował na stare rany na nadgarstku. Powoli przesuwałam opuszek palca po kreskach zadanych z miłości. Mimo tego, że zadałam sobie ból przez niego nadal go kochałam. Nadal pewna cząstka mnie chciała być z nim. Spojrzałam mimowolnie na zegarek, który wskazywał północ. Chwyciłam za telefon i wykręciłam natychmiastowo dobrze znany mi numer.
- Halo? - odparł już trochę zaspany głos.
- Obudziłam cię? - zapytałam niepewnie i czekałam na odpowiedź.
- Nie
- Możemy się spotkać? - kontynuowałam rozmowę dalej bawiąc się włosami.
- Tam gdzie zawsze?
- Tak - odparłam krótko i się rozłączyłam. Poszłam szybko na górę aby narzucić na siebie pierwsze lepsze ubrania i opuściłam dom. Zmierzałam ciemnymi ulicami rozglądając się na wszystkie strony. Po paru minutach byłam już na miejscu. Usiadłam na ławkę oplatając się z zimna rękoma. Podkuliłam nogi pod sam podbródek i spojrzałam na świecące gwiazdy na niebie. Powoli moje kąciku ust szybowały w górę do póki ktoś nie narzucił mi ciepłej bluzy na ramiona. Momentalnie wstałam z przerażeniem odwracając się do tyłu aby zobaczyć kto mnie wystraszył. Stałam bez ruchu dobre kilka sekund wpatrując się w osobę stojącą przede mną.
- Co ty tu robisz? - zapytałam po chwili
- Chciałem wszystko wyjaśnić - odparł i podszedł jeden krok w moim kierunku na co ja cofnęłam się do tyłu.
- Nie będziemy nic wyjaśniać. Zaraz przyjdzie tu Emi - zaczęłam
- Nie przyjdzie - wtrącił i podszedł do mnie chwytając za ręce.
- A więc to tak. Uknuliście to! - krzyknęłam. W moich oczach była wściekłość. Chciałam się wyrwać leć jego uścisk się zacieśniał. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i zastygłam.
- Kocham cię Juli - szepną i bez zastanowienia wpił się w moje usta. Ten zapomniany smak powrócił. Znów zasmakowałam tych malinowych ust. Oddałam się pocałunkowi tylko do czasu. Po chwili zorientowałam się co takiego wyprawiam. Przecież jestem z Louisem. Kocham jego. Oderwałam się momentalnie od Harrego i z całej siły uderzyłam w twarz.
- Nigdy tak nie rób - powiedziałam stanowczo a on jedynie spojrzał się na mnie masując bolące miejsce.
- Wiem, że tego chcesz - odparł siadając na jednej z pobliskich ławek.
- Nic nie wiesz. Teraz nie powinnam cię obchodzić. Nie pamiętasz sam mnie zostawiłeś - mówiłam bez opamiętania aby cokolwiek dotarło z tych słów do Harrego.
- Musiałem - krzykną podrywając się na równe nogi.
- Musiałeś? - zapytałam z kpiną w głosie - Wiesz co? Jesteś skończonym egoistą. Zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia obiecując wcześniej co innego. A teraz wracasz po 2 latach i chcesz mnie odzyskać - nie wytrzymałam moje hamulce puściły. Łzy lały się po moich policzkach niczym wodospad.
- Juli, zostawiłem cię bo kochałem cię. I nadal cię kocham. To było dla twojego dobra -  wytłumaczył bardzo spokojnie jeszcze bardziej mnie denerwując.
- Dla mojego dobra - furknęłam łapiąc się za głowę robiąc obrót wokół własnej osi. - Nie bądź śmieszny. Nie wiesz jak to przeżyłam. Nie wiesz ile musiałam znieść. Co poświęcić. Do jakich kroków się posunąć aby o tobie zapomnieć -  w tym momencie odciągnęłam rękaw do góry pokazując mu zagojone blizny po żyletce - Patrz! - krzyknęłam. - Twoje dobro dla mnie - dodałam i spojrzałam w jego oczy w których zobaczyłam łzy.
- Ja... nie ja nie wiedziałem - szepną i podszedł do mnie.
- Skąd miałeś wiedzieć jak byłeś w jakimś pieprzonym Watford - odparłam i powoli zsunęłam rękaw do dołu. - A teraz wracasz i wszystko niszczysz znów! - zaczęłam nadal unosząc ton głosu. - Po co wracałeś?! Po co, się pytam! - w tym momencie jego ciepłe dłonie oplotły moje ciało masując plecy. Wpadłam w histerię. Waliłam pięściami w jego klatkę piersiową aby uwolnić się z uścisku.
- Ciiii...- powtarzał chłopak głaszcząc mnie po głowie. Nie wiem czemu ale z minuty na minutę uspokajałam się. Ból, stres, rozpacz odchodziły gdy byłam w jego ramionach. Czułam się po prostu bezpieczna. - Kocham cię Julii - dodał gdy zapadła po między nami cisza. Powoli oderwałam się od niego spoglądając w zielone tęczówki. - Przepraszam, że cię zostawiłem bez słowa wyjaśnienia ale musiałem. Przepraszam, że przeze mnie robiłaś takie straszne rzeczy. Nigdy sobie tego ni wybaczę. Ale nadal cię kocham i będę o ciebie walczył - za każdym wypowiedzianym słowem miałam ochotę zamknąć jego uta moimi. Wtulić się w jego tors i pozostać tak bez końca.
- Dlaczego? - zapytałam - Dlaczego mnie zostawiłeś? - dodałam
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie chcę od ciebie litości. Nie chcę abyś była ze mną z litości. Chcę abyś mnie pokochała tak jak kiedyś - wytłumaczył i czekał na moją reakcję.
- Wybacz ale ja kocham Louisa - szepnęłam i próbowałam go wyminąć. Niestety ręka chłopaka chwyciła moje przedramię a ja pod wpływem siły obróciłam się w jego stronę.
- Wcale go nie kochasz. Tłumisz uczucie do mnie gdzieś głęboko. Ale ja się nie poddam. Będę walczył. - odparł i puścił moją dłoń. Pod wpływem lekkiego amoku udałam się do domu. Po chwili starałam się jak najciszej otworzyć drzwi i udać się do sypialni. Delikatnie stawiałam stopę na jeden ze schodków gdy nagle po salonie rozbrzmiał głos:
- Gdzie byłaś - momentalnie odwróciłam się w stronę chłopaka i posłałam nieśmiały uśmiech.
- Musiałam się przejść. Źle się czułam - skałamałam i podeszłam do bruneta wtulając się w jego tors. Od razu przypomniała mi się stuacja z przed kilku minut. Nie czułam tego samgo. Żadnych emocji, dreszczy nawet zadowolenia. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Martwię się o ciebie - oparł Louis pocierając swoje dłonie o moje plecy.
- Nie ma o co. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziałam i pocałoałam go w same usta. Po chwili razem udaliśmy się do sypialni aby weszcie odpłynąć w błogi sen.

............................................
Przepraszam, że tak długo czekaliście ale klasa maturlana wymaga.  Mam nadzieję, że nie jest zbyt króti i Wam się spodoba. Postaram się dodać kolejny jak naszybciej.

Komentujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 17


 Znów zakładam maskę
Światło w oczy, muszę grać
Przedstawienie trwa
...
 Poza mną się kręci ten świat
Choć próbuję się odnaleźć, choć minęło tyle lat


Wpatrywałam się w Harrego niczym zahipnotyzowana. W środku czułam pustkę. Moje emocje uciekły jak rozbijająca się miska o ziemię. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Marzyłam o tej chwili odkąd odszedł. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej. Fala gorąca zalała moje ciało od stóp do głów. Chłopak patrzyła się na mnie posyłając nieśmiały uśmiech. Jedynie co teraz chciałam to wtulić się w jego ciało i poczuć ten utęskniony zapach oraz ciepło. Chciałam przypomnieć sobie każdą jego część. Wypowiedzieć jedno słowo "tęskniłam" i zasmakować tych zapomnianych malinowych ust.
- Juli wszystko w porządku?  - nagle głos Louisa mnie ocucił. Przerwał wspaniałą chwilę.
- Tak , wymsknęła mi się. Przepraszam już zbieram - odparłam i spojrzałam na roztłuczone szkło. Po chwili schyliłam się nad resztkami miski i zaczęłam zbierać kawałki szkła.
- Pomogę - ciepłe ręce Harrego znalazły się tuż przy mnie powodując nieopanowane ruchy.
- Nie, poradzę sobie - szepnęłam i spojrzałam w jego zielone tęczówki. Chwila nieuwagi a kawałek roztłuczonego szkła zranił moją rękę. Szybko zabrałam dłoń ocierając krople krwi spływające na podłogę. Momentalnie poderwałam się z posadzki i lustrowałam każdego z przerażeniem  w oczach. Nagle poczułam dłonie, które prowadziły mnie do kuchni. Byłam w amoku. Nie wiedziałam co się dzieje. Usłyszałam wodę lejącą się z kranu a po chwili szczypiące uczucie i chód oblewający moje dłonie. Złapałam się drugą ręką za głowę i nachyliłam się nad zlewem oddychając głęboko. Właśnie w tej chwili dotarło do mnie kto jest w moim domu i co się stało. Mimowolnie łzy spłynęły po moim policzku.
- Juli, co ty wyprawiasz? - głos brunetki rozbrzmiał bo pomieszczeniu odbijając się ode mnie jak bumerang. Przez moje gardło nie mogło przejść ani jedno słowo.- Juliet Lawson! - krzyk Emily zwrócił moją uwagę. - Czy mogę wiedzieć co oznacza twoje zachowanie? - dodała waląc dłonią w blat. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Otarłam łzy oraz zakręciłam wodę wcześniej mocząc dłonie. Przytknęłam zimne ręce do twarzy a następnie oparłam się o stół unosząc głowę do góry. 
- Emily, czy ja śnię? - szepnęłam i spojrzałam na dziewczynę.
- Opanuj się kobieto! Tam jest miłość twojego życia a ty zachowujesz się jak gówniara! - głos dziewczyny momentalnie mnie ocucił. Na mojej twarzy malowało się zdziwienie. Spojrzałam na brunetkę opanowując myśli.
- Ty myślisz, że ja teraz tam pójdę i rzucę mu się na szyję? - z każdym słowem podnosiłam ton mego głosu. - A Louis? - dodałam
- A co Louis ma do tego?! - Emily chyba nie zdawała sobie sprawy z tego co mówi.
- A to, że go kocham! I co mam teraz go tak zostawić? Potraktować go tak jak mnie potraktowano? - odwróciłam się momentalnie w stronę okna i wpatrywałam się w księżyc. Odetchnęłam głęboko a pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.
- Wszystko w porządku?  Juli, goście czekają - w pomieszczeniu pojawił się Lou. Odwróciłam się w jego stronę ocierając łzy. Posłałam nieśmiały uśmiech i ruszyłam w jego kierunku pokazując Emi groźne spojrzenie. Stanęłam w progu salonu szukając tej jednej osoby. Nagle moim oczom ukazał się Harry. Opanowałam swoje emocje i zasiadłam do stołu.
- Juli, chcę ci przedstawić mojego przyjaciela - zaczął Lou wskazując na lokowatego. - Harrego -dodał po chwili. W tym samym momencie ręka Stylesa powędrowała w moją stronę. Nie wiedziałam co zrobić. Moje ciało ogarną paraliż. - Harry to jest Juli moja dziewczyna - w tym momencie uścisnęłam dłoń chłopaka spoglądając prosto w zielone oczy. Po pewnym czasie dołączyła do na Emily.
-  Wróciłeś tu na stałe? - po wypowiedzeniu tych słów prze Louisa spojrzałam na Harrego mając nadzieję, że zaprzeczy.
- Taki jest plan. Wynająłem domek niedaleko was - odparł powodując  u mnie załamanie.
- To świetnie! - krzykną chłopak - Prawda Juli? - zapytał a ja lekko się uśmiechnęłam. Przez całą kolację unikałam jego wzroku modląc się aby już opuścił mój dom. Po najdłuższych 2 godzinach w moim życiu goście zadecydowali wychodzić. W pierwszej kolejności  Zack i Mery.
- No my też będziemy się już zbierać - odparła Emily wstając od stołu.
- Nie zaczekaj, noc jeszcze młoda - zaczęłam nie chcą zostać sama z Harrym
- Timi jest zmęczony - w tym momencie spojrzałam na Tima, który ocierał czerwone już oczy.
- No dobrze, dziękuję, że przyszliście - powiedziałam i ruszyłam za nimi do korytarza. Oparłam się o ścianę i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. Zapatrzyłam się w jeden punkt odlatując od rzeczywistości. Ocucił mnie ciepły uścisk chłopczyka na pożegnanie.
- Pa smyku - szepnęłam i poczochrałam malca po głowie. Następnie uścisnęłam się z Emi i po sekundzie we trójkę zniknęli za drzwiami. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam do stołu.
- Już poszli? - spytał Lou a ja jedynie przytaknęłam bezdźwięcznie. Zajęłam miejsce koło chłopaka i wtuliłam się w jego ramiona co raz spoglądając na Harrego. Moja dłoń delikatnie głaskała kolano bruneta powodując u niego zadowolenie. Lou po chwili objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
- Zaraz wracam, idę do toalety - zakomunikował i wypuścił mnie ze swoich objęć. Odprowadziłam go wzrokiem i po chwili spuściłam wzrok w podłogę.
- Nadal jesteś tak piękna - ten głos sparaliżował mnie całą. Powoli podniosłam wzrok na niego chcą coś powiedzieć lecz nie dałam rady - Jesteś z nim szczęśliwa? - zapytał nachylając się nad stół. W tym momencie opanowała mnie złość.
- Nic ci do tego - odpyskowałam i czekałam na jego reakcję.
- Nawet jak się złościsz jesteś piękna - szepną podchodząc do mnie. Moje dłonie drżały z przerażenia.
- Przestań - odparłam i lekko się odsunęłam.
- Nie przestanę - jego ręce delikatnie muskały moje ramiona. Pragnęłam tego całym sercem lecz z drugiej strony czułam się nieswojo. Powoli strąciłam jego dłonie i spojrzałam prosto w oczy.
- Dlaczego wszystko utrudniasz? Dlaczego wróciłeś? Dlaczego niszczysz to co do tej pory zbudowałam wraz z Louisem - odparłam i wpatrywałam się nadal czekając na odpowiedź.
- Bo cię kocham i będę walczył o ciebie - szepną i zbliżał się w moją stronę. Nie wiedziałam co się dzieje. W głowie miałam mętlik. Tak bardzo chciałam go pocałować. Nagle zrozumiałam co wyprawiam natychmiastowo odepchnęłam Harrego od siebie i z przerażeniem wstałam.
- Kochasz mnie? To dlaczego mnie zostawiłeś bez słowa wyjaśnienia! Tym dla ciebie jest miłość? Myślisz, że jak wrócisz po 2 latach ja będę czekała na ciebie?! Mylisz się! - wpadłam w furię. Teraz zrozumiałam co tak naprawdę czuję do Harrego. Nienawiść, złość.
- Kochanie - zaczął
- Nie mów tak do mnie! Nie jestem twoim kochaniem! - krzyknęłam - Wyjdź - dodałam i pokazałam na drzwi.
- Ale... - zająkał się chcąc coś powiedzieć.
- Wyjdź! - powtórzyłam i czekałam aż chłopak opuści moje mieszkanie. Po chwili Harry opuścił salon a ja odetchnęłam z ulga. Powoli podeszłam do krzesła i usiadłam płacząc. Usłyszałam jak Louis schodzi na dół otarłam szybko łzy i spojrzałam na niego.
- Harry poszedł? - zapytał  podchodząc do mnie.
- Tak ktoś do niego zadzwonił i musiał wyjść - skłamałam i wstałam od stołu. - Louis nie czuję się najlepiej, pójdę się położyć -  dodałam i ruszyłam w stronę sypialni. Chciałam o tym wszystkim zapomnieć. Chciałam obudzić się rano i potraktować to jako sen.

.......................................................................

Nie wiem, czy o to mi chodziło. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Tak na miły początek szkoły ;)

Komentujcie!!!!!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 16


Prędzej czy później
To wszystko wróci.
To, co tak nagle
Wypadło nam z rąk.
...
Prędzej czy później
Los się odwróci.
Wyrówna bilans
Poniesionych strat.


- Juli! - głos chłopaka zdekoncentrował mnie powodując lekkie drygnięcie - Zejdź na dół proszę - dodał i stał oparty o futrynę schodów. Momentalnie zeszłam na dół wlepiając swój wzrok na chłopaka. Brunet lekko się uśmiechną i położył swoje dłonie na moich biodrach. Oplotłam  ręce na jego karku i oboje wpatrywaliśmy się czekając na jakiś ruch. Po kilku sekundach nie wytrzymałam i roześmiałam się powodując to samo u Lou.
- Zawołałeś mnie tylko po to? - spytałam zadziornie i musnęłam jego tak idealne usta.
- Właśnie po to - odpowiedział i uniósł mnie na swoich rękach. Wpatrywałam się w jego tęczówki niczym zahipnotyzowana. Chłopak prowadził mnie prawdopodobnie do kuchni. Delikatnie posadził mnie na stole i wypełnił lukę pomiędzy moimi nogami. Odgarną moje blond loki z szyi i powoli zbliżał się w moją stronę. Po pewnym czasie nasze usta spotkały się, aby po chwili toczyć walkę pomiędzy sobą. Moje dłonie błądziły po jego ciele chcą poznać każdy skrawek jeszcze dogłębniej. Chłodne ręce zatopiłam w jego włosach odchylając przy tym głowę. Szybko poruszałam klatką piersiową chcąc uspokoić oddech. Uniosłam swoje kąciki ust ku górze dostając w prezencie najładniejszy uśmiech na świecie.
- Kocham cię - wyszeptał powodując dreszcze na moim ciele.  W odpowiedzi wtuliłam się w niego oplatając swoje nogi na jego biodrach. Utknęliśmy tak parę minut aż w końcu postanowiłam zeskoczyć na zimne kafelki. Ostatni raz nasze usta połączyły się w jedność gdyż musiałam przygotować się do kolacji z przyjacielem Louisa.
- Pomożesz mi? - spytałam się chłopaka, na co podszedł do mnie i wyją potrzebne produkty z szafek. Po 3 godzinach wszytko było gotowe. Ruszyłam w stronę salonu by trochę odsapnąć przed wyszykowaniem się na spotkanie. Rozsiadłam się wygodnie przed telewizorem i zamknęłam oczy próbując się zrelaksować. Moją kilkuminutową ciszę przerwał telefon. Z oporem podniosłam się z kanapy i odebrałam komórkę.
- No hej Emily - zaczęłam znów opadając na łóżko.
- Jak tam przygotowania do kolacji? -  zapytała natychmiastowo brunetka.
- Wszystko jest gotowe. Teraz tylko pozostało czekać. A co chcesz wpaść? - dopytałam i zaczęłam bawić się włosami
- Nie tylko bym przeszkadzała. A poza tym nie mam gdzie zostawić Timiego - odparła, lecz w głosie było słychać coś innego
- Nie ma problemu możesz śmiało przyjść z Timim dawno go nie widziałam - brunetka była ostatnią deską ratunku nie chciałam być skazana na obecność nieznanych ludzi.
- No sama nie wiem a Louis mówił, kto przyjdzie? - niepewność, ale i też chęć u dziewczyny rosły z każą sekundą.
- Mówił tylko, że przyjdzie jego dobry kolega z dziewczyną - odparłam upijając łyka wody.
- Z dziewczyną?! - zdziwiła się Emily krzycząc do słuchawki - On zwariował - dodała już trochę ciszej.
- Emi, kto zwariował? - natychmiastowo moje oczy powiększyły się kilkukrotnie.
- Yyyy nikt, nikt - jąkała się próbując wyplątać się z tej sytuacji - To, o której mam wpadać? - natychmiastowo zmieniła temat lekko mnie szokując.
- No za godzinę - bąknęłam spoglądając na zegarek.
- Okej to ja lecę się wybierać. Do zobaczenia - odparła i rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź.
- Pa - szepnęłam sama do siebie odkładając telefon na stolik.
- Ktoś dzwonił?  - spytał się Louis wchodząc do pokoju
- Tak, Emily - odpowiedziałam nadal zszokowana. Wpatrywałam się w jeden punkt a w mojej głowie był mętlik. Czy to możliwe? Czy po 2 latach koszmar powróci? Nie to niedorzeczne skąd Harry i Louis by się znali? Chory pomysł.
- Juli? Słuchasz mnie - nagle z amoku wyrwał mnie chłopak
- Co? Coś mówiłeś?  -zapytałam zdezorientowana potrząsając lekko głowę.
- Pytałem się, o czym plotkowałyście - powtórzył i położył rękę na moje barki.
- Zaprosiłam ją na kolację - szepnęłam nadal wlepiając swój wzrok w jeden punkt.
- O to miło - spodziewałam się, że chłopak nie podskoczy z radości, ale lepiej udawał niż Emily. Uśmiechnęłam się w jego stronę i poszłam wybrać się na spotkanie. Nadal miałam w głowie jedno. Harry powtarzający  słowo "wrócę". A jak to prawda? Jeśli za pół godziny stanie w mim progu jak niby nigdy nic? Zauroczy mnie tym samym uśmiechem, co kiedyś i rozdrapie ledwo zagojone rany. Jeśli moje uczucie do Louisa zgaśnie i rozżarzy się do Harrego?
- Nie to jakiś obłęd. To nie może tak się skończyć -  szepnęłam sama do siebie i otworzyłam szafę pełną ubrań. Wybrałam kremową sukienkę i powoli założyłam. Następnie dokończyłam makijaż i fryzurę. Spojrzałam się w lustro i przymrużyłam lekko oczy za mną ktoś stał.
- Pięknie wyglądasz -ten głos, ten aksamitny głos. Moje ręce zaczęły się trząść. Jednak to prawda Harry wrócił. Odwróciłam się, aby zobaczyć go po tylu latach. Opierałam się półki, aby nie upaść. Podniosłam głowę do góry i doznałam szoku. Nikogo tam nie było. Pokój był pusty. Złapałam się głowy lekko się uspokajając. Odetchnęłam kilka razy głęboko i ruszyłam na dół. Kurczowo trzymając się poręczy pokonywałam kolejne stopnie. Serce łomotało mi jak oszalałe. Nagle w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Chwyciłam się barierki obojgiem rąk powodując ich zasinienie.
- Otworzę - usłyszałam cudem głos chłopaka. Miałam lekkie zawroty głowy. Nie mogłam się opanować. Nie byłam gotowa na spotkanie z Harrym.
- Juli! Zejdź tu do nas - stało się spotkanie było coraz bliżej. Zeszłam powoli na dół próbując się uspokoić. Wyszłam za ściany a moim oczom ukazała się śliczna brunetka. Jej alabastrowa cera i zielone oczy idealnie komponowały się z długimi brąz włosami, które  opadały na ramiona. Poczułam się jak osoba wymieniona na lepszy model. Jak śmieć wyrzucony na śmietnik. Nie dziwię się, że mnie zostawił.
- Mery - szepnęła dziewczyna i wyciągnęła w moją stronę rękę.
- Juliet - odpowiedziałam i uścisnęłam dłoń. Chciałam opanować moje ciało. Opanować swoje ruchy nie pokazując, że mi nadal zależy. Właśnie muszę udawać. Grać swoją rolę, aby udowodnić, Harremu, że to koniec. - Zapraszam - kończąc wskazałam ręką salon gdzie był rozstawiony stół. Odwróciłam się, aby tym razem spotkać tak dobrze znaną mi osobę. Aby powiedzieć mu moje imię, które wypowiadał powodując u mnie dreszcze. Abym ja mogła poznać jego imię, które znienawidziłam za to, co mi zrobił. Abym znów spojrzała w jego idealne zielone tęczówki i pokazała, że mi nie zależy.
- Juli poznaj to jest Zack - Louis zrobił krok w bok i odsłonił mi mężczyznę o kruczoczarnych włosach.
- Co? - spytałam z szokowana i spojrzałam  na mężczyznę.
- No mój dobry kolega z Watford. Mówiłem ci - chłopak lekko się zmieszał i czekał na mój ruch.
- A no tak miło mi cię poznać. Zack. Dużo o tobie słyszałam - w końcu udało mi się przedstawić. Odetchnęłam z ulgą po chwili uświadamiając sobie, że jestem skończoną kretynką. Teraz jak się zastanawiam nad tym chce mi się śmiać. Jak tak mogłam w ogóle pomyśleć. Wszyscy razem zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy posiłek.
- A Loui mam jeszcze dla ciebie niespodziankę. Ale to później - odparł mężczyzna zajadając się sałatką.
- Oooo a z jakiej to okazji? - spytał się zszokowany brunet.
- Bez okazji - odpowiedział i puścił oczko do Lou powodując zaśmianie się u niego.
Bardzo polubiłam Mery to sympatyczna osoba. Od razu złapałyśmy kontakt a po pół godzinie dołączyła do nas Emily wraz z Mikiem i Timim i wszyscy razem spędzaliśmy miło czas przy dobrej lampce wina. Nagle po domu rozszedł się głos dzwonka.
- A kto to może być? - zapytałam samą siebie. Wstałam od stołu zabierając za sobą półmisek z resztkami sałatki i chciałam otworzyć nieproszonemu gościowi.
- Poczekaj ja pójdę - odparł Lou i znikną za ścianą. Słyszałam tylko śmiechy i pojedyncze wyrazy. Następnie tupot stup zbliżających się do salony. W środku skręcało mnie z ciekawości, kto to taki? Nagle pojawił się Louis cały zadowolony od ucha do ucha mówiąc:
- Zack to ta niespodzianka? - zapytał odsłaniając chłopaka. Momentalnie wypuściłam półmisek z rąk i złapałam się za usta. A jednak koszmar powrócił.
...........................................................

Mam nadzieję, że was zaskoczyłam i zaciekawiłam :)

Komentujcie!!!!!

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 15



Mówisz mi, że mnie potrzebujesz
Potem odchodzisz i się ode mnie odcinasz, poczekaj...
Mówisz, że jest Ci przykro
I nie pomyślałeś, że się odwrócę i powiem:

Jest za późno na przeprosiny, za późno
Powiem już za późno na przeprosiny, za późno


Kilka dni później

Spacerowałam po targu w poszukiwaniu świeżych warzyw na dzisiejszą kolację. Napawałam się zapachem kolorowych kwiatów, dojrzałych warzyw oraz soczystych owoców. Wymijałam sprytnie ludzi kręcą się przy stoiskach. Na ich twarzach było widać jedno byli zabiegani. Nie zauważali niczego prócz czubka własnego nosa. Co było przykre? Nie doceniali tego pięknego świata. Poprawiłam niesforne blond kosmyki z mojej twarzy i z uśmiechem na ustach przystałam przy jednym ze stoisk. Uśmiechnęłam się miło do ekspedientki i poprosiłam o kilka pomidorów. Z wdzięcznością odebrałam moje zakupy i powoli cofałam się do wyjścia gdzie zderzyłam się z kimś przez przypadek.
- Przepraszam zagapiłam się - odparłam lekko zmieszana i spojrzałam na osobę stojącą za mną. Nie wierzyłam własnym oczom. Kilkakrotnie zamrugałam i nadal wpatrywałam się w jeden punkt zapominając o wszystkim, co dzieje się wokół mnie.
- Witaj Juli - z trudem dotarły do mnie te dwa słowa. Stałam jak posąg nie mogą się poruszyć. Czekałam oddychając głęboko.
- Dzień dobry - szepnęłam z trudem i chciałam pójść dalej. Nagle poczułam rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam się niepewnie i wymusiłam uśmiech.
- Porozmawiajmy - z dużym zawahaniem przytaknęłam i kierowałam się do wyjścia z bazarku. Przez całą drogę milczeliśmy. W głowie próbowałam sobie wszystko poukładać. Chciałam racjonalnych odpowiedzi, ale to wymagało skoncentrowania z mojej strony.
- Dlaczego nic nie mówisz - ten głos wybił mnie z transu. Lekko potrząsnęłam głową i usiadłam na ławkę. Złapałam się za czoło i wypuściłam powietrze z moich ust. - Wszystko w porządku? - nic nie odpowiedziałam. Jedynie wyprostowałam się i czekałam na rozpoczęcie rozmowy.
- Słuchaj Juli. Przepraszam Cię za mojego syna - nagle kobieta zajęła koło mnie miejsce i niepewnie dotknęła ramienia.
- To nie twoja wina Anne - odparłam i posłałam jej uśmiech.
- Gdybym mu wybiła ten chory pomysł z głowy. To wszystko potoczyłoby się inaczej - w głosie brunetki można było usłyszeć żal. Obarczała się błędami popełnionymi przez syna.
- Widocznie tak miało być - zakomunikowałam. Spuściłam lekko głowę w dół i spojrzałam na kamienny chodnik. Z nerwów bawiłam się palcami chcąc opanować emocje wywołane przez jednego chłopaka.
- Uwierz mi starałam się, że wszystkich sił - kobieta delikatnie masowała moje plecy powodując ukojenie bólu.
- Wierzę - powiedziałam - Nie mam do ciebie żalu. Jedynie, do kogo mam żal to Harry. To on mnie skrzywdził. Nikt inny - dodałam i natychmiast powróciłam do poprzedniej postawy.
- Rozumiem. A teraz jak ci się wiedzie?
- Nie jestem sama, jeśli o to ci chodzi - zakomunikowałam - Jestem już 2 lata z chłopakiem., który jest lekarzem na onkologii. Niedawno wróciłam z Norwegii i próbuję nadal zapomnieć o przeszłości
- To widzę same zmiany. A jesteś szczęśliwa z Louisem? - kobieta ewidentnie dopytywała się o same szczegóły.
- Tak bardzo go kocham i mam nadzieję... Zaraz skąd wiesz jak ma na imię? - nagle mnie olśniło. Jak to możliwe. Skąd ona znała jego imię?
- No wiesz ostatnio byłam na badaniach i akurat lekarzem był doktor Tomlinson - Anne mieszała się w swojej wypowiedzi. Nie wiedziała jak ma z tego wybrnąć. - Słuchaj ja muszę już uciekać - dodała i po chwili zniknęła z moich oczu. Siedziałam na ławce jeszcze kilka minut oszołomiona całą sytuacją. Nie wiedziałam czy mogę wierzyć w to co powiedziała Anne. Z drugiej strony mogła to być prawda co wydawało się absurdem. Z mętlikiem w głowie dotarłam do domu. Postawiłam zakupy w kuchni a następnie opadłam na łóżko chcąc trochę odpocząć. Zamknęłam mimowolnie oczy i próbowałam się zrelaksować. Nagle w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Z grymasem na twarzy podniosłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się Emily. Cały dobry humor wyparował.
- Czegoś potrzebujesz? - zapytałam z powagą i czekałam na reakcję dziewczyny.
- Juli porozmawiajmy. Proszę - szepnęła ze spuszczoną głową.
- Jeśli chcesz gadać o Harrym to zły adres - odparłam sucho i byłam gotowa zamknąć drzwi.
- Nie czekaj. Daj mi to wytłumaczyć - krzyknęła i odepchnęła lekko drzwi. Bez słowa wpuściłam dziewczynę do domu i zaprosiłam do salonu. Zajęłam miejsce na przeciwko niej i przyglądałam się na każdy jej ruch.
- Więc słucham - zaczęłam, gdy nadal milczała.
- Tylko proszę mi nie przerywaj - zakomunikowała, na co przytaknęłam - Ta cała sytuacja z Harrym jest dość dziwna. Nadal wierzę, że wróci i będzie tak jak dawniej. Dlatego cały czas o nim wspominam. Był moim przyjacielem i też przeżyłam jego odejście. A Louis po prostu go nie polubiłam. Ale postaram się go zaakceptować dla ciebie. I przysięgam, że nie pisnę ani słowa o Harrym - przez całą wypowiedz Emily uważnie wsłuchiwałam się w jej słowa. Może faktycznie miała rację. Nigdy nie myślałam w ten sposób.
- Dobrze. Rozumiem i też przepraszam za moje zachowanie nie powinnam tak reagować - odpowiedziałam kończąc całą sprzeczkę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i oparła się wygodnie  o oparcie.
- Nie uwierzysz, kogo dziś spotkałam - zaczęłam chcąc opowiedzieć jej dzisiejsze zajście.
- No, kogo? - spytała z zaciekaniem dziewczyna upijając łyk zimnej wody.
- Annę - odpowiedziałam krótko powodując zachłyśnięcie u dziewczyny. Odeszłam szybko do Emi uderzając ją w plecy po chwili dała znak, że wszystko w porządku. Usiadłam obok niej i wpatrywałam się w dziewczynę.
- Coś mówiła? - zapytała kaszląc nadal brunetka.
- W sumie to nic. Przeprosiła mnie za Harrego. I chciała wiedzieć, co u mnie - zaczęłam - I tu nie zaskoczyła -dodałam
- Czym? - w oczach dziewczyny można było zobaczyć przerażenie.
- Nie wiem skąd znała imię Louisa - odparłam i momentalnie spojrzałam dziewczynie w oczy.
- No wiesz yhmm. No nie wiem może była u niego na badaniach - wyjaśnienia Emily były dość dziwne. Plątała się tak samo jak Anne.
- Tak samo mi powiedziała - stwierdziłam
- No widzisz. Nie masz się, o co martwić - nagle w pokoju pojawił się Lou. Przywitał się ze mną soczystym pocałunkiem i usiadł koło mnie obejmując ramieniem.
- Hej Emily - odparł po chwili przerywając ciszę między nami.
- Hej - odpowiedziała krótko z wymuszonym uśmiechem na ustach. Bez zastanowienia położyłam rękę na kolanie chłopaka i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie uwierzycie, co mi się dziś przytrafiło - zaczął cały rozradowany. - Dziś na badania przyszedł do mnie mój dobry kolega - z twarzy chłopaka nie schodził uśmiech - Poznaliśmy się jak zaczynałem moje praktyki jeszcze w Watford. A teraz przywiało go tutaj do Londynu. Zaprosiłem go na kolację jutro. Mam nadzieję, że nie jesteś zła?  -spytał niepewnie Louis i popatrzył na mnie.
- Jasne, nie mam nic przeciwko. Chętnie go poznam - powiedziałam od razu posyłając uśmiech.
- To ja wam nie będę przeszkadzać - dziewczyna nagle poderwała się z kanapy i zaczęła kierować się do wyjścia. Ruszyłam za nią, aby ją odprowadzić.
- Wpadnij do nas jeszcze - stanęłam opierając się o ścianę zaplotłam ręce na klatce piersiowej i czekałam aż Emi nałoży buty.
- Z chęcią, ale nie jutro. Będziesz mieć gościa - odparła i przytuliła mnie na pożegnanie.
- Zdzwonimy się - zakomunikowałam
- Powodzenia jutro. Przyda ci się - lekko się zdziwiłam na słowa dziewczyny, ale od razu zlekceważyłam, bo, w czym by mi się przydało powodzenie? Wróciłam od razu do chłopaka i wtuliłam się w niego czując przyjemne ciepło.
- Pogodziłaś się z Emily - zacząć gładząc mnie po plecach sowimi ciepłymi dłońmi. Przytaknęłam jedynie na jego słowa. - A zapomniałbym ten kolega przyjdzie z dziewczyną - dodał i tym razem zatopił swoje palce w moich włosach.
- Dobrze - odpowiedziałam prawie niesłyszalnie. Jedynym moim marzeniem na teraz był odpoczynek w ramionach Lou. Poprawiłam się na wygodniejszą pozycję i odpłynęłam. Rozpłynęłam się w jego ramionach znajdując ukojenie i spokój.
- Harry? - zapytałam niepewnie zatopiona w jego uścisku.
- Hmmm? - burknąć czekając na moje pytanie. 
- Czy ty w ogóle mnie kochasz? -musiałam usłyszeć to z jego ust.
- Ponad życie. Kocham całą część twojego ciała - odparł powodując u mnie falę przyjemnych dreszczy. Jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors i spojrzałam prosto w oczy. Jego dłoń delikatnie dotknęła mojej twarzy odchylając kosmyki włosów. Połączył nas namiętny pocałunek, w którym mogłam pozostać. Nagle jego wargi przybliżyły się do mojego ucha. 
- I nigdy cię nie zostawię - szepną 
Momentalnie otworzyłam oczy rozglądając się na boki. Oddychałam bardzo szybko łapiąc się za głowę. Spojrzałam na Louisa, który spał jak zabity. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju gdzie panowały egipskie ciemności. Opadłam mimowolnie na łóżko i wpatrywałam się w sufit. Nagle przypomniał mi się sen. Sen o Harrym. Mimowolna łza spłynęła o moim policzku. A w głowie miałam jeden wyraz "wrócę". Wtuliłam się w bruneta chcą wyrzucić z siebie te myśli. Chcą oderwać się od przeszłości.

................................................................................

No i kolejny rozdział za nami.

Komentujcie!!!!!!!!!!!!

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 14



Cóż, ja nigdy nie chciałabym widzieć cię smutnego,
Myślałam, że pragniesz dla mnie tego samego.

Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?


Promienie słonecznie wpadły przez okno przedzierając się przez śnieżnobiałe firanki. Lekko przymrużyłam oczy spoglądając w tamtą stronę. Moja głowa mimowolnie unosiła się i opadała z powodu oddychania chłopaka. Z nudów zataczałam na jego klatce piersiowej różnokształtne znaki uśmiechając się przy tym. Otwarte okno powodowało lekki wiatr, który głaskał moją skórę. Cienka poszewka przytulona do mojego nagiego ciała powodowała, że czułam się jak motyl latający nad łąką. Niepewnie poprawiłam się bardziej przylegając do ciała Lou. Po chwili  jego ciepła dłoń powędrowała na moje ramię. Lekko się wzdrygnęłam i spojrzałam prosto w jego hipnotyzujące oczy. Posłał mi serdeczny uśmiech i na dzień dobry pocałował w czoło.
- Witaj kochanie - odpowiedziałam i musnęłam delikatnie jego usta.
- Dziękuję - chłopak nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha to jedno słowo.
- Za co? - zapytałam lekko zszokowana i spojrzałam na niego czekając na odpowiedź
- Za to, że jesteś - odparł i wtulił się we mnie uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Uśmiechnęłam się i powoli zatapiałam się w jego uścisku. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili.
- Następnym razem uważaj jak chodzisz - odparłam z urazą i ruszyłam przed siebie. 

- Poczekaj - jego głos spowodował ciarki na mojej skórze a silna wola uszła w niepamięć. Jak lalka na sznurkach zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę - Jestem Louis. Przepraszam za to - w tym momencie pokazał na wielką, brązową plamę na mojej koszulce powodując u mnie czerwienienie się. W myślach powtarzałam aby się trochę opanować - Byłem zamyślony. Jeszcze raz przepraszam - w jego głosie można było usłyszeć skruchę. Jego ruchy były idealnie przemyślane. Ten styl, szarmanckość. Juli co się z tobą dzieje!- skarciłam się w myślach i od razu moje poliki zalała fala czerwieni jeszcze większej niż dotąd. 

- Nic się nie stało. Juliet - niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę bruneta na co on uścisną ją bardzo delikatnie. 
- Muszę już iść, śpieszę się - powiedział krótko i zanim się zorientowałam stałam sama na środku chodnika z wielką plamą po kawie na ubraniu.
Gdy uniosłam powieki ku górze zaśmiałam się prawie niesłyszalnie na przypomnienie sobie o sytuacji poznania się z Louisem.
- Musimy wstawać - powiedziałam niechętnie i wyswobodziłam się z ciepłego uścisku chłopaka.
- Jeszcze 5 minut - odburkną i znów przyciągną mnie do siebie.
- Dziś idziesz do pracy. Pacjenci czekają a ja jestem umówiona z Emily - odparłam i spojrzałam na niego czekając na uwolnienie. Po chwili leżałam sama na wielkim łóżku i obserwowałam zachowanie chłopaka. Po paru minutach sama podniosłam się z pościeli i ruszyłam do łazienki. Po opuszczeniu pomieszczenia do kuchni zwabił mnie aromatyczny zapach kawy. Usiadłam wygodnie na przeciwko Lou nalewając sobie dobrej dawki kofeiny.
- Pójdziemy gdzieś po twojej pracy?  - spytałam odstawiając kubek na miejsce
- Romantyczny spacer? - jego figlarny wzrok zlustrował mnie całą powodując zalanie się rumieńcem.
- Może? - odparłam - Przyjdę po ciebie do szpitala - dodałam i posłałam w jego stronę uśmiech.
- Nie mogę się doczekać - odpowiedział i ruszył w stronę wyjścia. - Kończę o 16 - zakomunikował i wyszedł z mieszkania. Rozejrzałam się po pustym salonie i uśmiechnęłam się sama do siebie.  To mieszkanie ma urok - pomyślałam i ruszyłam do przedpokoju. Spojrzałam na komodę tym razem zapełnioną zdjęciami Louisa i moich. Delikatnie dotknęłam jednej z ramek a następnie założyłam wygodne buty. Opuściłam mieszkanie zamykając zamek i skierowałam się w stronę domu Emily. Spacerowałam  po londyńskich uliczkach a wiatr targał moje włosy. Rozglądałam się na wszystkie strony przypominając sobie  miejsca warte zapamiętania. Po parunastu minutach znalazłam się pod dębowymi drzwiami przyozdobionymi różnokolorowymi kwiatami. Powoli pokonywałam kolejne stopnie schodów zbliżając się do dzwonka. Ciężko odetchnęłam i nacisnęłam guziczek czekając na wpuszczenie. Moim oczom ukazał się Timi uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Hej smyku. Jest Emily? - zapytałam czochrając malca po czuprynie.
- Tak siedzi z Mikiem i coś ogląda - odparł wyrywając się z mojego uścisku.
-Zaprowadzisz mnie? - spytałam i wyciągnęłam rękę w stronę chłopca.
- Jasne. Chodź  - krzykną i złapał mnie za dłoń ciągnąc w głąb domu. Z trudem udało mi się zdjąć buty z powodu poganiającego mnie Tima.
- Juli a pobawisz się ze mną? Mam nowe zabawki - na twarzy chłopczyka można było zobaczyć zadowolenie.
- Jasne, z miłą chęcią. A skąd masz te nowe zabawki? - chciałam trochę dłużej porozmawiać z Timim i nadrobić ten stracony czas.
- Harry mi kupił na urodziny - zakomunikował lekko się krępując - Mój nowy kolega - dodał natychmiastowo i niepewnie się uśmiechną.
- To masz super kolegę - sprostowałam i ruszyłam do salonu. Bez zauważenia usiadłam na fotelu i przyglądałam się jak Mike i Emily zawzięcie szukają czegoś na laptopach. Przez dobre parę sekund przyglądałam się skupieniu na ich twarzy oraz zakłopotaniu. Lekko odchrząknęłam i czekałam na reakcję.
- O Juli! - zszokowanie u dziewczyny było lekko przerażające. - Nie zauważyłam cię. Przepraszam - odparła i zamknęła powoli laptop odstawiając go na półkę.
- Timi cię wpuścił ? - Mike nadal pochłonięty laptopem wydukał pojedyncze zdanie.
- Tak. Mam nadzieję, że nie mieliście nic przeciwko?
- Nie skądże - zaprzeczył od razu  i odstawił laptop na łóżko - Idę zrobić herbatę, ktoś chętny? - podniósł się z kanapy i zwrócił się do nas.
- Nie dziękuję - odparłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Juli poczekasz chwilę pójdę tylko po pranie - brunetka zwróciła się do mnie czekają na odpowiedź.
- Jasne, leć - szepnęłam i rozsiadłam się wygodnie na fotelu. Po chwili gdy upewniłam się, że nikogo nie ma w pokoju podeszłam do jednego z laptopów i ostrożnie go otworzyłam. Z drżącymi rękoma przesuwałam myszką w dół aby wyświetlić całkowicie stronę. " Klinika walki z rakiem" - profilaktyka. W moich oczach pojawiły się łzy. Od razy w mojej głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Nawrót choroby u Timiego byłoby niczym cios prosto w serce. Gdy usłyszałam dziewczynę zbliżającą się do pokoju ze stertą ubrań zamknęłam momentalnie komputer i usiadłam na fotel opanowując szklane oczy.
- Wybacz ale trochę się tego nazbierało - powiedziała z trudem kładąc ubrania na łóżko.
- Z chęcią ci pomogę - zaproponowałam i podeszłam do dziewczyny siadają na przeciw niej.
- Cieszysz się, że wróciłaś? - zapytała biorąc pierwszą bluzkę by ją poskładać.
- Oczywiście. Tęskniłam za wami. Norwegia to piękny kraj ale to nie to samo co Londyn - w moich oczach pojawił się iskierki. Dokładnie złożyłam małą bluzeczkę Tima i odłożyłam ją na stertę innych ubrań.
- Pamiętasz jak robiłyśmy pierwsze nasze pranie - na te słowa wybuchłam niepohamowanym śmiechem. - Ta piana w całej łazience - dodała znów nie powstrzymując śmiechu.
- Tim miał niezłą zabawę a twoja mam dużo sprzątania - odparłam wycierając pojedynczą łzę spowodowaną śmiechem.
- Dostałyśmy zakaz prania ubrań na miesiąc - w tym momencie Emi złapała się za brzuch trochę się uspokajając.
- Dla mnie to była jak nagroda - wtrąciłam lekko chichocząc. -Stare dobre czasy -odparłam po chwili spoglądając w okno.
- Hej, Juli coś się stało? - nagle na twarzy brunetki można było zobaczyć zmartwienie.
- To ty mi powiedz Emily - zwróciłam się do brunetki z powagą na twarzy. Powoli wstałam podchodząc do okna. Dziewczyna odłożyła kolorowy skrawek materiału i podsunęła się niepewnie na róg łóżka.
-Nie wiem o czym mówisz - odpowiedziała. Jej wzrok skutecznie uciekła od mojego.  Jej zachowanie ewidentnie o czym świadczyło.
- Doskonale wiesz Emily. Ukrywasz prawdę bo myślisz, że nie będę cierpieć - powoli zbliżałam się do dziewczyny aby ją zmusić do powiedzenia mi prawdy.
- Ale skąd o tym wiesz? Przecież on się ukrywa. Nie chce cię spotkać - to co wygadywała Emi było nonsensem. Lekko się zdziwiłam i popatrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- O czym ty mówisz?  - zapytałam nadal nie wiedząc o co chodzi.
- A o czym ty mówisz? - kolejny raz zachowanie dziewczyny było dość podejrzane.Podeszłam szybkim krokiem do laptopa i otworzyłam go powodując wyświetlenie strony. 
- O tym, że Timi ma nawrót choroby - szepnęłam aby chłopiec niczego nie usłyszał. Zmarszczyłam lekko czoło i czekałam na reakcję. Na kilka słów wyjaśnienia. - Przecież bym wróciła wcześniej. Louis polecił by jakiegoś dobrego specjalistę - wpadłam w amok. W głowie miałam tysiąc myśli na minutę jak pomóc temu biednemu chłopczykowi.
- Juli! Opanuj się! - nagle krzyk brunetki mnie ocucił.  -Usiądź zaraz ci to wszystko wytłumaczę - powoli zajęłam miejsce i czekałam na wyjaśnienia. - Timi nie jest chory. Sprawdzałam te kliniki na wszelki wypadek. W końcu gdzieś musi mieć badania kontrolne. A jeśli by coś się działo powiedziałabym ci jako pierwszej - odetchnęłam. W tym momencie spadł mi kamień z serca. Wypuściłam duży haust powietrza z ust i złapałam się za głowę głęboko oddychając.
- Nie wiesz jak mi ulżyło - wysapałam i oparłam się o miękkie siedzenie fotela. - Zastanawia mnie tylko jeden fakt - przerwałam panującą między nami ciszę. Dziewczyna spojrzała na mnie czekając na rozwinięcie mojej wypowiedzi. - Kto się ukrywa i kto nie chce mnie spotkać? - nadal wpatrywałam się w brunetkę czekając na wyjaśnienia.
- A to nikt ważny. Było minęło. Szkoda gadać - histeryczne zaśmianie się Emily nie świadczyło dobrze o tej całej sytuacji. Ona coś wiedziała tylko nie chciała mi o tym powiedzieć. Postanowiłam odpuścić. I tak nie usłyszałabym konkretnej odpowiedzi na moje pytania.
- Jeszcze mam jedno pytanie - zaczęłam powodując zestresowanie się przyjaciółki - Dlaczego tak bardzo nie lubisz Louisa? - dokończyłam zrzucając cały stres z ramion Emi.
- Po prostu nie przepadam za nim a on chyba za mną też - zaczęła bardzo spokojnie. - Moim zdaniem nie jest ciebie wart i wasz związek to czysta fikcja.
- Fikcją nazywasz dwa lata spędzone razem? - to był jakiś obłęd.
- Znaczy. Oj Juli wiesz o co mi chodzi. To nie jest facet dla ciebie. Jeszcze się na nim przejedziesz zobaczysz - dziewczyna podeszła do mnie powoli i położyła swoje dłonie na moich ramionach.
- A twoim zdaniem kto jest dla mnie odpowiedni? - zapytałam znając już odpowiedź.
- Harry -szepnęła i cofnęła się lekko do tyłu.
- A czy widzisz go tutaj? Bo ja nie! A czy widziałaś go przez ostatnie dwa lata? Bo ja też nie! - kipiało ode mnie złością. Emanowałam złem co mnie bardzo martwiło. - A czy do cholery jasnej nie może zrozumieć, że to on mnie zostawił jak tchórz przez jakiś pieprzony list! -krzyczałam. Krzyczałam ze wściekłości, że tak bliska mi osoba nie mogła pojąć jaką krzywdę mi wyrządził jeden chłopak.- Ten rozdział w moim życiu się zakończył i nie chcę do niego wracać. Zrozumiałaś?! - z wyrzutami sumienia musiałam w taki a nie inny sposób uświadomić to dla Emily bo do tej pory nie dałaby mi spokoju. Dziewczyna jedynie pomachała głową
- Ej może trochę spokojniej! - nagle wkroczył Mike pomiędzy nas uspokajając całą tą napiętą sytuację. Dałam upust złościom. Wpatrywałam się tępo w dziewczynę a mimowolna łza spływała po moim policzku.
- Juli nie obraź się ale powinnaś już pójść - odparł Mike zwracając się w moim kierunku.
- Tak chyba tak - odpowiedziałam trochę otumaniona. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Nieee. Juli miła się ze mną pobawić - smutny głos chłopczyka rozbrzmiał po pokoju.
- Innym razem Timi. Obiecuję - zwróciłam się do chłopca a następnie w stronę wyjściowych drzwi.
- Juli przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło - w progu dogoniła mnie Emi ze szklanymi jak tafla jeziora oczami.
- Ale wyszło - rzuciłam na pożegnanie i skierowałam się do mieszkania. Mijałam ulice, ludzi jak zwykły cień. Nie wiedziałam co wokół mnie się dzieje. Weszłam do ciemnego pokoju i otworzyłam małą szufladkę. Z pod stery papierów wyciągnęłam pogięte zdjęcie na którym jesteśmy razem. Wpatrywałam się w fotografię dobre parę minut.
- Oj Harry nie wygłupiaj się - powiedziałam ustawiając aparat na statywie. 
- Ale wiesz, że nie lubię zdjęć - odpowiedział nadal strzelając głupie miny.
- Jedno zdjęcie ci nie zaszkodzi a zwłaszcza, że dziś nasza rocznica - zakomunikowałam i podbiegłam szybko aby mieć trochę czasu przed samowyzwalaczem. Harry jak nigdy ustawił się do zdjęcia. 3..2..1 Nagle zostałam uniesiona do góry.
- Wariat - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. 
- Za to mnie kochasz - szepną i razem upadliśmy na trawę 
- Na zabój - i w tym momencie połączył nas namiętny pocałunek 
Położyłam się na pościelone łóżko i tępo wpatrywałam się w biały sufit. Pomiętolona fotografia bezwładnie wypadła mi z rąk upadając na ziemię. W głowie miałam pustkę. Nie wiedziałam nic. Dlaczego? Jak? I po co? Mnie zostawił.
-Kochanie? Gdzie jesteś? - po domu rozbrzmiał głos Louisa. Nie odzywałam się. Milczałam. Nagle drzwi do sypialni lekko się uchyliły. - Wszędzie cię szukam - odparł - Hej co się stało?  -zapytał z troską kładąc się koło mnie. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego rozgrzane ciało i zaczęłam płakać. - Emily? -zapytał a ja jedynie pokiwałam głową. - Zabiję ją - wysyczał przez zęby i był gotowy pójść do ich mieszkania.
- Nie poczekaj to nie ma sensu - zatrzymałam go zbierając się powoli na odwagę. Usiadłam na róg łóżka i schyliłam się po zmientolony kawałek papieru. Bez zastanowienia podeszłam do kosza i wyrzuciłam go do śmieci. Tam gdzie jego miejsce. - Chcę ci powiedzieć o co tak naprawdę chodzi - podeszłam niepewnie do chłopaka i usiadłam koło niego. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam najbardziej bolesną historię mojego życia. Czułam się jakbym przeżywała to na nowo. Z każdym wypowiedzianym słowem wyobrażałam sobie daną sytuację.
-Nie był ciebie wart - szepną Louis gdy skończyłam mówić. Spojrzałam na niego mówiąc niemo dziękuję i musnęłam delikatnie jego usta nie czekając na oddanie pocałunku. Opadliśmy powoli na pościel zatapiając się we własnych objęciach. 

...................................................

Z tego miejsca chcę przeprosić za tyle gifów ale chciałam abyście tak wyobrazili sobie te sceny.
Dałam też gify z Mikiem oraz Emily bo tak ich sobie wyobrażam przepraszam jeśli komuś popsułam wyobrażenie.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

Komentujcie!!!!!

PS: Polecam film "Porwanie" jeśli ktoś nie oglądał ;)