środa, 10 września 2014

Rozdział 18


Teraz wiem,
tylko w snach,
mogę razem z Tobą trwać.
Ale tylko w snach,
tylko w twoich snach.
 

Powoli zrzuciłam z siebie kołdrę i zimnymi stopami dotknęłam ciepłego dywanu. Potarłam lekko dłońmi  o swoje blade ramiona i spojrzałam na śpiącego Louisa. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok i powoli wstałam prostując ugięty materac. Schodziłam jak najciszej po drewnianych schodach aby nie obudzić bruneta. Podeszłam do okna i spojrzałam w granatowe niebo. Usadowiłam się wygodnie na parapet wlepiając swój wzrok w księżyc. Bezsenność która mnie ogarniała była frustrująca. W głowie nadal miałam wczorajszy wieczór i twarz Harrego przed sobą. Jego dłonie, które gładziły moją skórę powodując dreszcze oraz aksamitny głos oplatający moje uszy. Chwyciłam się natychmiastowo za głowę ronią pojedynczą łzę. Zjeżdżałam dłońmi po twarzy lustrując je dokładnie. Po chwili jeden z palców powędrował na stare rany na nadgarstku. Powoli przesuwałam opuszek palca po kreskach zadanych z miłości. Mimo tego, że zadałam sobie ból przez niego nadal go kochałam. Nadal pewna cząstka mnie chciała być z nim. Spojrzałam mimowolnie na zegarek, który wskazywał północ. Chwyciłam za telefon i wykręciłam natychmiastowo dobrze znany mi numer.
- Halo? - odparł już trochę zaspany głos.
- Obudziłam cię? - zapytałam niepewnie i czekałam na odpowiedź.
- Nie
- Możemy się spotkać? - kontynuowałam rozmowę dalej bawiąc się włosami.
- Tam gdzie zawsze?
- Tak - odparłam krótko i się rozłączyłam. Poszłam szybko na górę aby narzucić na siebie pierwsze lepsze ubrania i opuściłam dom. Zmierzałam ciemnymi ulicami rozglądając się na wszystkie strony. Po paru minutach byłam już na miejscu. Usiadłam na ławkę oplatając się z zimna rękoma. Podkuliłam nogi pod sam podbródek i spojrzałam na świecące gwiazdy na niebie. Powoli moje kąciku ust szybowały w górę do póki ktoś nie narzucił mi ciepłej bluzy na ramiona. Momentalnie wstałam z przerażeniem odwracając się do tyłu aby zobaczyć kto mnie wystraszył. Stałam bez ruchu dobre kilka sekund wpatrując się w osobę stojącą przede mną.
- Co ty tu robisz? - zapytałam po chwili
- Chciałem wszystko wyjaśnić - odparł i podszedł jeden krok w moim kierunku na co ja cofnęłam się do tyłu.
- Nie będziemy nic wyjaśniać. Zaraz przyjdzie tu Emi - zaczęłam
- Nie przyjdzie - wtrącił i podszedł do mnie chwytając za ręce.
- A więc to tak. Uknuliście to! - krzyknęłam. W moich oczach była wściekłość. Chciałam się wyrwać leć jego uścisk się zacieśniał. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i zastygłam.
- Kocham cię Juli - szepną i bez zastanowienia wpił się w moje usta. Ten zapomniany smak powrócił. Znów zasmakowałam tych malinowych ust. Oddałam się pocałunkowi tylko do czasu. Po chwili zorientowałam się co takiego wyprawiam. Przecież jestem z Louisem. Kocham jego. Oderwałam się momentalnie od Harrego i z całej siły uderzyłam w twarz.
- Nigdy tak nie rób - powiedziałam stanowczo a on jedynie spojrzał się na mnie masując bolące miejsce.
- Wiem, że tego chcesz - odparł siadając na jednej z pobliskich ławek.
- Nic nie wiesz. Teraz nie powinnam cię obchodzić. Nie pamiętasz sam mnie zostawiłeś - mówiłam bez opamiętania aby cokolwiek dotarło z tych słów do Harrego.
- Musiałem - krzykną podrywając się na równe nogi.
- Musiałeś? - zapytałam z kpiną w głosie - Wiesz co? Jesteś skończonym egoistą. Zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia obiecując wcześniej co innego. A teraz wracasz po 2 latach i chcesz mnie odzyskać - nie wytrzymałam moje hamulce puściły. Łzy lały się po moich policzkach niczym wodospad.
- Juli, zostawiłem cię bo kochałem cię. I nadal cię kocham. To było dla twojego dobra -  wytłumaczył bardzo spokojnie jeszcze bardziej mnie denerwując.
- Dla mojego dobra - furknęłam łapiąc się za głowę robiąc obrót wokół własnej osi. - Nie bądź śmieszny. Nie wiesz jak to przeżyłam. Nie wiesz ile musiałam znieść. Co poświęcić. Do jakich kroków się posunąć aby o tobie zapomnieć -  w tym momencie odciągnęłam rękaw do góry pokazując mu zagojone blizny po żyletce - Patrz! - krzyknęłam. - Twoje dobro dla mnie - dodałam i spojrzałam w jego oczy w których zobaczyłam łzy.
- Ja... nie ja nie wiedziałem - szepną i podszedł do mnie.
- Skąd miałeś wiedzieć jak byłeś w jakimś pieprzonym Watford - odparłam i powoli zsunęłam rękaw do dołu. - A teraz wracasz i wszystko niszczysz znów! - zaczęłam nadal unosząc ton głosu. - Po co wracałeś?! Po co, się pytam! - w tym momencie jego ciepłe dłonie oplotły moje ciało masując plecy. Wpadłam w histerię. Waliłam pięściami w jego klatkę piersiową aby uwolnić się z uścisku.
- Ciiii...- powtarzał chłopak głaszcząc mnie po głowie. Nie wiem czemu ale z minuty na minutę uspokajałam się. Ból, stres, rozpacz odchodziły gdy byłam w jego ramionach. Czułam się po prostu bezpieczna. - Kocham cię Julii - dodał gdy zapadła po między nami cisza. Powoli oderwałam się od niego spoglądając w zielone tęczówki. - Przepraszam, że cię zostawiłem bez słowa wyjaśnienia ale musiałem. Przepraszam, że przeze mnie robiłaś takie straszne rzeczy. Nigdy sobie tego ni wybaczę. Ale nadal cię kocham i będę o ciebie walczył - za każdym wypowiedzianym słowem miałam ochotę zamknąć jego uta moimi. Wtulić się w jego tors i pozostać tak bez końca.
- Dlaczego? - zapytałam - Dlaczego mnie zostawiłeś? - dodałam
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie chcę od ciebie litości. Nie chcę abyś była ze mną z litości. Chcę abyś mnie pokochała tak jak kiedyś - wytłumaczył i czekał na moją reakcję.
- Wybacz ale ja kocham Louisa - szepnęłam i próbowałam go wyminąć. Niestety ręka chłopaka chwyciła moje przedramię a ja pod wpływem siły obróciłam się w jego stronę.
- Wcale go nie kochasz. Tłumisz uczucie do mnie gdzieś głęboko. Ale ja się nie poddam. Będę walczył. - odparł i puścił moją dłoń. Pod wpływem lekkiego amoku udałam się do domu. Po chwili starałam się jak najciszej otworzyć drzwi i udać się do sypialni. Delikatnie stawiałam stopę na jeden ze schodków gdy nagle po salonie rozbrzmiał głos:
- Gdzie byłaś - momentalnie odwróciłam się w stronę chłopaka i posłałam nieśmiały uśmiech.
- Musiałam się przejść. Źle się czułam - skałamałam i podeszłam do bruneta wtulając się w jego tors. Od razu przypomniała mi się stuacja z przed kilku minut. Nie czułam tego samgo. Żadnych emocji, dreszczy nawet zadowolenia. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Martwię się o ciebie - oparł Louis pocierając swoje dłonie o moje plecy.
- Nie ma o co. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziałam i pocałoałam go w same usta. Po chwili razem udaliśmy się do sypialni aby weszcie odpłynąć w błogi sen.

............................................
Przepraszam, że tak długo czekaliście ale klasa maturlana wymaga.  Mam nadzieję, że nie jest zbyt króti i Wam się spodoba. Postaram się dodać kolejny jak naszybciej.

Komentujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

6 komentarzy:

  1. MEGA *.*
    Nie mogę doczekać się nexta :D
    Zapraszam przy okazji do mnie : http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co napisać...
    Może to, że czytasz w moich myślach? Może to, że czekałem na ten rozdział? Może to, że to najlepszy fragment?

    Najbardziej romantyczny. Tylko ich dwoje. Mnóstwo emocji. Cierpienie. Wspomnienia. Ból. Miłość. Strach. Wspomnienia. Wspomnienia. Wspomnienia.

    I pytania. Bez odpowiedzi. Chciałbym, żeby ten rozdział trwał w nieskończoność...

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest zajebiste! O mój Boże czekam na nn :) chce go jak najszybciej ^.^ kocham ta historie :') trochę mi żal teraz Lou :/ ale wiem ze wszystko jakoś dojdzie do normy :) życzę weny ;*
    ~Karolina_Styles~ :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając ten i poprzedni rozdział się poryczałam, te emocje.. przezywam to razem z Juli..
    Świetny rozdział, pisz dalej!:)

    Przepraszam, że nic więcej nie napisze,ale kompletnie nie wiem co..

    //Inga, Twitter: @afraid_for_life

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co napisac.
    On chce jej rozwalic zycie. Niby dobrze ale zarazem zle

    OdpowiedzUsuń