piątek, 8 maja 2015

Zapraszam!

Dziewczyna, która była wychowana w jednym celu aby mordować. Szkolona do konkretnej misji. Uwieść, rozkochać i zabić. Plan doskonały. Lecz nikt nie przewidział, że to będzie aż takie trudne. Miała dwa wyjścia przeżyć za cenę śmierci lub sama zginąć. Co wybrała? Przekonajcie się sami.


wtorek, 21 października 2014

Epilog


Now I see fire inside the mountain
I see fire burning the trees
And I see fire hollowing souls
I see fire blood in the breeze
And I hope that you'll remember me



Leżałam bezwładnie na kanapie wlepiając swój wzrok w telefon z wyświetlonym numerem Harrego. Biłam się z własnymi myślami jaką podjąć decyzję. Dziś chłopak wyjeżdżał. Zostawiał przeszłość i chciał zacząć nowe życie. Nowe życie ze mną. Ale czy ja tego chciałam? Może powinnam ratować mój związek z Louisem? Byłam rozbita na miliony kawałków, które nie mogą się złożyć w jedność. Nagle po mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. kompletnie zszokowana poderwałam się z łóżka i ruszyłam aby otworzyć nieproszonemu gościowi. Wypuściłam powoli powietrze z ust i nacisnęłam niepewnie na klamkę. Przede mną staną Lou próbując uniknąć mego wzroku.
- Louis ja cię przepraszam - zaczęłam czując żal widząc go w takim stanie.
- Daruj sobie Juliet - odparł i spojrzał na mnie z wyrzutem. W tym momencie do moich oczu napłynęły łzy. - Przyszedłem po resztę moich rzeczy - dodał i czekał aż przepuszczę go w progu. Kiwnęłam jedynie głową i odsunęłam się robiąc przejście dla chłopaka. Podążałam za nim chcąc coś mu powiedzieć, odezwać się lecz w moim gardle tkwiła wielka gula, której nie mogłam przełknąć. Stanęłam naprzeciwko szafy wpatrując się co robi chłopak. 
- Przestań - szepnął ładując kolejną bluzkę do torby. 
- Przecież nic nie robię - odparłam roniąc kolejną łzę 
- Przestań płakać - sprostował odwracając się tym razem do mnie. Staliśmy twarzą w twarz wpatrując się w siebie. 
- Kochasz go ? - zapytał powodując u mnie zszokowanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa.  Pokiwałam jedynie głową powodując zaśmianie się u Louisa. 
- Teraz wiem jak się czułaś gdy osoba, którą kochasz wbiła ci nóż w serce. A ty mimo tego nadal ją kochasz - po tych słowach moja dusza rozdarła się na pół. Byłam jak rozbite szkło w całości trzymało mnie jedynie ciało. Kolejne słone łzy poznawały moje policzki. 
- Przepraszam - znów bezsensowne słowo padło z moich ust. 
- Nie mogę cię winić za to, że kogoś kochasz. Nie mogę cię zmusić abyś mnie pokochała - odparł chwytając walizkę w dłoń. Podszedł do mnie ujmując moją twarz w dłoniach. Jego zimne usta delikatnie dotknęły mojego czoła a uszy oplótł rżący głos układając się w słowa "Kocham cię" zacisnęłam mocno powieki powstrzymując kolejne fale łez. Gdy uniosłam delikatnie powieki chłopaka już nie było. Opadłam bezsilnie na podłogę nie wierząc w to co się dzieje. W to jak zachował się Louis. Nie zasługiwał na to co go spotkało. Po paru chwilach do moich uszy doszedł dźwięk komórki. Odebrałam leniwie telefon czekając na rozpoczęcie rozmowy. 
- Juli! - usłyszałam jedynie krzyk w słuchawce.
- Tak? - szepnęłam i podniosłam się z zimnej podłogi. 
- Gdzie jesteś? - w tym momencie rozpoznałam, że rozmawiam z Emily. 
- W domu - zakomunikowałam 
- Zaraz będę - powiedziała stanowczo i rozłączyła się 
Rzuciłam telefon na fotel obserwując dokładnie gdzie upada. Położyłam się na sofę i czekałam na przyjście Emi. W tym czasie zadecydowałam, że zostaję w Londynie. Kocham Harrego ale nie mogę być z nim nie po tym co mi zrobił. Uświadomił to mi Louisa tym jak postąpił ze mną. Po pół godzinie czekania na dziewczynę ujrzałam ją stojącą nade mną. 
- Co ty wyprawiasz? - podniosła na mnie ton powodując zmianę mojej pozycji. 
- Nie rozumiem? - zdziwiłam się i czekałam na wyjaśnienia. 
- Czemu ty jeszcze tu siedzisz? Czemu się nie pakujesz? - dziewczyna nie dawała za wygraną - Zostaw Louisa i jedź na lotnisko - dodała siadając na fotel. 
- Nie jestem już  z Louisem! - krzyknęłam - Zadowolona? Zawsze tego chciałaś! 
- Co? Jak to? - na twarzy Emily malowało się zdziwienie. 
- Zdradziłam go z Harrym gdy był na delegacji - wyjaśniłam. - A on a on nadal mnie kocha - w tym momencie znów roniłam kolejne łzy. 
- Łoł tego się nie spodziewałam - powiedziała brunetka zdejmując swój płaszcz. - Nie spodziewałam się tego po Louise. Zaskoczył mnie.
- Jak ja mam pojechać teraz z Harrym nie wiadomo gdzie nie wiedząc co działo się z nim przez te ostatnie dwa lata ? - w tym momencie czekałam na wyjaśnienia dziewczyny.
- Niech stracę. Harry miał raka - te słowa wmurowały mnie totalnie. 
- Jak to miał raka ? - zapytałam nie wierząc w to co słyszę.
- Dowiedział się o tym gdy robiliście badania. Było z nim źle. Lekarze nie dawali najmniejszych szans. Jedyną kliniką gdzie znalazł nadzieję była klinika w Watford. Wyjechał tam nie chcąc od ciebie litości i tego abyś cierpiała po jego śmierci. Moim zadaniem było pomóc ci zapomnieć o nim. O to mnie poprosił. Dostawał codziennie od ciebie listy, które przynosiła mu jego matka. Płakał gdy je czytał. Pamiętasz jak zostawiłam u ciebie Timiego a potem przyjechałam smutna? Dowiedziałam się, że Harry ma jedynie miesiąc. A potem jak przyłapałaś mnie na sprawdzaniu klinik? Okazała się cud i Harry miał coraz lepsze wyniki...
W tym momencie nie słuchałam dalej Emily tylko wybiegłam z domu biegnąc w stronę lotniska. Zrozumiałam ile dla niego znaczyłam. Kochał mnie tak mocno abym przez niego nie cierpiała. Wypatrywałam taksówki aby szybciej dostać się na lotnisko. Nagle pojazd zatrzymał się tuż naprzeciw mnie a ja sprytnie wsiadłam do auta. Wydukałam adres i spojrzałam na zegarek uświadamiając sobie, że pozostało mi jedynie 20 minut. Gdy dotarłam na miejsce wysiadłam jak oparzona biegnąc w stronę frontowych drzwi. Znajdowałam się w głównym hangarze rozglądając się na wszystkie strony. Nagle moim oczom ukazała się brązowa czupryna. 
- Harry ! - krzyknęłam z całych sił na co chłopak się odwrócił. Zaczęłam biec w jego stronę a nagrodą było wtulenie się w jego ciepłe ciało. 
- Kocham cię - szepnęłam na co odpowiedział namiętnym pocałunkiem. 

Natychmiastowo otworzyłam oczy dysząc z całych sił. Po moim czole spływały krople potu. Rozejrzałam się nerwowo po pokoju nie wiedząc co się dzieje. Spojrzałam na chłopaka leżącego koło mnie na co samoistnie się uśmiechnęłam. Wtuliłam się w jego idealne ciało zaciągając się jego zapachem.  Wetknęłam mój spiczasty nosek w brąz loki a moje serce spowolniło rytm wiedząc, że jestem bezpieczna.
- To sen. Szalony sen - odparłam i nadal oddałam się w krainę Morfeusza.

...................................................................................

Mam nadzieję, że takie zakończenie Was zaskoczyło. Jeśli tak bardzo dobrze :) o to chodziło.

A więc to ostatni raz gdy dodaję tutaj rozdział. Chcę Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze, obserwacje, wyświetlenia. To wiele dla mnie znaczy. Niestety nie jestem dobra w pożegnaniach.

Mama nadzieję, że Wam się podobało bo mi bardzo :)

Może kiedyś znów coś napiszę ale na razie muszę się z Wami pożegnać :)

środa, 8 października 2014

Rozdział 22

 Music

 I just wanna feel real love
In a life ever after
There's a hole in my soul
You can see it in my face
It's a real big place



W głowie miałam jedynie noc spędzoną z Harrym. Siedziałam w osłupieniu na kanapie oglądając telewizję. Przykryta kocem wpatrywałam się w kolorowy ekran mając pustkę w głowie. Skupiłam się na jednym i nadal w tym trwałam. Nagle po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Momentalnie się ocknęłam i odebrałam telefon nie patrząc wcześniej kto dzwoni.
- Halo - szepnęłam bez entuzjazmu czekając na odpowiedź.
- Hej kochanie, jak sobie radzisz? - do mojego ucha doszedł zapomniany od prawie tygodnia głos.
- Wszystko w porządku - odparłam wstając powoli z kanapy.
- Przepraszam, że dopiero teraz dzwonię ale jestem tu strasznie zalatany -usprawiedliwił się brunet.
- Nic się nie stało - w moim głosie można było usłyszeć brak emocji.
-Ej co jest? Pokłóciłaś się  z Emily - nagle gdy Louis zorientował się, że coś jest nie tak ogarnęło mnie przerażenie.
- Nie, wszystko jest okej. Wydaje ci się - skłamałam i czekałam na reakcję Lou.
- A jak tam dogadujesz się z Harrym? - momentalnie moje nogi się ugięły. W głębi duszy miałam nadzieję, że te pytanie nie padnie z jego ust.
- W sumie dobrze, wpada czasami na kawę - kolejne kłamstwo padło z moich warg. Zamknęłam powoli oczy roniąc pojedyncze łzy. Wypuściłam  powietrze z ust i podniosłam wzrok ku górze. Zagryzłam dolną wargę zaciskając mocno powieki.
- Juli, słońce ty płaczesz? - w głosie Louisa można było usłyszeć zmartwienie, co powodowało u mnie gorsze wyrzuty sumienia. Kolejne łzy spłynęły po moim policzku.
- Nie, nie wydaje ci się - powiedziałam przez łzy łudząc się, że brunet nabierze się na ten banał.
- Kogo chcesz oszukać? Powiedz co się stało? - tym razem wiedziałam, że chłopak nie da za wygraną. Zebrałam się powoli w sobie aby kolejne kłamstwo ujrzało światło dzienne. Oparłam się o ścianę powoli zjeżdżając na dół. Wplotłam rękę we włosy i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Po prostu.... - nagle w mojej głowie miałam pustkę nie wiedziałam co powiedzieć - Po prostu tęsknię - z kolejnym wypowiedzianym słowem mój głos cichł.
- Kotek, jutro wieczorem będę w domu - zakomunikował pocieszając mnie, co nic nie dało. Wręcz przeciwnie jego słowa wzbudziły we mnie jeszcze mocniejsze poczucie winy.
- Jak wrócisz będziemy musieli porozmawiać - gdy wypowiedziałam to zdanie od razu pożałowałam. Nie wiem dlaczego z moich ust padły te słowa. W środku czułam, że muszę powiedzieć prawdę. Na to zasługuje właśnie Tomo na prawdę chociażby była najbardziej bolesna.
- Nie mogę się doczekać - odparł - Wiesz co skarbie muszę kończyć. Kocham cię. Pa - po ostatnim słowie usłyszałam głos zakończonej wiadomości. Powoli oderwałam telefon od ucha a moją twarz zalały łzy. Dwa lata które poświęcił mi chłopak ja totalnie spieprzyłam zdradzając go. Dopuściłam się najgorszej rzeczy jaka mogła być. Na dodatek z najlepszym przyjacielem mojego chłopaka. Nie miałam na nic siły. Wstałam powoli z zimnej podłogi i ruszyłam do sypialni zatapiając się w ciepłej pościeli. Nie wiedząc kiedy moje powieki zmorzył sen.
***
Siedziałam na fotelu tupiąc nerwowo stopą o panele. Co raz spoglądałam na zegarek wbijając w przedramiona długie, ostre paznokcie. W środku czułam bombę, która po przekroczeniu progu przez Louisa wybuchnie niszcząc wszystko co razem zbudowaliśmy. Co sekundę miałam nowe wizje reakcji chłopaka na wiadomość jaką mu przekażę. Lecz ja nie umiem żyć w kłamstwie. Nie umiem oszukiwać ludzi, którzy poświęcili dla mnie zbyt dużo. Ja po prostu zniszczyłam wszystko co było dla niego ważne. Na czym mu zależało i nadal zależy. Ale wiem jedno z chwilą gdy ujrzałam Harrego po dwóch latach moje serce zaczęło na nowo bić. Lecz zdrowy rozsądek mówi mi żebym mu nie ufała. Żebym nie popełniła kolejnego błędu. Nie mogę mu wybaczyć nie wiedząc dlaczego mnie zostawił bez słowa. Nie mogę z nim wyjechać pozostawiając tutaj wszystkich moich bliskich. Nagle do mieszkania wszedł Lou. Wstałam cała trzęsąc się z nerwów a on jedynie podbiegł do mnie i wtulił się najczulej jak umiał. W sercu poczułam przeszywający mnie ból. Miałam ogromne wyrzuty sumienia co do niego. Oderwałam się natychmiast do niego spoglądając mu w oczy. Brunet powoli zbliżał się do mnie aby mnie pocałować na co natychmiastowo zareagowałam odpychając go od siebie
- Hej co jest? - spytał nagle z lekkim zdziwieniem.
- Musimy pogadać - zakomunikowałam i usiadłam ostrożnie na kanapie a Loui zaraz za mną. Zebrałam się powoli w sobie opanowując emocje.
- Mam się bać ? - zapytał niepewnie chłopak i wpatrywał się we mnie nie wiedząc o co chodzi.
- Louis, nie wiem jak to powiedzieć ale... - te dwa słowa nie mogły przejść mi przez gardło. Wpatrywałam się w chłopaka nie potrafiąc go zranić - zdradziłam cię - wyszeptałam po chwili namysłu i czekałam na najgorsze. Chłopak jedynie wstał i natychmiast odwrócił się w moją stronę.
- To jakiś żart? - zapytał i lekko się zaśmiał.
- Ja nie chciałam. To samo się stało nie panowałam nad tym - tłumaczyłam się ze wszystkich sił lecz to nic nie dało.
- Juli? Czy ty słyszysz samą siebie ? - odparł
- Tak wiem nie mam żadnego usprawiedliwienia - zakomunikowałam i czułam jak do moich oczu napływają łzy a ręce trzęsą się bez opamiętania.
- Wyjeżdżam na tydzień a ty zdradziłaś mnie z jakimś kolesiem? Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić? Zniszczyłaś wszystko! Wszystko co dla ciebie poświeciłem - moje serce rozdzierało się na pół.
- Przepraszam - to jedynie co udało mi się wydukać.
- Co mi z twoich przeprosin? Nie sądziłam, że jesteś do tego zdolna - w tym momencie w oczach Lou zobaczyłam łzy. - Powiesz mi chociaż kto to jest? - dopytał
- Nie mogę tego powiedzieć - spanikowałam nie chciałam aby się dowiedział całej prawdy.
- Chyba mam prawo - powiedział bardziej stanowczo
- To Harry - wtedy zrozumiałam, że zasługuje na prawdę
- Super. Pieprzyłaś się z moim najlepszym kumplem. Gratuluję. A ja chciałem ci się oświadczyć! - ostatnie zdanie wmurowało mnie totalnie. Rozbiło mnie na miliony kawałeczków. Nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Poznałaś faceta zaledwie 2 tygodnie temu i już poszłaś z nim do łóżka! - krzyk bruneta ocucił mnie.
- To nie tak. Znałam go wcześniej - sprostowałam
- Jak to? Czyli zdradzasz mnie od dłuższego czasu?
- Nie. Pamiętasz jak opowiadałam ci o chłopaku, który mnie zostawił? To on. Harry - w tym momencie mina Louisa zbladła.
- Aha to tak. Koleś cię zranił a ty wchodzisz mu do łóżka i olewasz tego, który cię z tego wyciągną. Super! Wiesz co życzę ci szczęścia z Harrym - sprostował i zabierając swoje walizki z trzaskiem opuścił mieszkanie. Byłam kompletnie roztrzęsiona. Nie wiedziałam co dokładnie się stało. Chciałam po prostu zapaść się pod ziemię. Wymazać zdradę jakiej się dokonałam.

.................................................................
Totalnie mi się to nie podoba ale musiałam coś dodać przed epilogiem który nastąpi już niebawem.

Mam nadzieję, że nie jesteście źli za ten rozdział.

KOMENTUJCIE!!!!!!!

Epilog już wkrótce :)

środa, 1 października 2014

Rozdział 21


Nowy Ty, nowa ja
Wszystko zdarzy się jeszcze raz
Tak jak na początku
Niech zauroczenie trwa


Przetarłam zaspane oczy rozciągając swoje zastygłe ciało. Nagle odwróciłam wzrok w drugą stronę lekko się szokując. Harry leżał koło mnie nadal  śpiąc. Jego naga klatka piersiowa bardzo dokładnie przylegała do moich pleców. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi powodując dreszcze na całym ciele. Nie wiedziałam co się dzieje. Pozwoliłam na zbyt wiele. Posunęłam się za daleko. Nie powinnam na to pozwolić przecież jestem z Louisem. Lekko wyślizgnęłam się spod ramienia chłopaka i powoli stanęłam na miękki dywan pocierając dłonie. Podniosłam się na równe nogi i skierowałam się do kuchni.
- Juli, kochanie - nagle przeszedł mnie dreszcz, stanęłam jak zaklęta na słowa wypowiedziane przez Harrego.
- Proszę cię, nie mów tak do mnie- odparłam i odwróciłam się w jego stronę ze łzami w oczach.
- Hej czemu płaczesz? - brunet nagle wstał i podszedł do mnie chcąc mnie przytulić.
- To mnie przerasta - szepnęłam i wyciągnęłam rękę zatrzymując chłopaka.
- Juli, to nie musi być trudne - powiedział i tym razem chwycił za moje ramiona wpatrywałam się w jego zielone oczy nie wiedząc co odpowiedzieć. Z jednej strony chciałam wszystko rzucić i być z nim a z drugiej nie mogę zrobić tego dla Lou.
- Nie musi być trudne? Harry jeśli wybiorę ciebie zranię Louisa. Osobę, którą kocham. Nie chce aby się czuł tak samo podle jak ja gdy ty mnie zostawiłeś - z każdym słowem uświadamiałam sobie, że czego bym nie zrobiła ktoś będzie cierpiał.
- Nie można kochać dwóch osób naraz - sprostował - Musisz wybrać. Ja wiem, że tak naprawdę zawsze kochałaś mnie. Czemu się przed tym bronisz? - zapytał stawiając mnie tym samym pod ścianą.
- Czemu się bronię? Bo nadal się boję. Boję się, że gdy się obudzę znów znajdę list od ciebie, że wyjechałeś - wypowiadając te słowa przed oczami miałam tak dobrze znaną mi sytuację.
- Obiecuję, że tego nie zrobię. Nie popełnię tego samego błędu - w głosie Harrego można było usłyszeć załamanie. W głębi duszy wiedziałam, że żałuje tego co zrobił i gdyby nie Lou inaczej by to się potoczyło.
- Wtedy też obiecywałeś. I co? - niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Wyminęłam sprytnie chłopaka i skierowałam się w stronę schodów. Powoli oparłam się o balustradę chowając twarz w dłonie. Łzy spływały po moich policzkach robiąc czarne strużki niezmytego tuszu.
- Powiesz mi dlaczego mnie zostawiłeś? - zapytałam po raz setny mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź. Chłopak jedynie spuścił głowę nie chcąc jej podnosić. Po paru sekundach uniósł swój wzrok ku górze a jego oczy były całe zaszklone.
- Nie mogę Juli. Nie mogę - za każdym wypowiedzianym słowem jego głos cichł. Byłam pewna, że ukrywa coś przede mną. Coś co bym mnie zraniło.
- Nie możesz? - zapytałam z ironią wstając powoli ze stopnia. Podeszłam do ściany opierając się o nią - Wiem czemu mnie zostawiłeś doskonale wiem co zrobiłeś - odparłam zjeżdżając powoli na ziemię. Spojrzałam na sufit, który w tej chwili był najbardziej interesującą rzeczą w tym domu.
- Wiesz? - w głosie chłopaka można było usłyszeć zdziwienie.
- Zdradzałeś mnie. Zdradziłeś mnie i wyjechałeś ze swoją kochanką zostawiając mnie. A gdy ona cię zostawiła wróciłeś jak zbity pies do mnie myśląc, że czekam na ciebie. A gdy jednak tak nie było chcesz rozwalić życie swojego przyjaciele odbijając mu jego dziewczynę - z każdym wypowiadanym słowem Harry znajdował się coraz bliżej mnie. Kucną powoli tak aby znaleźć się na mojej wysokości. Oparła się swoimi ciepłymi dłońmi o moje kolana i uniósł mój podbródek. Spojrzałam na niego i czekałam na bzdurne wytłumaczenie.
- Juli to nie tak - tylko tyle udało mu się wykrztusić.
- A jak? Powiedz co mam myśleć? - znów pytanie na które nie uzyskałam odpowiedz.
- Nie utrudniaj tego. Proszę, to nie jest dla mnie łatwe. Nie możesz o ty zapomnieć? - ostatnie słowa wytrąciły mnie kompletnie z równowagi. Powoli dochodziły do mnie  wzbudzając agresję.
- Zapomnieć o tym? Zapomnieć o cierpieniu, które mi przysporzyłeś? - w moim głosie było można usłyszeć wściekłość. Natychmiast zrzuciłam jego dłonie z moich nóg. Wpatrywałam się przez chwilę dać mu szansę na obronienie się niestety nie skorzystał. Wstałam natychmiast kierując się do korytarza wzięłam z impetem jego koszulę którą następnie rzuciłam w Harrego.
- Wynoś się! -krzyknęłam pokazując na drzwi. Po chwili stałam sama w przedpokoju opierając się o komodę. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi spojrzałam na nie a w progu stał Harry. Pewnym krokiem ruszył w moją stronę i wpił się w moje usta. W tym momencie odpłynęłam. Powinnam odepchnąć go. Nie pozwolić na takie posunięcie. Lecz silna wola uciekła z momentem wkroczenia Harrego do mojego mieszkania. W tym momencie liczył się tylko on. Zatopiłam moje palce w lokach chłopaka a on uniósł mnie na wysokość swoich bioder na co natychmiast zaplotłam nogi wokół jego talii. Styles po chwili posadził mnie na komodę powodując zrzucenie ramek na które nie zwróciłam najmniejszej uwagi. Zostałam pochłonięta czułością z brunetem. Odchyliłam delikatnie szyję udostępniając dostęp dla Harrego. Czułam lekko mrowienie w miejscach gdzie oddawał swoje pocałunki. Bez zastanowienia zaczęłam rozpinać jego koszulę odkrywając przy tym idealnie wyrzeźbione ciało. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Powoli opadłam na łóżko zostając przykryta ciałem chłopaka. Oddałam się mu w całości nie zważając na konsekwencje.
***
Wstałam powoli z łóżka nakładając bluzkę na nagie ciało. Moje oczy momentalnie się zeszkliły.
- Co my zrobiliśmy? - zapytałam Harrego odwracając się w jego stronę.
- Tak robią ludzie, którzy się kochają. Nic w tym złego - odparł wstając z łóżka i zbierając porozrzucane rzeczy po podłodze.
- Co ja powiem dla Louisa? - znów z moich ust padło pytanie.
- Prawdę - zakomunikował z lekkim zszokowaniem.
- To nie jest takie łatwe - sprostowałam - Nie chcę go zranić i codziennie spotykać na ulicy bojąc się spojrzeć mu w oczy - dodałam.
- Wyjedź ze mną - na te słowa mocno się zdziwiłam - Miałem ci to powiedzieć później ale co tam... Za dwa tygodnie wyjeżdżam chcę abyś pojechała ze mną - odparł i czekał na moje potwierdzenie.
- I ty myślisz, że ja zostawię tu wszystkich i z tobą wyjadę? - nie wyobrażałam sobie tego.
- Nic cię tu nie trzyma. Daję ci spokój na te dwa tygodnie czekam o 16 na lotnisku - zakomunikował i wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim samą.

...............................................................................................
No i kolejny rozdział za nami :) Dodałam wcześniej za poprzednią zwłokę.

KOMENTUJCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

sobota, 27 września 2014

Rozdział 20



 I’m ready to face the music
And I’m writting my own song
I gotta let go
I’m not reading the notes
I’m playing by ear



-Wracaj szybko - szepnęłam do ucha Louisa całując go namiętnie w usta.
- Obiecuję - odparł i owiną swoje ramiona wokół mojej talii.
- Dobra koniec tego miziania - wtrącił się Harry przerywając nam chwilę sam na sam.
- Opiekuję się nią - powiedzał Lou poklepując chłopaka po ramieniu. Styles jedynie się uśmiechną i spojrzał na mnie powodując rumieniec na mojej twarzy.
- Będę się nią opiekować jak własną dziewczyną - odpowiedział lokowaty lekko się śmiejąc.
- Nie zapędzaj się - krzykną Lou i szturchną przyjaciela w ramię.
- Okej okej - chłopak w  geście kapitulacji podniósł ręce do góry i obaj roześmiali się. Zachowywali się jak prawdziwi przyjaciele. Jakby znali się od urodzenia. Byli jak bracia. Bracia którzy kochają jedną kobietę i niepodświadomie o nią walczą. Tomilson powoli chwycił swoją walizkę i ruszył w stronę samochodu natychmiast podbiegłam w jego stronę i na sam koniec musnęłam jego ustach.
-Kocham cię - wyszeptałam i stałam przy samochodzie zanim chłopak nie wsiadł do auta. Powoli oddalałam się do tyłu aż stanęłam na jednej linii z Harrym spojrzałam na niego kątem oka a on jedynie się zaśmiał.
- Zrobiłaś to specjalnie - odpowiedział - Wiesz, że to mnie nie rusza, ale dla niego robisz krzywdę - zakomunikował i uniósł rękę ku górze odmachując dla Lou.
- Krzywdę? Nie bądź śmieszny - nagle spojrzałam jak auto znika za zakrętem.
- Wykorzystujesz go aby wzbudzić we mnie zazdrość - nagle chłopak odwrócił się w moją stronę i znów uśmiechną się tryumfalnym uśmiechem. - Nie uda ci się to - dodał.
- Wcale tego nie robię - oburzyłam się i zaplotłam ręce na piersiach - Jest moim chłopakiem, kocham go i mogę robić co chcę - powiedziałam z oburzeniem i spojrzałam w jego oczy. Kurcze jest lepszy niż myślałam.
- Myślisz, że możesz wcisnąć mi kit? Juli znam cię nie od dziś - na te słowa skierowałam się w stronę drzwi - Cześć - rzuciłam na odchodne i nacisnęłam klamkę.
- Hej! Miałem się tobą opiekować więc chyba wpuścisz mnie do domu - zdziwił się loczek i podniósł lekko ramiona ku górze i czekał na moją reakcję.
- Nikt nie mówił, że mam znoić twoją obecność w domu - odpyskowałam i zatrzasnęłam drzwi.
- Juli zaraz się rozpada i mam babeczki - krzyki Harrego dobiegały z podwórka powodując u mnie śmiech. Postanowiłam nie ozywać się do niego i czekać co zrobi - Nie ruszę się stąd! Słyszysz? - w myślach powiedziałam powodzenia i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie mocny grzmot i jasny błysk. Spojrzałam na szybę na której obijały się krople wody. Natychmiast podeszłam do drzwi aby upewnić się, że Harry już dawno poszedł do domu. Gdy spojrzałam przez wizjer lekko się zszokowałam. Cały przemoczony siedział na schodach czekając nadal na otworzenie drzwi. Lekko się uśmiechnęłam i uchyliłam drzwi. Chłopak jedynie się odwrócił i szybko wskoczył do mieszkania.
- Wiedziałam, że się zlitujesz - odparł zdejmując przemoczoną koszulę..
- Nie mam przecież serca z kamienia - zakomunikowałam i zmierzyłam go wzrokiem. Wyglądał jak przemoczony szczeniak. W środku zrobiło mi się jego żal. Miałam chęć mu to powiedzieć lecz się powstrzymywałam.
-Zdejmuj te ubrania - szepnęłam po chwili chłopak jedynie uwodzicielko się uśmiechną i postawił reklamówkę na komodę.
- Dla mnie nie musisz dwa razy powtarzać - zażartował.
- Bardzo śmieszne idź do łazienki tam leżą czyste ubrania Lou i ręczniki - wskazałam na łazienkę i wyciągnęłam rękę po babeczki. Chłopak chwycił za reklamówkę i spojrzał na zdjęcia lekko się smucąc.
- Kiedyś tu były nasze zdjęcia - szepną spoglądając na mnie.
- Kiedyś...- sprostowałam i chwyciłam torebkę ruszając do kuchni. Postawiłam z impetem paczuszkę na blat i oparłam się o szafki wypuszczając duży haust powietrza. Po chwili wyciągnęłam talerzyk ustawiając babeczki na spodku. Następnie zmierzałam do salonu gdzie czekał już Harry. Moje serce zaczęło mocniej bić gdy zobaczyłam go bez koszuli i w samych spodniach Lou. Uroku dodawały mu mokre włosy zaczesane do tyłu. Jego idealna muskulatura i brązowa skóra doprowadzała mnie do szału. Opanowałam się lekko i usiadłam na przeciw chłopaka stawiając słodkości  na stolik.
- Mówiłam żebyś się ubrał - powiedziałam taksując go wzrokiem.
- Przecież nie jestem nagi - zażartował i założył ręce za głowę.
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam i chwyciłam po jedną z babeczek na co chłopak zrobił to samo.
- Zawsze lubiłem to mieszkanie - stwierdził chłopak gryząc pierwszy kęs.
- Sam je wybierałeś - odparłam - Pamiętam to doskonale potem...- urwałam natychmiast
- Na romantyczną kolację - dokończył unosząc kąciki ust ku górze. Kiwnęłam jedynie głową przypominając sobie coś jeszcze.
- Pamiętasz jak czekaliśmy pod domem 6 godzin na klucze bo właściciel pomylił adresy - zaczęłam się powoli śmiać a Harry dołączył się do mnie. Po chwili znów wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem spoglądając co raz na Harrego.
- Coś jest nie tak? - zapytał nagle cały w dezorientacji. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Podeszłam do chłopaka i dotknęłam jego czubka nosa na co Harry lekko się wzdrygną a następnie zmazał bitą śmietanę z twarzy mażąc mi policzki białym kremem.
- Hej to nie fair - odpowiedziałam i natychmiast chwyciłam babeczkę rozgniatając ją na jego twarzy. Następnie on uczynił to samo. Po chwili błogiego śmiania się opanowaliśmy emocje i spojrzeliśmy sobie w oczy.  Harry gwałtownie zmniejszał odległość między nami. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam sparaliżowana.
- Obejrzymy film? - zapytałam nagle lekko się czerwieniąc.  Chłopak spuścił jedynie głowę a następnie podniósł głowę z lekkim uśmiechem. Natychmiast włączyłam film i usiadłam koło chłopaka opierając się o jego ramię.

.....................................................
Przepraszam ale mam strasznie dużo nauki i dopiero teraz znalazłam czas. Mam nadzieję, ze się podoba :)

KOMENTUJCIE!!!!!

środa, 17 września 2014

Rozdział 19

Music 

A Ty, gdy powinniśmy podtrzymać ten mur,
tak po prostu odchodzisz ! Stój !
Albo idź...i wszystkim mów dziś... jak ja...

Jak ja Cię kochałam
I jak dziś umieram
Jak byłam szczęśliwa
Szczęśliwa do teraz...

Leżałam bezczynnie na kanapie zatapiając się w myślach. W głowie miałam sytuację z przed kilku dni. Ten pocałunek wzbudził u mnie uczucia na nowo. Delikatnie dotknęłam  moich warg czując dotyk Harrego. Uśmiechnęłam się powoli na samą myśl o chłopaku. O jego zapachu, cieple i oczach. Momentalnie potrząsam głową opanowując się powoli. Przypominam sobie jak mnie potraktował i cała magia pryska. W jednej chwili mam ochotę go pocałować a w drugiej spoliczkować. Nagle drzwi się otworzyły a do mieszkania wszedł Louis uradowany od ucha do ucha.
- Witaj kochanie - odparł podchodząc do mnie i całując mnie w policzek.
- Hej - szepnęłam i spojrzałam na chłopaka z lekkim uśmiechem.
- Dziś w szpitalu miałem urwanie głowy - brunet nagle opadł na kanapę oplatając mnie ramieniem. Odetchną głęboko i oparł swoją głowę na moim ramieniu.
- Pewnie jesteś zmęczony - zakomunikowałam i spojrzałam na niego czekając na odpowiedź.
- I to bardzo - odpowiedział - Ale mam też nowinę - mówił dalej. Po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na mnie aby zobaczyć moją reakcję. Dałam mu porozumiewawczy znak aby mówił dalej -  Zaproponowali mi tygodniowy wyjazd. Praktyki w centru onkologicznym. Najlepszym instytucie na świecie - chłopak mówił jak zahipnotyzowany a ja po pierwszych słowach wyłączyłam się kompletnie. Wlepiłam wzrok w jeden punk i zaczęłam myśleć o Harrym. -  Co o tym sądzisz? Juli?! - ocuciłam się na ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez bruneta. Zwróciłam tym razem wzrok na niego lekko zszokowana. - Nie słuchałaś mnie prawda? - zapytał siadając obok mnie.
- Przepraszam ale jakoś jestem rozkojarzona - usprawiedliwiłam się dość marnie i czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
- Właśnie widzę - odburkną i z nieciekawą miną udał się do kuchni. W tym momencie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Byłam w totalnej rozsypce. Z jednej strony Harry a z drugiej Louis. Oboje mężczyzn którzy skradli moje serce. Lecz tylko jeden z nich je w pewien sposób zniszczył. Wstałam powoli z kanapy i udałam się do kuchni. Mój wzrok napotkał chłopaka który właśnie robił sobie herbatę.
- Przepraszam - szepnęłam wtulając się w jego tors. Po chwili ciepłe dłonie bruneta znalazły się na moich plecach. - Oczywiście jestem zadowolona z tego, że cię docenili. I chcę abyś szybko wrócił - zaczęłam nie odrywając się od chłopaka.
- Ja też cię kocham - szepną mi do ucha i delikatnie musną mój policzek.
- Kiedy jedziesz? - zapytałam
- Za dwa dni - odparł krótko i spojrzał prosto w moje oczy. Uwolniłam się z jego uścisku i stanęłam obok opierając się o blat. Zaplotłam ręce i oparłam o klatkę piersiową przyglądając się co robi Louis. Nagle przerwał nam dźwięk dzwonka. Postanowiłam pójść otworzyć zastanawiając się kto może zakłócać nasz spokój. Moim oczom ukazała się drobna brunetka uśmiechnięta od ucha do ucha. Przepuściłam Emily w progu i poprowadziłam ją do salonu gdzie siedział Lou.
- Witaj Louis - przywitała się Ems siadając na fotelu.
- Hej - odpowiedział nawet na nią nie spoglądając. Usiadłam obok chłopaka gdy ten nagle wstał i ruszył w stronę wyjścia.
- Idę do Harrego nie będę wam przeszkadzał - zakomunikował i znikną za drzwiami.
- Nawet mi go szkoda - powiedziałam Emi gdy brunet już dawno opuścił pomieszczenie.
- Nie rozumiem? - dopytałam i zmarszczyłam lekko czoło.
- Jak to nie rozumiesz. Chłopak nie świadomy niczego przyjaźni się z twoim byłym - w oczach Emi można było zobaczyć iskierki. Spoglądała na mnie czekają na moją reakcję.
- Przestań. To nie jest zabawne - sprostowałam - Ja mam do ciebie inną sprawę - dodałam - Dlaczego nasłałaś na mnie Harrego?
- No wiesz. Chciałam abyście wszystko sobie wyjaśnili a że poprosił mnie o to, to inna sprawa - tłumaczyła się dziewczyna najlepiej jak umiała.
- Ale może ja tego nie chcę - krzyknęłam - Wiesz, że on mnie pocałował. A ja nie mam żadnych wyrzutów sumienia w stosunku do Lou- nagle na moje poliki wpadł rumieniec. Momentalnie przysunęłam nogi pod brodę i schowałam twarz roniąc przy tym łzy.
- Jak to cię pocałował? - krzyknęła Emili wstając od zdenerwowania. Uniosłam jedynie wzrok na nią a dziewczyna spojrzała na mnie z troską. Podeszła powoli do mnie obejmując mnie ramieniem - Powiedział dlaczego cię zostawił? - szepnęła po pewnym czasie. Bez żadnych słów machnęłam przecząco głową i przyglądałam się na moje drżące ręce. Po paru sekundach ciepłe ręce dziewczyny dotknęły moich dłoni dając mi lekkie pocieszenie.
- Emi? Co ja mam teraz zrobić? - zapytałam łykając własne łzy.
- Kochasz go?- szepnęła  czekając na moją odpowiedz.
- Tak... - odpowiedziałam po chwili namysłu nie żałując wypowiedzianych słów.
- Kochasz Louisa? - kolejne pytanie padło z ust dziewczyny.
- Tak...- w moim głosie można było usłyszeć zawahanie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego muszę przez to przechodzić?
- Chyba sama odpowiedziałaś na swoje pytanie - sprostowała Emi słysząc moje odpowiedzi. Doskonale wiedziała i słyszała tą niepewność przy drugim zapytaniu.
- Ale Harry mnie zostawił, olał. A teraz mam tak do niego wrócić. Nie mogę. Nie teraz - otarłam słone łzy i wstałam zaraz za dziewczyną. Odprowadziłam ją do korytarza i przyglądałam się co tak dokładnie robiła dziewczyna.
- Może miał powód aby to zrobić? - zapytała i nałożyła swoją kurtkę.
- Żaden powód nie spowoduje, że mu wybaczę - burknęłam i przeczesałam niechlujnie włosy.
- Trzymaj się. Pamiętaj dzwoń o każdej porze -przytuliła mnie na pożegnanie i natychmiastowo opuściła moje mieszkanie. Oparłam się o drzwi i powoli zsunęłam się na ziemie. Po chwili dostałam smsa. Szybko wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam treść.

" Nawet w obecności Lou nie potrafię o tobie przestać myśleć. Kocham cię" Harry 

Przeczytawszy wiadomość z całych sił ścisnęłam telefon w dłoni i rzuciłam nim o ścianę rozbijając go na drobne kawałki. Łzy zalały całą moją twarz rozmazując resztki tuszu z rzęs. Wbiłam swoje paznokcie w blond głowę i aby dać upust złościom. Ciągnęłam pasma włosów z całych sił. W tym momencie chciałam skończyć ze sobą aby nie mieć już żadnych problemów. Powoli podniosłam się z podłogi i udałam się do sypialni. Ostrożnie położyłam się na łóżko i przykryłam się starannie kocem próbując zasną. Próbując odpocząć i oderwać się od tej całej chorej sytuacji. 
-Juli? - nagle ze snu wyrwał mnie męski głos. Szybko otworzyłam oczy i potarłam je kilka razy. Spojrzałam momentalnie na okno które było całkiem szare.
- Która godzina? - spytałam rozglądając się po pokoju.
- Jest już późno - sprostował Lou i położył się koło mnie - Mam dla ciebie nowinę - zakomunikował chłopak - Harry obiecał, że na czas mojego wyjazdy zaopiekuje się tobą - za każdym wypowiadanym słowem miałam ochotę się rozpłakać - Nie chcę abyś była sama bo ostatnio chodzisz taka smętną - dodał i wtuliła się w moją szyję.
- Super - burknęłam i zamknęłam powoli oczy. Gdyby tylko Loui wiedział co właśnie uczynił. Gdyby wiedział, że sam pcha mnie w ramiona Harrego nie skakał by z radości. Gdyby tylko wiedział...
.....................................................

Ok teraz będzie taki nie jaki rozdział bo musi dojść do kulminacyjnego momentu. Mam nadzieję, że się nie gniewacie i

KOMENTUJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!

środa, 10 września 2014

Rozdział 18


Teraz wiem,
tylko w snach,
mogę razem z Tobą trwać.
Ale tylko w snach,
tylko w twoich snach.
 

Powoli zrzuciłam z siebie kołdrę i zimnymi stopami dotknęłam ciepłego dywanu. Potarłam lekko dłońmi  o swoje blade ramiona i spojrzałam na śpiącego Louisa. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok i powoli wstałam prostując ugięty materac. Schodziłam jak najciszej po drewnianych schodach aby nie obudzić bruneta. Podeszłam do okna i spojrzałam w granatowe niebo. Usadowiłam się wygodnie na parapet wlepiając swój wzrok w księżyc. Bezsenność która mnie ogarniała była frustrująca. W głowie nadal miałam wczorajszy wieczór i twarz Harrego przed sobą. Jego dłonie, które gładziły moją skórę powodując dreszcze oraz aksamitny głos oplatający moje uszy. Chwyciłam się natychmiastowo za głowę ronią pojedynczą łzę. Zjeżdżałam dłońmi po twarzy lustrując je dokładnie. Po chwili jeden z palców powędrował na stare rany na nadgarstku. Powoli przesuwałam opuszek palca po kreskach zadanych z miłości. Mimo tego, że zadałam sobie ból przez niego nadal go kochałam. Nadal pewna cząstka mnie chciała być z nim. Spojrzałam mimowolnie na zegarek, który wskazywał północ. Chwyciłam za telefon i wykręciłam natychmiastowo dobrze znany mi numer.
- Halo? - odparł już trochę zaspany głos.
- Obudziłam cię? - zapytałam niepewnie i czekałam na odpowiedź.
- Nie
- Możemy się spotkać? - kontynuowałam rozmowę dalej bawiąc się włosami.
- Tam gdzie zawsze?
- Tak - odparłam krótko i się rozłączyłam. Poszłam szybko na górę aby narzucić na siebie pierwsze lepsze ubrania i opuściłam dom. Zmierzałam ciemnymi ulicami rozglądając się na wszystkie strony. Po paru minutach byłam już na miejscu. Usiadłam na ławkę oplatając się z zimna rękoma. Podkuliłam nogi pod sam podbródek i spojrzałam na świecące gwiazdy na niebie. Powoli moje kąciku ust szybowały w górę do póki ktoś nie narzucił mi ciepłej bluzy na ramiona. Momentalnie wstałam z przerażeniem odwracając się do tyłu aby zobaczyć kto mnie wystraszył. Stałam bez ruchu dobre kilka sekund wpatrując się w osobę stojącą przede mną.
- Co ty tu robisz? - zapytałam po chwili
- Chciałem wszystko wyjaśnić - odparł i podszedł jeden krok w moim kierunku na co ja cofnęłam się do tyłu.
- Nie będziemy nic wyjaśniać. Zaraz przyjdzie tu Emi - zaczęłam
- Nie przyjdzie - wtrącił i podszedł do mnie chwytając za ręce.
- A więc to tak. Uknuliście to! - krzyknęłam. W moich oczach była wściekłość. Chciałam się wyrwać leć jego uścisk się zacieśniał. Spojrzałam w jego zielone tęczówki i zastygłam.
- Kocham cię Juli - szepną i bez zastanowienia wpił się w moje usta. Ten zapomniany smak powrócił. Znów zasmakowałam tych malinowych ust. Oddałam się pocałunkowi tylko do czasu. Po chwili zorientowałam się co takiego wyprawiam. Przecież jestem z Louisem. Kocham jego. Oderwałam się momentalnie od Harrego i z całej siły uderzyłam w twarz.
- Nigdy tak nie rób - powiedziałam stanowczo a on jedynie spojrzał się na mnie masując bolące miejsce.
- Wiem, że tego chcesz - odparł siadając na jednej z pobliskich ławek.
- Nic nie wiesz. Teraz nie powinnam cię obchodzić. Nie pamiętasz sam mnie zostawiłeś - mówiłam bez opamiętania aby cokolwiek dotarło z tych słów do Harrego.
- Musiałem - krzykną podrywając się na równe nogi.
- Musiałeś? - zapytałam z kpiną w głosie - Wiesz co? Jesteś skończonym egoistą. Zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia obiecując wcześniej co innego. A teraz wracasz po 2 latach i chcesz mnie odzyskać - nie wytrzymałam moje hamulce puściły. Łzy lały się po moich policzkach niczym wodospad.
- Juli, zostawiłem cię bo kochałem cię. I nadal cię kocham. To było dla twojego dobra -  wytłumaczył bardzo spokojnie jeszcze bardziej mnie denerwując.
- Dla mojego dobra - furknęłam łapiąc się za głowę robiąc obrót wokół własnej osi. - Nie bądź śmieszny. Nie wiesz jak to przeżyłam. Nie wiesz ile musiałam znieść. Co poświęcić. Do jakich kroków się posunąć aby o tobie zapomnieć -  w tym momencie odciągnęłam rękaw do góry pokazując mu zagojone blizny po żyletce - Patrz! - krzyknęłam. - Twoje dobro dla mnie - dodałam i spojrzałam w jego oczy w których zobaczyłam łzy.
- Ja... nie ja nie wiedziałem - szepną i podszedł do mnie.
- Skąd miałeś wiedzieć jak byłeś w jakimś pieprzonym Watford - odparłam i powoli zsunęłam rękaw do dołu. - A teraz wracasz i wszystko niszczysz znów! - zaczęłam nadal unosząc ton głosu. - Po co wracałeś?! Po co, się pytam! - w tym momencie jego ciepłe dłonie oplotły moje ciało masując plecy. Wpadłam w histerię. Waliłam pięściami w jego klatkę piersiową aby uwolnić się z uścisku.
- Ciiii...- powtarzał chłopak głaszcząc mnie po głowie. Nie wiem czemu ale z minuty na minutę uspokajałam się. Ból, stres, rozpacz odchodziły gdy byłam w jego ramionach. Czułam się po prostu bezpieczna. - Kocham cię Julii - dodał gdy zapadła po między nami cisza. Powoli oderwałam się od niego spoglądając w zielone tęczówki. - Przepraszam, że cię zostawiłem bez słowa wyjaśnienia ale musiałem. Przepraszam, że przeze mnie robiłaś takie straszne rzeczy. Nigdy sobie tego ni wybaczę. Ale nadal cię kocham i będę o ciebie walczył - za każdym wypowiedzianym słowem miałam ochotę zamknąć jego uta moimi. Wtulić się w jego tors i pozostać tak bez końca.
- Dlaczego? - zapytałam - Dlaczego mnie zostawiłeś? - dodałam
- Nie mogę ci powiedzieć. Nie chcę od ciebie litości. Nie chcę abyś była ze mną z litości. Chcę abyś mnie pokochała tak jak kiedyś - wytłumaczył i czekał na moją reakcję.
- Wybacz ale ja kocham Louisa - szepnęłam i próbowałam go wyminąć. Niestety ręka chłopaka chwyciła moje przedramię a ja pod wpływem siły obróciłam się w jego stronę.
- Wcale go nie kochasz. Tłumisz uczucie do mnie gdzieś głęboko. Ale ja się nie poddam. Będę walczył. - odparł i puścił moją dłoń. Pod wpływem lekkiego amoku udałam się do domu. Po chwili starałam się jak najciszej otworzyć drzwi i udać się do sypialni. Delikatnie stawiałam stopę na jeden ze schodków gdy nagle po salonie rozbrzmiał głos:
- Gdzie byłaś - momentalnie odwróciłam się w stronę chłopaka i posłałam nieśmiały uśmiech.
- Musiałam się przejść. Źle się czułam - skałamałam i podeszłam do bruneta wtulając się w jego tors. Od razu przypomniała mi się stuacja z przed kilku minut. Nie czułam tego samgo. Żadnych emocji, dreszczy nawet zadowolenia. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Martwię się o ciebie - oparł Louis pocierając swoje dłonie o moje plecy.
- Nie ma o co. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziałam i pocałoałam go w same usta. Po chwili razem udaliśmy się do sypialni aby weszcie odpłynąć w błogi sen.

............................................
Przepraszam, że tak długo czekaliście ale klasa maturlana wymaga.  Mam nadzieję, że nie jest zbyt króti i Wam się spodoba. Postaram się dodać kolejny jak naszybciej.

Komentujcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!