Cóż, ja nigdy nie chciałabym widzieć cię smutnego,
Myślałam, że pragniesz dla mnie tego samego.
Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?
Myślałam, że pragniesz dla mnie tego samego.
Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?
Promienie słonecznie wpadły przez okno przedzierając się przez śnieżnobiałe firanki. Lekko przymrużyłam oczy spoglądając w tamtą stronę. Moja głowa mimowolnie unosiła się i opadała z powodu oddychania chłopaka. Z nudów zataczałam na jego klatce piersiowej różnokształtne znaki uśmiechając się przy tym. Otwarte okno powodowało lekki wiatr, który głaskał moją skórę. Cienka poszewka przytulona do mojego nagiego ciała powodowała, że czułam się jak motyl latający nad łąką. Niepewnie poprawiłam się bardziej przylegając do ciała Lou. Po chwili jego ciepła dłoń powędrowała na moje ramię. Lekko się wzdrygnęłam i spojrzałam prosto w jego hipnotyzujące oczy. Posłał mi serdeczny uśmiech i na dzień dobry pocałował w czoło.
- Witaj kochanie - odpowiedziałam i musnęłam delikatnie jego usta.
- Dziękuję - chłopak nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha to jedno słowo.
- Za co? - zapytałam lekko zszokowana i spojrzałam na niego czekając na odpowiedź
- Za to, że jesteś - odparł i wtulił się we mnie uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Uśmiechnęłam się i powoli zatapiałam się w jego uścisku. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili.
- Następnym razem uważaj jak chodzisz - odparłam z urazą i ruszyłam przed siebie.
- Poczekaj - jego głos spowodował ciarki na mojej skórze a silna wola
uszła w niepamięć. Jak lalka na sznurkach zatrzymałam się i odwróciłam w
jego stronę - Jestem Louis. Przepraszam za to - w tym momencie pokazał
na wielką, brązową plamę na mojej koszulce powodując u mnie
czerwienienie się. W myślach powtarzałam aby się trochę opanować - Byłem
zamyślony. Jeszcze raz przepraszam - w jego głosie można było usłyszeć
skruchę. Jego ruchy były idealnie przemyślane. Ten styl, szarmanckość.
Juli co się z tobą dzieje!- skarciłam się w myślach i od razu moje
poliki zalała fala czerwieni jeszcze większej niż dotąd.
- Nic się nie stało. Juliet - niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę bruneta na co on uścisną ją bardzo delikatnie.
- Muszę już iść, śpieszę się - powiedział krótko i zanim się
zorientowałam stałam sama na środku chodnika z wielką plamą po kawie na
ubraniu.Gdy uniosłam powieki ku górze zaśmiałam się prawie niesłyszalnie na przypomnienie sobie o sytuacji poznania się z Louisem.
- Musimy wstawać - powiedziałam niechętnie i wyswobodziłam się z ciepłego uścisku chłopaka.
- Jeszcze 5 minut - odburkną i znów przyciągną mnie do siebie.
- Dziś idziesz do pracy. Pacjenci czekają a ja jestem umówiona z Emily - odparłam i spojrzałam na niego czekając na uwolnienie. Po chwili leżałam sama na wielkim łóżku i obserwowałam zachowanie chłopaka. Po paru minutach sama podniosłam się z pościeli i ruszyłam do łazienki. Po opuszczeniu pomieszczenia do kuchni zwabił mnie aromatyczny zapach kawy. Usiadłam wygodnie na przeciwko Lou nalewając sobie dobrej dawki kofeiny.
- Pójdziemy gdzieś po twojej pracy? - spytałam odstawiając kubek na miejsce
- Romantyczny spacer? - jego figlarny wzrok zlustrował mnie całą powodując zalanie się rumieńcem.
- Może? - odparłam - Przyjdę po ciebie do szpitala - dodałam i posłałam w jego stronę uśmiech.
- Nie mogę się doczekać - odpowiedział i ruszył w stronę wyjścia. - Kończę o 16 - zakomunikował i wyszedł z mieszkania. Rozejrzałam się po pustym salonie i uśmiechnęłam się sama do siebie. To mieszkanie ma urok - pomyślałam i ruszyłam do przedpokoju. Spojrzałam na komodę tym razem zapełnioną zdjęciami Louisa i moich. Delikatnie dotknęłam jednej z ramek a następnie założyłam wygodne buty. Opuściłam mieszkanie zamykając zamek i skierowałam się w stronę domu Emily. Spacerowałam po londyńskich uliczkach a wiatr targał moje włosy. Rozglądałam się na wszystkie strony przypominając sobie miejsca warte zapamiętania. Po parunastu minutach znalazłam się pod dębowymi drzwiami przyozdobionymi różnokolorowymi kwiatami. Powoli pokonywałam kolejne stopnie schodów zbliżając się do dzwonka. Ciężko odetchnęłam i nacisnęłam guziczek czekając na wpuszczenie. Moim oczom ukazał się Timi uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Hej smyku. Jest Emily? - zapytałam czochrając malca po czuprynie.
- Tak siedzi z Mikiem i coś ogląda - odparł wyrywając się z mojego uścisku.
-Zaprowadzisz mnie? - spytałam i wyciągnęłam rękę w stronę chłopca.
- Jasne. Chodź - krzykną i złapał mnie za dłoń ciągnąc w głąb domu. Z trudem udało mi się zdjąć buty z powodu poganiającego mnie Tima.
- Juli a pobawisz się ze mną? Mam nowe zabawki - na twarzy chłopczyka można było zobaczyć zadowolenie.
- Jasne, z miłą chęcią. A skąd masz te nowe zabawki? - chciałam trochę dłużej porozmawiać z Timim i nadrobić ten stracony czas.
- Harry mi kupił na urodziny - zakomunikował lekko się krępując - Mój nowy kolega - dodał natychmiastowo i niepewnie się uśmiechną.
- To masz super kolegę - sprostowałam i ruszyłam do salonu. Bez zauważenia usiadłam na fotelu i przyglądałam się jak Mike i Emily zawzięcie szukają czegoś na laptopach. Przez dobre parę sekund przyglądałam się skupieniu na ich twarzy oraz zakłopotaniu. Lekko odchrząknęłam i czekałam na reakcję.
- O Juli! - zszokowanie u dziewczyny było lekko przerażające. - Nie zauważyłam cię. Przepraszam - odparła i zamknęła powoli laptop odstawiając go na półkę.
- Timi cię wpuścił ? - Mike nadal pochłonięty laptopem wydukał pojedyncze zdanie.
- Tak. Mam nadzieję, że nie mieliście nic przeciwko?
- Nie skądże - zaprzeczył od razu i odstawił laptop na łóżko - Idę zrobić herbatę, ktoś chętny? - podniósł się z kanapy i zwrócił się do nas.
- Nie dziękuję - odparłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Juli poczekasz chwilę pójdę tylko po pranie - brunetka zwróciła się do mnie czekają na odpowiedź.
- Jasne, leć - szepnęłam i rozsiadłam się wygodnie na fotelu. Po chwili gdy upewniłam się, że nikogo nie ma w pokoju podeszłam do jednego z laptopów i ostrożnie go otworzyłam. Z drżącymi rękoma przesuwałam myszką w dół aby wyświetlić całkowicie stronę. " Klinika walki z rakiem" - profilaktyka. W moich oczach pojawiły się łzy. Od razy w mojej głowie pojawiły się najczarniejsze scenariusze. Nawrót choroby u Timiego byłoby niczym cios prosto w serce. Gdy usłyszałam dziewczynę zbliżającą się do pokoju ze stertą ubrań zamknęłam momentalnie komputer i usiadłam na fotel opanowując szklane oczy.
- Wybacz ale trochę się tego nazbierało - powiedziała z trudem kładąc ubrania na łóżko.
- Z chęcią ci pomogę - zaproponowałam i podeszłam do dziewczyny siadają na przeciw niej.
- Cieszysz się, że wróciłaś? - zapytała biorąc pierwszą bluzkę by ją poskładać.
- Oczywiście. Tęskniłam za wami. Norwegia to piękny kraj ale to nie to samo co Londyn - w moich oczach pojawił się iskierki. Dokładnie złożyłam małą bluzeczkę Tima i odłożyłam ją na stertę innych ubrań.
- Pamiętasz jak robiłyśmy pierwsze nasze pranie - na te słowa wybuchłam niepohamowanym śmiechem. - Ta piana w całej łazience - dodała znów nie powstrzymując śmiechu.
- Tim miał niezłą zabawę a twoja mam dużo sprzątania - odparłam wycierając pojedynczą łzę spowodowaną śmiechem.
- Dostałyśmy zakaz prania ubrań na miesiąc - w tym momencie Emi złapała się za brzuch trochę się uspokajając.
- Dla mnie to była jak nagroda - wtrąciłam lekko chichocząc. -Stare dobre czasy -odparłam po chwili spoglądając w okno.
- Hej, Juli coś się stało? - nagle na twarzy brunetki można było zobaczyć zmartwienie.
- To ty mi powiedz Emily - zwróciłam się do brunetki z powagą na twarzy. Powoli wstałam podchodząc do okna. Dziewczyna odłożyła kolorowy skrawek materiału i podsunęła się niepewnie na róg łóżka.
-Nie wiem o czym mówisz - odpowiedziała. Jej wzrok skutecznie uciekła od mojego. Jej zachowanie ewidentnie o czym świadczyło.
- Doskonale wiesz Emily. Ukrywasz prawdę bo myślisz, że nie będę cierpieć - powoli zbliżałam się do dziewczyny aby ją zmusić do powiedzenia mi prawdy.
- Ale skąd o tym wiesz? Przecież on się ukrywa. Nie chce cię spotkać - to co wygadywała Emi było nonsensem. Lekko się zdziwiłam i popatrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- O czym ty mówisz? - zapytałam nadal nie wiedząc o co chodzi.
- A o czym ty mówisz? - kolejny raz zachowanie dziewczyny było dość podejrzane.Podeszłam szybkim krokiem do laptopa i otworzyłam go powodując wyświetlenie strony.
- O tym, że Timi ma nawrót choroby - szepnęłam aby chłopiec niczego nie usłyszał. Zmarszczyłam lekko czoło i czekałam na reakcję. Na kilka słów wyjaśnienia. - Przecież bym wróciła wcześniej. Louis polecił by jakiegoś dobrego specjalistę - wpadłam w amok. W głowie miałam tysiąc myśli na minutę jak pomóc temu biednemu chłopczykowi.
- Juli! Opanuj się! - nagle krzyk brunetki mnie ocucił. -Usiądź zaraz ci to wszystko wytłumaczę - powoli zajęłam miejsce i czekałam na wyjaśnienia. - Timi nie jest chory. Sprawdzałam te kliniki na wszelki wypadek. W końcu gdzieś musi mieć badania kontrolne. A jeśli by coś się działo powiedziałabym ci jako pierwszej - odetchnęłam. W tym momencie spadł mi kamień z serca. Wypuściłam duży haust powietrza z ust i złapałam się za głowę głęboko oddychając.
- Nie wiesz jak mi ulżyło - wysapałam i oparłam się o miękkie siedzenie fotela. - Zastanawia mnie tylko jeden fakt - przerwałam panującą między nami ciszę. Dziewczyna spojrzała na mnie czekając na rozwinięcie mojej wypowiedzi. - Kto się ukrywa i kto nie chce mnie spotkać? - nadal wpatrywałam się w brunetkę czekając na wyjaśnienia.
- A to nikt ważny. Było minęło. Szkoda gadać - histeryczne zaśmianie się Emily nie świadczyło dobrze o tej całej sytuacji. Ona coś wiedziała tylko nie chciała mi o tym powiedzieć. Postanowiłam odpuścić. I tak nie usłyszałabym konkretnej odpowiedzi na moje pytania.
- Jeszcze mam jedno pytanie - zaczęłam powodując zestresowanie się przyjaciółki - Dlaczego tak bardzo nie lubisz Louisa? - dokończyłam zrzucając cały stres z ramion Emi.
- Po prostu nie przepadam za nim a on chyba za mną też - zaczęła bardzo spokojnie. - Moim zdaniem nie jest ciebie wart i wasz związek to czysta fikcja.
- Fikcją nazywasz dwa lata spędzone razem? - to był jakiś obłęd.
- Znaczy. Oj Juli wiesz o co mi chodzi. To nie jest facet dla ciebie. Jeszcze się na nim przejedziesz zobaczysz - dziewczyna podeszła do mnie powoli i położyła swoje dłonie na moich ramionach.
- A twoim zdaniem kto jest dla mnie odpowiedni? - zapytałam znając już odpowiedź.
- Harry -szepnęła i cofnęła się lekko do tyłu.
- A czy widzisz go tutaj? Bo ja nie! A czy widziałaś go przez ostatnie dwa lata? Bo ja też nie! - kipiało ode mnie złością. Emanowałam złem co mnie bardzo martwiło. - A czy do cholery jasnej nie może zrozumieć, że to on mnie zostawił jak tchórz przez jakiś pieprzony list! -krzyczałam. Krzyczałam ze wściekłości, że tak bliska mi osoba nie mogła pojąć jaką krzywdę mi wyrządził jeden chłopak.- Ten rozdział w moim życiu się zakończył i nie chcę do niego wracać. Zrozumiałaś?! - z wyrzutami sumienia musiałam w taki a nie inny sposób uświadomić to dla Emily bo do tej pory nie dałaby mi spokoju. Dziewczyna jedynie pomachała głową
- Ej może trochę spokojniej! - nagle wkroczył Mike pomiędzy nas uspokajając całą tą napiętą sytuację. Dałam upust złościom. Wpatrywałam się tępo w dziewczynę a mimowolna łza spływała po moim policzku.
- Juli nie obraź się ale powinnaś już pójść - odparł Mike zwracając się w moim kierunku.
- Tak chyba tak - odpowiedziałam trochę otumaniona. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Nieee. Juli miła się ze mną pobawić - smutny głos chłopczyka rozbrzmiał po pokoju.
- Innym razem Timi. Obiecuję - zwróciłam się do chłopca a następnie w stronę wyjściowych drzwi.
- Juli przepraszam. Nie chciałam żeby tak wyszło - w progu dogoniła mnie Emi ze szklanymi jak tafla jeziora oczami.
- Ale wyszło - rzuciłam na pożegnanie i skierowałam się do mieszkania. Mijałam ulice, ludzi jak zwykły cień. Nie wiedziałam co wokół mnie się dzieje. Weszłam do ciemnego pokoju i otworzyłam małą szufladkę. Z pod stery papierów wyciągnęłam pogięte zdjęcie na którym jesteśmy razem. Wpatrywałam się w fotografię dobre parę minut.
- Oj Harry nie wygłupiaj się - powiedziałam ustawiając aparat na statywie.
- Ale wiesz, że nie lubię zdjęć - odpowiedział nadal strzelając głupie miny.
- Jedno zdjęcie ci nie zaszkodzi a zwłaszcza, że dziś nasza rocznica - zakomunikowałam i podbiegłam szybko aby mieć trochę czasu przed samowyzwalaczem. Harry jak nigdy ustawił się do zdjęcia. 3..2..1 Nagle zostałam uniesiona do góry.
- Wariat - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Za to mnie kochasz - szepną i razem upadliśmy na trawę
- Na zabój - i w tym momencie połączył nas namiętny pocałunek
-Kochanie? Gdzie jesteś? - po domu rozbrzmiał głos Louisa. Nie odzywałam się. Milczałam. Nagle drzwi do sypialni lekko się uchyliły. - Wszędzie cię szukam - odparł - Hej co się stało? -zapytał z troską kładąc się koło mnie. Bez zastanowienia wtuliłam się w jego rozgrzane ciało i zaczęłam płakać. - Emily? -zapytał a ja jedynie pokiwałam głową. - Zabiję ją - wysyczał przez zęby i był gotowy pójść do ich mieszkania.
- Nie poczekaj to nie ma sensu - zatrzymałam go zbierając się powoli na odwagę. Usiadłam na róg łóżka i schyliłam się po zmientolony kawałek papieru. Bez zastanowienia podeszłam do kosza i wyrzuciłam go do śmieci. Tam gdzie jego miejsce. - Chcę ci powiedzieć o co tak naprawdę chodzi - podeszłam niepewnie do chłopaka i usiadłam koło niego. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam najbardziej bolesną historię mojego życia. Czułam się jakbym przeżywała to na nowo. Z każdym wypowiedzianym słowem wyobrażałam sobie daną sytuację.
-Nie był ciebie wart - szepną Louis gdy skończyłam mówić. Spojrzałam na niego mówiąc niemo dziękuję i musnęłam delikatnie jego usta nie czekając na oddanie pocałunku. Opadliśmy powoli na pościel zatapiając się we własnych objęciach.
...................................................
Z tego miejsca chcę przeprosić za tyle gifów ale chciałam abyście tak wyobrazili sobie te sceny.
Dałam też gify z Mikiem oraz Emily bo tak ich sobie wyobrażam przepraszam jeśli komuś popsułam wyobrażenie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
Komentujcie!!!!!
PS: Polecam film "Porwanie" jeśli ktoś nie oglądał ;)
Dobra zaczne od tego, ze wolalam gdy pisalas bez gifow, bo akurat Ty umiesz opisac ta cala akcje tak, ze nie potrzeba tu zadnych gifow.
OdpowiedzUsuńPo za tym Juli i Lou awwww *.* Jak slodko. Lou ja naprawde kocha, wspiera, opiekuje sie nia. Zeby tylko Juli go nie zranila. Mike mnie powoli zaczyna wkurzac, od poczatku go nie lubilam, a teraz tak nie przyjemnie zwraca sie do Juli. Ona powinna tam zostac i sobie wszystko z Emily wytlumaczyc, a ni isc. Dobrze, ze Timi nie ma juz nawrotow. Mam nadzieje, ze jemu juz sie nic nie stanie. A co do tego obsesyjnego zachowania Emily do Harry'ego to to jest dziwne. Cos sie tu kroi. I to prawda, ze w tym rozdziale sie porobilo. Najciekawsze sa slowa Emi. Juli powoli zaczela odkrywac jej tajemnice -i moim zdaniem ta tajemnica jest zwiazana z Harry'm. Czekam na nexta. I swietny rozdzial :)
Uwielbiam gdy pomiedzy akcja wklejasz wspomnienia, tym bardziej jezeli tych wspomnien jeszcze nie znamy :) /Oliff
Swietny! Taki jsadheolkjd *.* Czekam na nn :) Kocham tego bloga! A i mam pytanie na jakich blogach piszesz imaginy? Moglabys mi podac adresy? :)
OdpowiedzUsuńNie piszę imaginów na żadnym blogu. Niestety.
UsuńNo i nie wiem, co mam napisać...
OdpowiedzUsuńwiedziałem, że kiedyś się skomplikuje, ale żeby od razu aż tak?
Podoba mi się to, że dajesz czytelnikowi jakieś wskazówki, ale wciąż pozwalasz mu mieć swoją wersję zdarzeń, nie ujawniasz wszystkiego od razu :)
Powoli domyślam się, że Harry powróci, ale dajmy szansę rozwinąć się akcji... :)
W.
Dobrze że wygadała się Louisowi . Może troszę jej ulży. Emily zachowuj się jak świnia. Nie powinna się tak czepiać Louisa ,ani wszczynać tej kłótni . No bo Juli ma racje ...minęły 2 lata. Nie może go wspominać bo załamała by się .
OdpowiedzUsuńTo co Emily powiedziała o czlowieku który się ukrywa.Myślę że to chodzi o harrego. Jednakże było by to głupie ze strony Emily ,utrzymywać kontakt z chłopakiem w ktorym na zabój jej ,przepraszam była zakochana jej przyjaciółka i nie powiedziała by jej . Jakbym była wtedy Juli zerwałbym przyjaźń bo to jednak nie jest błachostka.
Cudowny rozdział :*
Uwielbiam ;* jak zwykle cudowny imagin ^,^ czekam na next *.*
OdpowiedzUsuń~Karolina_Styles~ <33