wtorek, 21 października 2014

Epilog


Now I see fire inside the mountain
I see fire burning the trees
And I see fire hollowing souls
I see fire blood in the breeze
And I hope that you'll remember me



Leżałam bezwładnie na kanapie wlepiając swój wzrok w telefon z wyświetlonym numerem Harrego. Biłam się z własnymi myślami jaką podjąć decyzję. Dziś chłopak wyjeżdżał. Zostawiał przeszłość i chciał zacząć nowe życie. Nowe życie ze mną. Ale czy ja tego chciałam? Może powinnam ratować mój związek z Louisem? Byłam rozbita na miliony kawałków, które nie mogą się złożyć w jedność. Nagle po mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. kompletnie zszokowana poderwałam się z łóżka i ruszyłam aby otworzyć nieproszonemu gościowi. Wypuściłam powoli powietrze z ust i nacisnęłam niepewnie na klamkę. Przede mną staną Lou próbując uniknąć mego wzroku.
- Louis ja cię przepraszam - zaczęłam czując żal widząc go w takim stanie.
- Daruj sobie Juliet - odparł i spojrzał na mnie z wyrzutem. W tym momencie do moich oczu napłynęły łzy. - Przyszedłem po resztę moich rzeczy - dodał i czekał aż przepuszczę go w progu. Kiwnęłam jedynie głową i odsunęłam się robiąc przejście dla chłopaka. Podążałam za nim chcąc coś mu powiedzieć, odezwać się lecz w moim gardle tkwiła wielka gula, której nie mogłam przełknąć. Stanęłam naprzeciwko szafy wpatrując się co robi chłopak. 
- Przestań - szepnął ładując kolejną bluzkę do torby. 
- Przecież nic nie robię - odparłam roniąc kolejną łzę 
- Przestań płakać - sprostował odwracając się tym razem do mnie. Staliśmy twarzą w twarz wpatrując się w siebie. 
- Kochasz go ? - zapytał powodując u mnie zszokowanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.  Pokiwałam jedynie głową powodując zaśmianie się u Louisa. 
- Teraz wiem jak się czułaś gdy osoba, którą kochasz wbiła ci nóż w serce. A ty mimo tego nadal ją kochasz - po tych słowach moja dusza rozdarła się na pół. Byłam jak rozbite szkło w całości trzymało mnie jedynie ciało. Kolejne słone łzy poznawały moje policzki. 
- Przepraszam - znów bezsensowne słowo padło z moich ust. 
- Nie mogę cię winić za to, że kogoś kochasz. Nie mogę cię zmusić abyś mnie pokochała - odparł chwytając walizkę w dłoń. Podszedł do mnie ujmując moją twarz w dłoniach. Jego zimne usta delikatnie dotknęły mojego czoła a uszy oplótł rżący głos układając się w słowa "Kocham cię" zacisnęłam mocno powieki powstrzymując kolejne fale łez. Gdy uniosłam delikatnie powieki chłopaka już nie było. Opadłam bezsilnie na podłogę nie wierząc w to co się dzieje. W to jak zachował się Louis. Nie zasługiwał na to co go spotkało. Po paru chwilach do moich uszy doszedł dźwięk komórki. Odebrałam leniwie telefon czekając na rozpoczęcie rozmowy. 
- Juli! - usłyszałam jedynie krzyk w słuchawce.
- Tak? - szepnęłam i podniosłam się z zimnej podłogi. 
- Gdzie jesteś? - w tym momencie rozpoznałam, że rozmawiam z Emily. 
- W domu - zakomunikowałam 
- Zaraz będę - powiedziała stanowczo i rozłączyła się 
Rzuciłam telefon na fotel obserwując dokładnie gdzie upada. Położyłam się na sofę i czekałam na przyjście Emi. W tym czasie zadecydowałam, że zostaję w Londynie. Kocham Harrego ale nie mogę być z nim nie po tym co mi zrobił. Uświadomił to mi Louisa tym jak postąpił ze mną. Po pół godzinie czekania na dziewczynę ujrzałam ją stojącą nade mną. 
- Co ty wyprawiasz? - podniosła na mnie ton powodując zmianę mojej pozycji. 
- Nie rozumiem? - zdziwiłam się i czekałam na wyjaśnienia. 
- Czemu ty jeszcze tu siedzisz? Czemu się nie pakujesz? - dziewczyna nie dawała za wygraną - Zostaw Louisa i jedź na lotnisko - dodała siadając na fotel. 
- Nie jestem już  z Louisem! - krzyknęłam - Zadowolona? Zawsze tego chciałaś! 
- Co? Jak to? - na twarzy Emily malowało się zdziwienie. 
- Zdradziłam go z Harrym gdy był na delegacji - wyjaśniłam. - A on a on nadal mnie kocha - w tym momencie znów roniłam kolejne łzy. 
- Łoł tego się nie spodziewałam - powiedziała brunetka zdejmując swój płaszcz. - Nie spodziewałam się tego po Louise. Zaskoczył mnie.
- Jak ja mam pojechać teraz z Harrym nie wiadomo gdzie nie wiedząc co działo się z nim przez te ostatnie dwa lata ? - w tym momencie czekałam na wyjaśnienia dziewczyny.
- Niech stracę. Harry miał raka - te słowa wmurowały mnie totalnie. 
- Jak to miał raka ? - zapytałam nie wierząc w to co słyszę.
- Dowiedział się o tym gdy robiliście badania. Było z nim źle. Lekarze nie dawali najmniejszych szans. Jedyną kliniką gdzie znalazł nadzieję była klinika w Watford. Wyjechał tam nie chcąc od ciebie litości i tego abyś cierpiała po jego śmierci. Moim zadaniem było pomóc ci zapomnieć o nim. O to mnie poprosił. Dostawał codziennie od ciebie listy, które przynosiła mu jego matka. Płakał gdy je czytał. Pamiętasz jak zostawiłam u ciebie Timiego a potem przyjechałam smutna? Dowiedziałam się, że Harry ma jedynie miesiąc. A potem jak przyłapałaś mnie na sprawdzaniu klinik? Okazała się cud i Harry miał coraz lepsze wyniki...
W tym momencie nie słuchałam dalej Emily tylko wybiegłam z domu biegnąc w stronę lotniska. Zrozumiałam ile dla niego znaczyłam. Kochał mnie tak mocno abym przez niego nie cierpiała. Wypatrywałam taksówki aby szybciej dostać się na lotnisko. Nagle pojazd zatrzymał się tuż naprzeciw mnie a ja sprytnie wsiadłam do auta. Wydukałam adres i spojrzałam na zegarek uświadamiając sobie, że pozostało mi jedynie 20 minut. Gdy dotarłam na miejsce wysiadłam jak oparzona biegnąc w stronę frontowych drzwi. Znajdowałam się w głównym hangarze rozglądając się na wszystkie strony. Nagle moim oczom ukazała się brązowa czupryna. 
- Harry ! - krzyknęłam z całych sił na co chłopak się odwrócił. Zaczęłam biec w jego stronę a nagrodą było wtulenie się w jego ciepłe ciało. 
- Kocham cię - szepnęłam na co odpowiedział namiętnym pocałunkiem. 

Natychmiastowo otworzyłam oczy dysząc z całych sił. Po moim czole spływały krople potu. Rozejrzałam się nerwowo po pokoju nie wiedząc co się dzieje. Spojrzałam na chłopaka leżącego koło mnie na co samoistnie się uśmiechnęłam. Wtuliłam się w jego idealne ciało zaciągając się jego zapachem.  Wetknęłam mój spiczasty nosek w brąz loki a moje serce spowolniło rytm wiedząc, że jestem bezpieczna.
- To sen. Szalony sen - odparłam i nadal oddałam się w krainę Morfeusza.

...................................................................................

Mam nadzieję, że takie zakończenie Was zaskoczyło. Jeśli tak bardzo dobrze :) o to chodziło.

A więc to ostatni raz gdy dodaję tutaj rozdział. Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, obserwacje, wyświetlenia. To wiele dla mnie znaczy. Niestety nie jestem dobra w pożegnaniach.

Mama nadzieję, że Wam się podobało bo mi bardzo :)

Może kiedyś znów coś napiszę ale na razie muszę się z Wami pożegnać :)

środa, 8 października 2014

Rozdział 22

 Music

 I just wanna feel real love
In a life ever after
There's a hole in my soul
You can see it in my face
It's a real big place



W głowie miałam jedynie noc spędzoną z Harrym. Siedziałam w osłupieniu na kanapie oglądając telewizję. Przykryta kocem wpatrywałam się w kolorowy ekran mając pustkę w głowie. Skupiłam się na jednym i nadal w tym trwałam. Nagle po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Momentalnie się ocknęłam i odebrałam telefon nie patrząc wcześniej kto dzwoni.
- Halo - szepnęłam bez entuzjazmu czekając na odpowiedź.
- Hej kochanie, jak sobie radzisz? - do mojego ucha doszedł zapomniany od prawie tygodnia głos.
- Wszystko w porządku - odparłam wstając powoli z kanapy.
- Przepraszam, że dopiero teraz dzwonię ale jestem tu strasznie zalatany -usprawiedliwił się brunet.
- Nic się nie stało - w moim głosie można było usłyszeć brak emocji.
-Ej co jest? Pokłóciłaś się  z Emily - nagle gdy Louis zorientował się, że coś jest nie tak ogarnęło mnie przerażenie.
- Nie, wszystko jest okej. Wydaje ci się - skłamałam i czekałam na reakcję Lou.
- A jak tam dogadujesz się z Harrym? - momentalnie moje nogi się ugięły. W głębi duszy miałam nadzieję, że te pytanie nie padnie z jego ust.
- W sumie dobrze, wpada czasami na kawę - kolejne kłamstwo padło z moich warg. Zamknęłam powoli oczy roniąc pojedyncze łzy. Wypuściłam  powietrze z ust i podniosłam wzrok ku górze. Zagryzłam dolną wargę zaciskając mocno powieki.
- Juli, słońce ty płaczesz? - w głosie Louisa można było usłyszeć zmartwienie, co powodowało u mnie gorsze wyrzuty sumienia. Kolejne łzy spłynęły po moim policzku.
- Nie, nie wydaje ci się - powiedziałam przez łzy łudząc się, że brunet nabierze się na ten banał.
- Kogo chcesz oszukać? Powiedz co się stało? - tym razem wiedziałam, że chłopak nie da za wygraną. Zebrałam się powoli w sobie aby kolejne kłamstwo ujrzało światło dzienne. Oparłam się o ścianę powoli zjeżdżając na dół. Wplotłam rękę we włosy i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Po prostu.... - nagle w mojej głowie miałam pustkę nie wiedziałam co powiedzieć - Po prostu tęsknię - z kolejnym wypowiedzianym słowem mój głos cichł.
- Kotek, jutro wieczorem będę w domu - zakomunikował pocieszając mnie, co nic nie dało. Wręcz przeciwnie jego słowa wzbudziły we mnie jeszcze mocniejsze poczucie winy.
- Jak wrócisz będziemy musieli porozmawiać - gdy wypowiedziałam to zdanie od razu pożałowałam. Nie wiem dlaczego z moich ust padły te słowa. W środku czułam, że muszę powiedzieć prawdę. Na to zasługuje właśnie Tomo na prawdę chociażby była najbardziej bolesna.
- Nie mogę się doczekać - odparł - Wiesz co skarbie muszę kończyć. Kocham cię. Pa - po ostatnim słowie usłyszałam głos zakończonej wiadomości. Powoli oderwałam telefon od ucha a moją twarz zalały łzy. Dwa lata które poświęcił mi chłopak ja totalnie spieprzyłam zdradzając go. Dopuściłam się najgorszej rzeczy jaka mogła być. Na dodatek z najlepszym przyjacielem mojego chłopaka. Nie miałam na nic siły. Wstałam powoli z zimnej podłogi i ruszyłam do sypialni zatapiając się w ciepłej pościeli. Nie wiedząc kiedy moje powieki zmorzył sen.
***
Siedziałam na fotelu tupiąc nerwowo stopą o panele. Co raz spoglądałam na zegarek wbijając w przedramiona długie, ostre paznokcie. W środku czułam bombę, która po przekroczeniu progu przez Louisa wybuchnie niszcząc wszystko co razem zbudowaliśmy. Co sekundę miałam nowe wizje reakcji chłopaka na wiadomość jaką mu przekażę. Lecz ja nie umiem żyć w kłamstwie. Nie umiem oszukiwać ludzi, którzy poświęcili dla mnie zbyt dużo. Ja po prostu zniszczyłam wszystko co było dla niego ważne. Na czym mu zależało i nadal zależy. Ale wiem jedno z chwilą gdy ujrzałam Harrego po dwóch latach moje serce zaczęło na nowo bić. Lecz zdrowy rozsądek mówi mi żebym mu nie ufała. Żebym nie popełniła kolejnego błędu. Nie mogę mu wybaczyć nie wiedząc dlaczego mnie zostawił bez słowa. Nie mogę z nim wyjechać pozostawiając tutaj wszystkich moich bliskich. Nagle do mieszkania wszedł Lou. Wstałam cała trzęsąc się z nerwów a on jedynie podbiegł do mnie i wtulił się najczulej jak umiał. W sercu poczułam przeszywający mnie ból. Miałam ogromne wyrzuty sumienia co do niego. Oderwałam się natychmiast do niego spoglądając mu w oczy. Brunet powoli zbliżał się do mnie aby mnie pocałować na co natychmiastowo zareagowałam odpychając go od siebie
- Hej co jest? - spytał nagle z lekkim zdziwieniem.
- Musimy pogadać - zakomunikowałam i usiadłam ostrożnie na kanapie a Loui zaraz za mną. Zebrałam się powoli w sobie opanowując emocje.
- Mam się bać ? - zapytał niepewnie chłopak i wpatrywał się we mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Louis, nie wiem jak to powiedzieć ale... - te dwa słowa nie mogły przejść mi przez gardło. Wpatrywałam się w chłopaka nie potrafiąc go zranić - zdradziłam cię - wyszeptałam po chwili namysłu i czekałam na najgorsze. Chłopak jedynie wstał i natychmiast odwrócił się w moją stronę.
- To jakiś żart? - zapytał i lekko się zaśmiał.
- Ja nie chciałam. To samo się stało nie panowałam nad tym - tłumaczyłam się ze wszystkich sił lecz to nic nie dało.
- Juli? Czy ty słyszysz samą siebie ? - odparł
- Tak wiem nie mam żadnego usprawiedliwienia - zakomunikowałam i czułam jak do moich oczu napływają łzy a ręce trzęsą się bez opamiętania.
- Wyjeżdżam na tydzień a ty zdradziłaś mnie z jakimś kolesiem? Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić? Zniszczyłaś wszystko! Wszystko co dla ciebie poświeciłem - moje serce rozdzierało się na pół.
- Przepraszam - to jedynie co udało mi się wydukać.
- Co mi z twoich przeprosin? Nie sądziłam, że jesteś do tego zdolna - w tym momencie w oczach Lou zobaczyłam łzy. - Powiesz mi chociaż kto to jest? - dopytał
- Nie mogę tego powiedzieć - spanikowałam nie chciałam aby się dowiedział całej prawdy.
- Chyba mam prawo - powiedział bardziej stanowczo
- To Harry - wtedy zrozumiałam, że zasługuje na prawdę
- Super. Pieprzyłaś się z moim najlepszym kumplem. Gratuluję. A ja chciałem ci się oświadczyć! - ostatnie zdanie wmurowało mnie totalnie. Rozbiło mnie na miliony kawałeczków. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Poznałaś faceta zaledwie 2 tygodnie temu i już poszłaś z nim do łóżka! - krzyk bruneta ocucił mnie.
- To nie tak. Znałam go wcześniej - sprostowałam
- Jak to? Czyli zdradzasz mnie od dłuższego czasu?
- Nie. Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku, który mnie zostawił? To on. Harry - w tym momencie mina Louisa zbladła.
- Aha to tak. Koleś cię zranił a ty wchodzisz mu do łóżka i olewasz tego, który cię z tego wyciągną. Super! Wiesz co życzę ci szczęścia z Harrym - sprostował i zabierając swoje walizki z trzaskiem opuścił mieszkanie. Byłam kompletnie roztrzęsiona. Nie wiedziałam co dokładnie się stało. Chciałam po prostu zapaść się pod ziemię. Wymazać zdradę jakiej się dokonałam.

.................................................................
Totalnie mi się to nie podoba ale musiałam coś dodać przed epilogiem który nastąpi już niebawem.

Mam nadzieję, że nie jesteście źli za ten rozdział.

KOMENTUJCIE!!!!!!!

Epilog już wkrótce :)

środa, 1 października 2014

Rozdział 21


Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa


Przetarłam zaspane oczy rozciągając swoje zastygłe ciało. Nagle odwróciłam wzrok w drugą stronę lekko się szokując. Harry leżał koło mnie nadal  śpiąc. Jego naga klatka piersiowa bardzo dokładnie przylegała do moich pleców. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi powodując dreszcze na całym ciele. Nie wiedziałam co się dzieje. Pozwoliłam na zbyt wiele. Posunęłam się za daleko. Nie powinnam na to pozwolić przecież jestem z Louisem. Lekko wyślizgnęłam się spod ramienia chłopaka i powoli stanęłam na miękki dywan pocierając dłonie. Podniosłam się na równe nogi i skierowałam się do kuchni.
- Juli, kochanie - nagle przeszedł mnie dreszcz, stanęłam jak zaklęta na słowa wypowiedziane przez Harrego.
- Proszę cię, nie mów tak do mnie- odparłam i odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.
- Hej czemu płaczesz? - brunet nagle wstał i podszedł do mnie chcąc mnie przytulić.
- To mnie przerasta - szepnęłam i wyciągnęłam rękę zatrzymując chłopaka.
- Juli, to nie musi być trudne - powiedział i tym razem chwycił za moje ramiona wpatrywałam się w jego zielone oczy nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam wszystko rzucić i być z nim a z drugiej nie mogę zrobić tego dla Lou.
- Nie musi być trudne? Harry jeśli wybiorę ciebie zranię Louisa. Osobę, którą kocham. Nie chce aby się czuł tak samo podle jak ja gdy ty mnie zostawiłeś - z każdym słowem uświadamiałam sobie, że czego bym nie zrobiła ktoś będzie cierpiał.
- Nie można kochać dwóch osób naraz - sprostował - Musisz wybrać. Ja wiem, że tak naprawdę zawsze kochałaś mnie. Czemu się przed tym bronisz? - zapytał stawiając mnie tym samym pod ścianą.
- Czemu się bronię? Bo nadal się boję. Boję się, że gdy się obudzę znów znajdę list od ciebie, że wyjechałeś - wypowiadając te słowa przed oczami miałam tak dobrze znaną mi sytuację.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Nie popełnię tego samego błędu - w głosie Harrego można było usłyszeć załamanie. W głębi duszy wiedziałam, że żałuje tego co zrobił i gdyby nie Lou inaczej by to się potoczyło.
- Wtedy też obiecywałeś. I co? - niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Wyminęłam sprytnie chłopaka i skierowałam się w stronę schodów. Powoli oparłam się o balustradę chowając twarz w dłonie. Łzy spływały po moich policzkach robiąc czarne strużki niezmytego tuszu.
- Powiesz mi dlaczego mnie zostawiłeś? - zapytałam po raz setny mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź. Chłopak jedynie spuścił głowę nie chcąc jej podnosić. Po paru sekundach uniósł swój wzrok ku górze a jego oczy były całe zaszklone.
- Nie mogę Juli. Nie mogę - za każdym wypowiedzianym słowem jego głos cichł. Byłam pewna, że ukrywa coś przede mną. Coś co bym mnie zraniło.
- Nie możesz? - zapytałam z ironią wstając powoli ze stopnia. Podeszłam do ściany opierając się o nią - Wiem czemu mnie zostawiłeś doskonale wiem co zrobiłeś - odparłam zjeżdżając powoli na ziemię. Spojrzałam na sufit, który w tej chwili był najbardziej interesującą rzeczą w tym domu.
- Wiesz? - w głosie chłopaka można było usłyszeć zdziwienie.
- Zdradzałeś mnie. Zdradziłeś mnie i wyjechałeś ze swoją kochanką zostawiając mnie. A gdy ona cię zostawiła wróciłeś jak zbity pies do mnie myśląc, że czekam na ciebie. A gdy jednak tak nie było chcesz rozwalić życie swojego przyjaciele odbijając mu jego dziewczynę - z każdym wypowiadanym słowem Harry znajdował się coraz bliżej mnie. Kucną powoli tak aby znaleźć się na mojej wysokości. Oparła się swoimi ciepłymi dłońmi o moje kolana i uniósł mój podbródek. Spojrzałam na niego i czekałam na bzdurne wytłumaczenie.
- Juli to nie tak - tylko tyle udało mu się wykrztusić.
- A jak? Powiedz co mam myśleć? - znów pytanie na które nie uzyskałam odpowiedz.
- Nie utrudniaj tego. Proszę, to nie jest dla mnie łatwe. Nie możesz o ty zapomnieć? - ostatnie słowa wytrąciły mnie kompletnie z równowagi. Powoli dochodziły do mnie  wzbudzając agresję.
- Zapomnieć o tym? Zapomnieć o cierpieniu, które mi przysporzyłeś? - w moim głosie było można usłyszeć wściekłość. Natychmiast zrzuciłam jego dłonie z moich nóg. Wpatrywałam się przez chwilę dać mu szansę na obronienie się niestety nie skorzystał. Wstałam natychmiast kierując się do korytarza wzięłam z impetem jego koszulę którą następnie rzuciłam w Harrego.
- Wynoś się! -krzyknęłam pokazując na drzwi. Po chwili stałam sama w przedpokoju opierając się o komodę. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi spojrzałam na nie a w progu stał Harry. Pewnym krokiem ruszył w moją stronę i wpił się w moje usta. W tym momencie odpłynęłam. Powinnam odepchnąć go. Nie pozwolić na takie posunięcie. Lecz silna wola uciekła z momentem wkroczenia Harrego do mojego mieszkania. W tym momencie liczył się tylko on. Zatopiłam moje palce w lokach chłopaka a on uniósł mnie na wysokość swoich bioder na co natychmiast zaplotłam nogi wokół jego talii. Styles po chwili posadził mnie na komodę powodując zrzucenie ramek na które nie zwróciłam najmniejszej uwagi. Zostałam pochłonięta czułością z brunetem. Odchyliłam delikatnie szyję udostępniając dostęp dla Harrego. Czułam lekko mrowienie w miejscach gdzie oddawał swoje pocałunki. Bez zastanowienia zaczęłam rozpinać jego koszulę odkrywając przy tym idealnie wyrzeźbione ciało. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Powoli opadłam na łóżko zostając przykryta ciałem chłopaka. Oddałam się mu w całości nie zważając na konsekwencje.
***
Wstałam powoli z łóżka nakładając bluzkę na nagie ciało. Moje oczy momentalnie się zeszkliły.
- Co my zrobiliśmy? - zapytałam Harrego odwracając się w jego stronę.
- Tak robią ludzie, którzy się kochają. Nic w tym złego - odparł wstając z łóżka i zbierając porozrzucane rzeczy po podłodze.
- Co ja powiem dla Louisa? - znów z moich ust padło pytanie.
- Prawdę - zakomunikował z lekkim zszokowaniem.
- To nie jest takie łatwe - sprostowałam - Nie chcę go zranić i codziennie spotykać na ulicy bojąc się spojrzeć mu w oczy - dodałam.
- Wyjedź ze mną - na te słowa mocno się zdziwiłam - Miałem ci to powiedzieć później ale co tam... Za dwa tygodnie wyjeżdżam chcę abyś pojechała ze mną - odparł i czekał na moje potwierdzenie.
- I ty myślisz, że ja zostawię tu wszystkich i z tobą wyjadę? - nie wyobrażałam sobie tego.
- Nic cię tu nie trzyma. Daję ci spokój na te dwa tygodnie czekam o 16 na lotnisku - zakomunikował i wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim samą.

...............................................................................................
No i kolejny rozdział za nami :) Dodałam wcześniej za poprzednią zwłokę.

KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!