Mówisz mi, że mnie potrzebujesz
Potem odchodzisz i się ode mnie odcinasz, poczekaj...
Mówisz, że jest Ci przykro
I nie pomyślałeś, że się odwrócę i powiem:
Jest za późno na przeprosiny, za późno
Powiem już za późno na przeprosiny, za późno
Kilka dni później
Spacerowałam po targu w poszukiwaniu świeżych warzyw na
dzisiejszą kolację. Napawałam się zapachem kolorowych kwiatów, dojrzałych
warzyw oraz soczystych owoców. Wymijałam sprytnie ludzi kręcą się przy
stoiskach. Na ich twarzach było widać jedno byli zabiegani. Nie zauważali
niczego prócz czubka własnego nosa. Co było przykre? Nie doceniali tego
pięknego świata. Poprawiłam niesforne blond kosmyki z mojej twarzy i z
uśmiechem na ustach przystałam przy jednym ze stoisk. Uśmiechnęłam się miło do
ekspedientki i poprosiłam o kilka pomidorów. Z wdzięcznością odebrałam moje
zakupy i powoli cofałam się do wyjścia gdzie zderzyłam się z kimś przez
przypadek.
- Przepraszam zagapiłam się - odparłam lekko zmieszana i spojrzałam na osobę stojącą za mną. Nie wierzyłam własnym oczom. Kilkakrotnie zamrugałam i nadal wpatrywałam się w jeden punkt zapominając o wszystkim, co dzieje się wokół mnie.
- Witaj Juli - z trudem dotarły do mnie te dwa słowa. Stałam jak posąg nie mogą się poruszyć. Czekałam oddychając głęboko.
- Dzień dobry - szepnęłam z trudem i chciałam pójść dalej. Nagle poczułam rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam się niepewnie i wymusiłam uśmiech.
- Porozmawiajmy - z dużym zawahaniem przytaknęłam i kierowałam się do wyjścia z bazarku. Przez całą drogę milczeliśmy. W głowie próbowałam sobie wszystko poukładać. Chciałam racjonalnych odpowiedzi, ale to wymagało skoncentrowania z mojej strony.
- Dlaczego nic nie mówisz - ten głos wybił mnie z transu. Lekko potrząsnęłam głową i usiadłam na ławkę. Złapałam się za czoło i wypuściłam powietrze z moich ust. - Wszystko w porządku? - nic nie odpowiedziałam. Jedynie wyprostowałam się i czekałam na rozpoczęcie rozmowy.
- Słuchaj Juli. Przepraszam Cię za mojego syna - nagle kobieta zajęła koło mnie miejsce i niepewnie dotknęła ramienia.
- To nie twoja wina Anne - odparłam i posłałam jej uśmiech.
- Gdybym mu wybiła ten chory pomysł z głowy. To wszystko potoczyłoby się inaczej - w głosie brunetki można było usłyszeć żal. Obarczała się błędami popełnionymi przez syna.
- Widocznie tak miało być - zakomunikowałam. Spuściłam lekko głowę w dół i spojrzałam na kamienny chodnik. Z nerwów bawiłam się palcami chcąc opanować emocje wywołane przez jednego chłopaka.
- Uwierz mi starałam się, że wszystkich sił - kobieta delikatnie masowała moje plecy powodując ukojenie bólu.
- Wierzę - powiedziałam - Nie mam do ciebie żalu. Jedynie, do kogo mam żal to Harry. To on mnie skrzywdził. Nikt inny - dodałam i natychmiast powróciłam do poprzedniej postawy.
- Rozumiem. A teraz jak ci się wiedzie?
- Nie jestem sama, jeśli o to ci chodzi - zakomunikowałam - Jestem już 2 lata z chłopakiem., który jest lekarzem na onkologii. Niedawno wróciłam z Norwegii i próbuję nadal zapomnieć o przeszłości
- To widzę same zmiany. A jesteś szczęśliwa z Louisem? - kobieta ewidentnie dopytywała się o same szczegóły.
- Tak bardzo go kocham i mam nadzieję... Zaraz skąd wiesz jak ma na imię? - nagle mnie olśniło. Jak to możliwe. Skąd ona znała jego imię?
- No wiesz ostatnio byłam na badaniach i akurat lekarzem był doktor Tomlinson - Anne mieszała się w swojej wypowiedzi. Nie wiedziała jak ma z tego wybrnąć. - Słuchaj ja muszę już uciekać - dodała i po chwili zniknęła z moich oczu. Siedziałam na ławce jeszcze kilka minut oszołomiona całą sytuacją. Nie wiedziałam czy mogę wierzyć w to co powiedziała Anne. Z drugiej strony mogła to być prawda co wydawało się absurdem. Z mętlikiem w głowie dotarłam do domu. Postawiłam zakupy w kuchni a następnie opadłam na łóżko chcąc trochę odpocząć. Zamknęłam mimowolnie oczy i próbowałam się zrelaksować. Nagle w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Z grymasem na twarzy podniosłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się Emily. Cały dobry humor wyparował.
- Czegoś potrzebujesz? - zapytałam z powagą i czekałam na reakcję dziewczyny.
- Juli porozmawiajmy. Proszę - szepnęła ze spuszczoną głową.
- Jeśli chcesz gadać o Harrym to zły adres - odparłam sucho i byłam gotowa zamknąć drzwi.
- Nie czekaj. Daj mi to wytłumaczyć - krzyknęła i odepchnęła lekko drzwi. Bez słowa wpuściłam dziewczynę do domu i zaprosiłam do salonu. Zajęłam miejsce na przeciwko niej i przyglądałam się na każdy jej ruch.
- Więc słucham - zaczęłam, gdy nadal milczała.
- Tylko proszę mi nie przerywaj - zakomunikowała, na co przytaknęłam - Ta cała sytuacja z Harrym jest dość dziwna. Nadal wierzę, że wróci i będzie tak jak dawniej. Dlatego cały czas o nim wspominam. Był moim przyjacielem i też przeżyłam jego odejście. A Louis po prostu go nie polubiłam. Ale postaram się go zaakceptować dla ciebie. I przysięgam, że nie pisnę ani słowa o Harrym - przez całą wypowiedz Emily uważnie wsłuchiwałam się w jej słowa. Może faktycznie miała rację. Nigdy nie myślałam w ten sposób.
- Dobrze. Rozumiem i też przepraszam za moje zachowanie nie powinnam tak reagować - odpowiedziałam kończąc całą sprzeczkę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i oparła się wygodnie o oparcie.
- Nie uwierzysz, kogo dziś spotkałam - zaczęłam chcąc opowiedzieć jej dzisiejsze zajście.
- No, kogo? - spytała z zaciekaniem dziewczyna upijając łyk zimnej wody.
- Annę - odpowiedziałam krótko powodując zachłyśnięcie u dziewczyny. Odeszłam szybko do Emi uderzając ją w plecy po chwili dała znak, że wszystko w porządku. Usiadłam obok niej i wpatrywałam się w dziewczynę.
- Coś mówiła? - zapytała kaszląc nadal brunetka.
- W sumie to nic. Przeprosiła mnie za Harrego. I chciała wiedzieć, co u mnie - zaczęłam - I tu nie zaskoczyła -dodałam
- Czym? - w oczach dziewczyny można było zobaczyć przerażenie.
- Nie wiem skąd znała imię Louisa - odparłam i momentalnie spojrzałam dziewczynie w oczy.
- No wiesz yhmm. No nie wiem może była u niego na badaniach - wyjaśnienia Emily były dość dziwne. Plątała się tak samo jak Anne.
- Tak samo mi powiedziała - stwierdziłam
- No widzisz. Nie masz się, o co martwić - nagle w pokoju pojawił się Lou. Przywitał się ze mną soczystym pocałunkiem i usiadł koło mnie obejmując ramieniem.
- Hej Emily - odparł po chwili przerywając ciszę między nami.
- Hej - odpowiedziała krótko z wymuszonym uśmiechem na ustach. Bez zastanowienia położyłam rękę na kolanie chłopaka i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie uwierzycie, co mi się dziś przytrafiło - zaczął cały rozradowany. - Dziś na badania przyszedł do mnie mój dobry kolega - z twarzy chłopaka nie schodził uśmiech - Poznaliśmy się jak zaczynałem moje praktyki jeszcze w Watford. A teraz przywiało go tutaj do Londynu. Zaprosiłem go na kolację jutro. Mam nadzieję, że nie jesteś zła? -spytał niepewnie Louis i popatrzył na mnie.
- Jasne, nie mam nic przeciwko. Chętnie go poznam - powiedziałam od razu posyłając uśmiech.
- To ja wam nie będę przeszkadzać - dziewczyna nagle poderwała się z kanapy i zaczęła kierować się do wyjścia. Ruszyłam za nią, aby ją odprowadzić.
- Wpadnij do nas jeszcze - stanęłam opierając się o ścianę zaplotłam ręce na klatce piersiowej i czekałam aż Emi nałoży buty.
- Z chęcią, ale nie jutro. Będziesz mieć gościa - odparła i przytuliła mnie na pożegnanie.
- Zdzwonimy się - zakomunikowałam
- Powodzenia jutro. Przyda ci się - lekko się zdziwiłam na słowa dziewczyny, ale od razu zlekceważyłam, bo, w czym by mi się przydało powodzenie? Wróciłam od razu do chłopaka i wtuliłam się w niego czując przyjemne ciepło.
- Pogodziłaś się z Emily - zacząć gładząc mnie po plecach sowimi ciepłymi dłońmi. Przytaknęłam jedynie na jego słowa. - A zapomniałbym ten kolega przyjdzie z dziewczyną - dodał i tym razem zatopił swoje palce w moich włosach.
- Dobrze - odpowiedziałam prawie niesłyszalnie. Jedynym moim marzeniem na teraz był odpoczynek w ramionach Lou. Poprawiłam się na wygodniejszą pozycję i odpłynęłam. Rozpłynęłam się w jego ramionach znajdując ukojenie i spokój.
- Harry? - zapytałam niepewnie zatopiona w jego uścisku.
- Hmmm? - burknąć czekając na moje pytanie.
- Czy ty w ogóle mnie kochasz? -musiałam usłyszeć to z jego ust.
- Ponad życie. Kocham całą część twojego ciała - odparł powodując u mnie falę przyjemnych dreszczy. Jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors i spojrzałam prosto w oczy. Jego dłoń delikatnie dotknęła mojej twarzy odchylając kosmyki włosów. Połączył nas namiętny pocałunek, w którym mogłam pozostać. Nagle jego wargi przybliżyły się do mojego ucha.
- I nigdy cię nie zostawię - szepną
Momentalnie otworzyłam oczy rozglądając się na boki. Oddychałam bardzo szybko łapiąc się za głowę. Spojrzałam na Louisa, który spał jak zabity. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju gdzie panowały egipskie ciemności. Opadłam mimowolnie na łóżko i wpatrywałam się w sufit. Nagle przypomniał mi się sen. Sen o Harrym. Mimowolna łza spłynęła o moim policzku. A w głowie miałam jeden wyraz "wrócę". Wtuliłam się w bruneta chcą wyrzucić z siebie te myśli. Chcą oderwać się od przeszłości.
- Przepraszam zagapiłam się - odparłam lekko zmieszana i spojrzałam na osobę stojącą za mną. Nie wierzyłam własnym oczom. Kilkakrotnie zamrugałam i nadal wpatrywałam się w jeden punkt zapominając o wszystkim, co dzieje się wokół mnie.
- Witaj Juli - z trudem dotarły do mnie te dwa słowa. Stałam jak posąg nie mogą się poruszyć. Czekałam oddychając głęboko.
- Dzień dobry - szepnęłam z trudem i chciałam pójść dalej. Nagle poczułam rękę na moim przedramieniu. Odwróciłam się niepewnie i wymusiłam uśmiech.
- Porozmawiajmy - z dużym zawahaniem przytaknęłam i kierowałam się do wyjścia z bazarku. Przez całą drogę milczeliśmy. W głowie próbowałam sobie wszystko poukładać. Chciałam racjonalnych odpowiedzi, ale to wymagało skoncentrowania z mojej strony.
- Dlaczego nic nie mówisz - ten głos wybił mnie z transu. Lekko potrząsnęłam głową i usiadłam na ławkę. Złapałam się za czoło i wypuściłam powietrze z moich ust. - Wszystko w porządku? - nic nie odpowiedziałam. Jedynie wyprostowałam się i czekałam na rozpoczęcie rozmowy.
- Słuchaj Juli. Przepraszam Cię za mojego syna - nagle kobieta zajęła koło mnie miejsce i niepewnie dotknęła ramienia.
- To nie twoja wina Anne - odparłam i posłałam jej uśmiech.
- Gdybym mu wybiła ten chory pomysł z głowy. To wszystko potoczyłoby się inaczej - w głosie brunetki można było usłyszeć żal. Obarczała się błędami popełnionymi przez syna.
- Widocznie tak miało być - zakomunikowałam. Spuściłam lekko głowę w dół i spojrzałam na kamienny chodnik. Z nerwów bawiłam się palcami chcąc opanować emocje wywołane przez jednego chłopaka.
- Uwierz mi starałam się, że wszystkich sił - kobieta delikatnie masowała moje plecy powodując ukojenie bólu.
- Wierzę - powiedziałam - Nie mam do ciebie żalu. Jedynie, do kogo mam żal to Harry. To on mnie skrzywdził. Nikt inny - dodałam i natychmiast powróciłam do poprzedniej postawy.
- Rozumiem. A teraz jak ci się wiedzie?
- Nie jestem sama, jeśli o to ci chodzi - zakomunikowałam - Jestem już 2 lata z chłopakiem., który jest lekarzem na onkologii. Niedawno wróciłam z Norwegii i próbuję nadal zapomnieć o przeszłości
- To widzę same zmiany. A jesteś szczęśliwa z Louisem? - kobieta ewidentnie dopytywała się o same szczegóły.
- Tak bardzo go kocham i mam nadzieję... Zaraz skąd wiesz jak ma na imię? - nagle mnie olśniło. Jak to możliwe. Skąd ona znała jego imię?
- No wiesz ostatnio byłam na badaniach i akurat lekarzem był doktor Tomlinson - Anne mieszała się w swojej wypowiedzi. Nie wiedziała jak ma z tego wybrnąć. - Słuchaj ja muszę już uciekać - dodała i po chwili zniknęła z moich oczu. Siedziałam na ławce jeszcze kilka minut oszołomiona całą sytuacją. Nie wiedziałam czy mogę wierzyć w to co powiedziała Anne. Z drugiej strony mogła to być prawda co wydawało się absurdem. Z mętlikiem w głowie dotarłam do domu. Postawiłam zakupy w kuchni a następnie opadłam na łóżko chcąc trochę odpocząć. Zamknęłam mimowolnie oczy i próbowałam się zrelaksować. Nagle w całym domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Z grymasem na twarzy podniosłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się Emily. Cały dobry humor wyparował.
- Czegoś potrzebujesz? - zapytałam z powagą i czekałam na reakcję dziewczyny.
- Juli porozmawiajmy. Proszę - szepnęła ze spuszczoną głową.
- Jeśli chcesz gadać o Harrym to zły adres - odparłam sucho i byłam gotowa zamknąć drzwi.
- Nie czekaj. Daj mi to wytłumaczyć - krzyknęła i odepchnęła lekko drzwi. Bez słowa wpuściłam dziewczynę do domu i zaprosiłam do salonu. Zajęłam miejsce na przeciwko niej i przyglądałam się na każdy jej ruch.
- Więc słucham - zaczęłam, gdy nadal milczała.
- Tylko proszę mi nie przerywaj - zakomunikowała, na co przytaknęłam - Ta cała sytuacja z Harrym jest dość dziwna. Nadal wierzę, że wróci i będzie tak jak dawniej. Dlatego cały czas o nim wspominam. Był moim przyjacielem i też przeżyłam jego odejście. A Louis po prostu go nie polubiłam. Ale postaram się go zaakceptować dla ciebie. I przysięgam, że nie pisnę ani słowa o Harrym - przez całą wypowiedz Emily uważnie wsłuchiwałam się w jej słowa. Może faktycznie miała rację. Nigdy nie myślałam w ten sposób.
- Dobrze. Rozumiem i też przepraszam za moje zachowanie nie powinnam tak reagować - odpowiedziałam kończąc całą sprzeczkę. Dziewczyna odetchnęła z ulgą i oparła się wygodnie o oparcie.
- Nie uwierzysz, kogo dziś spotkałam - zaczęłam chcąc opowiedzieć jej dzisiejsze zajście.
- No, kogo? - spytała z zaciekaniem dziewczyna upijając łyk zimnej wody.
- Annę - odpowiedziałam krótko powodując zachłyśnięcie u dziewczyny. Odeszłam szybko do Emi uderzając ją w plecy po chwili dała znak, że wszystko w porządku. Usiadłam obok niej i wpatrywałam się w dziewczynę.
- Coś mówiła? - zapytała kaszląc nadal brunetka.
- W sumie to nic. Przeprosiła mnie za Harrego. I chciała wiedzieć, co u mnie - zaczęłam - I tu nie zaskoczyła -dodałam
- Czym? - w oczach dziewczyny można było zobaczyć przerażenie.
- Nie wiem skąd znała imię Louisa - odparłam i momentalnie spojrzałam dziewczynie w oczy.
- No wiesz yhmm. No nie wiem może była u niego na badaniach - wyjaśnienia Emily były dość dziwne. Plątała się tak samo jak Anne.
- Tak samo mi powiedziała - stwierdziłam
- No widzisz. Nie masz się, o co martwić - nagle w pokoju pojawił się Lou. Przywitał się ze mną soczystym pocałunkiem i usiadł koło mnie obejmując ramieniem.
- Hej Emily - odparł po chwili przerywając ciszę między nami.
- Hej - odpowiedziała krótko z wymuszonym uśmiechem na ustach. Bez zastanowienia położyłam rękę na kolanie chłopaka i uśmiechnęłam się do niego.
- Nie uwierzycie, co mi się dziś przytrafiło - zaczął cały rozradowany. - Dziś na badania przyszedł do mnie mój dobry kolega - z twarzy chłopaka nie schodził uśmiech - Poznaliśmy się jak zaczynałem moje praktyki jeszcze w Watford. A teraz przywiało go tutaj do Londynu. Zaprosiłem go na kolację jutro. Mam nadzieję, że nie jesteś zła? -spytał niepewnie Louis i popatrzył na mnie.
- Jasne, nie mam nic przeciwko. Chętnie go poznam - powiedziałam od razu posyłając uśmiech.
- To ja wam nie będę przeszkadzać - dziewczyna nagle poderwała się z kanapy i zaczęła kierować się do wyjścia. Ruszyłam za nią, aby ją odprowadzić.
- Wpadnij do nas jeszcze - stanęłam opierając się o ścianę zaplotłam ręce na klatce piersiowej i czekałam aż Emi nałoży buty.
- Z chęcią, ale nie jutro. Będziesz mieć gościa - odparła i przytuliła mnie na pożegnanie.
- Zdzwonimy się - zakomunikowałam
- Powodzenia jutro. Przyda ci się - lekko się zdziwiłam na słowa dziewczyny, ale od razu zlekceważyłam, bo, w czym by mi się przydało powodzenie? Wróciłam od razu do chłopaka i wtuliłam się w niego czując przyjemne ciepło.
- Pogodziłaś się z Emily - zacząć gładząc mnie po plecach sowimi ciepłymi dłońmi. Przytaknęłam jedynie na jego słowa. - A zapomniałbym ten kolega przyjdzie z dziewczyną - dodał i tym razem zatopił swoje palce w moich włosach.
- Dobrze - odpowiedziałam prawie niesłyszalnie. Jedynym moim marzeniem na teraz był odpoczynek w ramionach Lou. Poprawiłam się na wygodniejszą pozycję i odpłynęłam. Rozpłynęłam się w jego ramionach znajdując ukojenie i spokój.
- Harry? - zapytałam niepewnie zatopiona w jego uścisku.
- Hmmm? - burknąć czekając na moje pytanie.
- Czy ty w ogóle mnie kochasz? -musiałam usłyszeć to z jego ust.
- Ponad życie. Kocham całą część twojego ciała - odparł powodując u mnie falę przyjemnych dreszczy. Jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors i spojrzałam prosto w oczy. Jego dłoń delikatnie dotknęła mojej twarzy odchylając kosmyki włosów. Połączył nas namiętny pocałunek, w którym mogłam pozostać. Nagle jego wargi przybliżyły się do mojego ucha.
- I nigdy cię nie zostawię - szepną
Momentalnie otworzyłam oczy rozglądając się na boki. Oddychałam bardzo szybko łapiąc się za głowę. Spojrzałam na Louisa, który spał jak zabity. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju gdzie panowały egipskie ciemności. Opadłam mimowolnie na łóżko i wpatrywałam się w sufit. Nagle przypomniał mi się sen. Sen o Harrym. Mimowolna łza spłynęła o moim policzku. A w głowie miałam jeden wyraz "wrócę". Wtuliłam się w bruneta chcą wyrzucić z siebie te myśli. Chcą oderwać się od przeszłości.
................................................................................
No i kolejny rozdział za nami.
Komentujcie!!!!!!!!!!!!
Harry jest chory, jak nic Harry jest chory ._.
OdpowiedzUsuńI TO ON PRZYJDZIE DO LOU NA KOLACJE
o mój Boże.
weny :*
♥
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza ;* jak zwykle super rozdział ;** kocham to opowiadanie *.* i mam przeczucie ze to Harry przyjdzie na kolacje. Czekam na next <3
OdpowiedzUsuń~Karolina_Styles~
Czyżby kolacja ze Stylesem?? <3
OdpowiedzUsuńTrochę mnie nie było i powiem, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy...
OdpowiedzUsuń<3
Dzieje się, dzieje!
OdpowiedzUsuńWyczuwam zbliżający się punkt kulminacyjny - wszystko się powoli klaruje, akcja się zagęszcza... robi się ciekawie!!! :)
Najbardziej jednak lubię te Twoje retrospekcje :) Bez nich to opowiadanie nie byłoby takie samo... :*
W.
Dlugo mnie nie bylo i troche sie zapuscilam w komentowaniu :/ Po prostu nie sprawdzalam bloga :C No, ale rozdzial jak zawsze swietny ;) Niestety, piszac go chyba bylas nieco zmeczona, poniewaz pojawily sie powtorzenia i kilka literowek, a nigdy nie bylo ich w Twoich pracach, ale to nie odejmuje Twojemu opowiadaniu zajebistosci *.* Cos czuje, ze na kolacji zjawi sie Harry, ale... z dziewczyna? O.o Miejmy nadzieje, ze tu chodzi o jego siostre albo (XD) mame. Przeciez mowil, ze kocha Juli... moze to nie on przyjdzie? Przekonamy sie w nastepnym rozdziale . ;) Czekam na ciag dalszy :) Weny! ;* /Oliff
OdpowiedzUsuńNadal nie rozumiem harrego.
OdpowiedzUsuńAnn to jest cos naprawde dziwnego. Ona wiedziala od bardzo dawna z kim ona chodzi . Dziwne