Kolejny dzień staram się pozbierać,
niewiele o tym wiem.
Kolejny dzień staram się zrozumieć,
co zdarzyło się.
niewiele o tym wiem.
Kolejny dzień staram się zrozumieć,
co zdarzyło się.
Stałam pośród różnorodnych kwiatów napawając się ich wonią. Opuszkami palców dotykałam kielichów, które pozostawiały swój pyłek. Skierowałam swój wzrok na chmury uśmiechając się do nich. Odpoczywałam. Czułam się zrelaksowana, oderwana od spraw codziennych.
- Juliet? - nagle tą błogą ciszę przerwał mi męski głos. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę aby upewnić się kto śmie mi przeszkadzać. Niestety nikogo nie zobaczyłam co mnie lekko zirytowało.
- Juliet, jestem tutaj - znów ten sam głos doszedł do moich uszu. Nagle w oddali zauważyłam męską posturę. Zaczęłam kierować się w jej kierunku. Co kilka kroków obraz stawała się coraz wyraźniejszy.
- Louis? - byłam zszokowana. Co on tutaj robi. Przecież nie znamy się dobrze. Rozmawialiśmy zaledwie dwa raz.
- Juliet, tutaj - znów ten sam głos doszedł do moich uszu. Moje nogi niosły mnie w tamtym kierunku z co raz szybszym tempem. Poczułam wiatr we włosach, który tarmosił je we wszystkie strony. Teraz dzieliło nas kilka kroków.
- Louis? - zawahałam się. Mężczyzna stał do mnie tyłem co mnie lekko przerażało. Powoli wyciągałam rękę w jego kierunku aby dotknąć jego ramienia, poczuć jego ciepło. Cofnęłam się szybko do tyłu z powodu odwracającego się Louisa. Mój oddech stał się płytki i niepohamowany. Nie mogłam się opanować. Ręce drżały mi jak oszalałe. Nogi robiły się coraz bardziej niestabilne. Momentalnie gdy ujrzałam twarz chłopaka moja ręka powędrowała w okolice ust. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami nadal nie wierząc w to co widzę.
- To niemożliwe szepnęłam i w tym samym momencie wyciągnęłam rękę aby upewnić się, że to nie jest zjawa.
- Juliet, jestem tutaj - znów ten sam głos sparaliżował mnie od stóp do głów.
- Harry? To na prawdę ty? - w moich oczach pojawiły się łzy. Czy to może być prawdą? Czy ja śnię.
- To ja. Jestem tu bo cię kocham - nagle coś mnie zakuło w samym środku. Chwyciłam się za tamto miejsce i spojrzałam na Harrego a następnie znów na moją rękę. Była cała zakrwawiona. Czerwona ciecz sączyła się po mojej dłoni. Nie zrobiło to na mnie wrażenia.
- Kłamiesz! - krzyknęłam unosząc rękę do góry. - Gdybyś mnie kochała byłbyś ze mną nadal. - dodałam znów łapiąc się za bolące miejsce.
- Musiałem - szepną i zbliżał się do mnie.
- Musiałeś? Dlaczego wytłumacz mi to! - zażądałam i cofnęłam się do tyłu na co brunet staną w miejscu.
- W swoim czasie Juliet w swoim czasie. - jego zagadki doprowadzały mnie do szału - Wrócę słyszysz wrócę - gdy wypowiadał te słowa odległość między nami wzrastała. Chłopak oddalał się do mnie powtarzając jedno słowo "wrócę". Byłam kompletnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co się dzieje. Rozglądałam się na wszystkie strony z wymalowanym przerażeniem. Nie widziałam nic. Wszystko wokół wirowało. Do moich uszu dochodziło tylko jedno słowo. Skuliłam się zatykając uszy co nie dawało żadnego rezultatu.
- Nieeeeeee - z bezsilności krzyknęłam z całych sił aby wszystko zagłuszyć. Nastała ciemność.
Poderwałam się cała mokra z łóżka oddychając głęboko. Chwyciłam się za głowę rozglądając się na wszystkie strony.
- To sen. To tylko sen - powtarzałam sobie uspokajając się. Opadłam na łóżka zamykając oczy. Powoli podniosłam powieki wypuszczając duży haust powietrza. Nagle po pokoju rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Odebrałam szybko telefon nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? - szepnęłam i podniosłam się łóżka.
- Juliet? Przepraszam za wczoraj - Emily ze skruchą zwróciła się do mnie.
- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że u ciebie i Mika jest wszystko dobrze - odparłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Tak a czemu pytasz? - zdziwienie w głosie brunetki lekko mnie zszokowało
- Bo wczoraj byłaś taka rozdrażniona. Myślałam, że się pokłóciliście - coś mi tutaj nie grało. Jeśli u nich jest wszystko dobrze to czemu Emi była taka niespokojna.
- A to, nie to nic takiego. - w głosie dziewczyny można było wyczuć lekkie zmieszanie.
- Na pewno? - dopytałam
- Na pewno! Spotkamy się dziś o 18:00? - dziewczyna nagle zmieniła temat.
- Emily przecież ci mówiłam jestem już umówiona - odparłam
- A no tak. Myślałam, że zrezygnowałaś - odpowiedziała lekko zawiedziona
- Czemu miałabym rezygnować? - spytałam z irytacją w głosie
- Myślałam, że nadal kochasz Harrego - w tym momencie szala się przewróciła.
- Czy ja mam rozpamiętywać go przez całe życie! Żyć w żałobie bo mnie zostawił?! Pogodziłam się z tym i chcę zaznać szczęścia. Przykro mi, że mnie w tym nie wspierasz! Muszę kończyć. - w tym momencie rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ziemię. Czy ja kiedyś o nim zapomnę? Opadłam bez silnie na kanapę wlepiając wzrok w sufit. Po paru minutach spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 14:00. Lekko się zdziwiłam tak późną godziną. Podniosłam się z kanapy i skierowałam się do łazienki aby wziąć relaksującą kąpiel. Po godzinie opuściłam pomieszczenie i otworzyłam szafę pełną ubrań i zastanawiałam się dobre 15 minut co powinnam nałożyć. W końcu zdecydowałam się na letnią sukienkę. Z uśmiechem na twarzy nałożyłam wybrany strój i skierowałam się do toaletki aby zrobić lekki makijaż. Po wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych byłam gotowa na spotkanie. Spojrzałam ostatni raz na godzinę i lekko odetchnęłam. Skierowałam się w stronę drzwi zabierając ze sobą torebkę i kremowy sweterek. Powoli spacerując w stronę parku zatopiłam się we wspomnieniach.
- Hej, jestem Harry - wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Byłam sparaliżowana jego wzrokiem.
- Juliet - odparłam prawie bezdźwięcznie.
- Juli? Mogę tak na ciebie mówić? -zapytał niepewnie i posłała mi czarujący uśmiech. Pokiwałam potakująco głową i odwzajemniłam uśmiech.
Na wspomnienie o poznaniu się z Harrym na moich ustach pojawił się uśmiech. Moim oczom ukazała się ta sama ławka co wczoraj. Powoli usiadłam na niej i spojrzałam w niebo. Granatową płachtę przyozdabiały małe migoczące gwiazdy oraz duży srebrzysty księżyc.
- Popatrz w niebo - wskazał ręką
- Co? - zaśmiałam się - Po co? - dopytałam
- Po prostu spójrz - odpowiedział i chwycił mnie za rękę. Zrobiłam tak jak mi kazał. Opanowując śmiech skierowałam wzrok na ciemne jak atrament niebo.
- A teraz pomyśl o problemach, które cię męczą - odparł i staną za mną kładąc swoje dłonie na moich ramionach. Po wypowiedzianych słowach bruneta w mojej głowie pojawiły się wszystkie przykre sprawy, które mnie męczyły bądź męczą.
- Już? - spytał niepewnie. Pokiwałam potakująco głową. Moje powieki nadal były zamknięte a ciało rozluźnione.
- Teraz otwórz oczy. Wyobraź sobie, że te wszystkie problemy odlatują na księżyc - po tych słowach wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Mina Harrego w tym momencie była zabójcza. Szybko opanowując swoje zachowanie próbowałam wyobrazić sobie tą dziwną sytuację. - A teraz - gdy kontynuował chwycił mój kciuk i uniósł do góry - Możesz te problemy zasłonić - dodał przysłaniając zarazem swoim kciukiem księżyc.
Zaśmiałam się na to wspomnienie i znów spojrzałam na srebrnego kolegę.
- Juliet? - nagle z rozmyśleń wyrwał mnie Louis. Lekko skierowałam głowę w jego kierunku i posłałam serdeczny uśmiech.
- Hej - szepnęłam i stanęłam obok niego.
- Usiądziemy? - spytał na co przytaknęłam i razem zajęliśmy miejsce. Po chwili brunet wręczył mi kawę na co podziękowałam i upiłam łyk gorącej cieczy.
- Juli? Mogę tak do ciebie mówić? - na te słowa spojrzałam na niego ze łzami w oczach. - Coś źle powiedziałem? - nagle zauważyłam w jego oczach przerażenie.
- Nie nic się nie stało. Po prostu kogoś mi w tym momencie przypomniałeś -odparłam ocierając mokrą strużkę.
- Kogo? Jeśli mogę spytać. - wpatrywał się we mnie z całą życzliwością i troską.
- Nie warty wspomnienia - szepnęłam i znów upiłam łyk kawy.
- Czyli były - po tych słowach lekko się zaśmiał i popatrzył na mnie.
- Skończona historia - sprostowałam i popatrzyłam w niebo a zaraz za mną Louis.
- Wiesz ktoś mi kiedyś powiedział, że jak popatrzysz w niebo pomyślisz o swoich przykrych sprawach i rzucisz je na księżyc a potem zasłonisz go palcem, problemy odejdą - sama nie wiem czemu to powiedziałam. Zawsze gdy spoglądam na księżyc przypomina mi się ta historia.
- Czy ten ktoś był zdrowy na umyśle? - na te słowa parsknęłam śmiechem wraz z brunetem.
- Chyba nie - odparłam hamując śmiech - chyba nie - tym razem szepnęłam i spuściłam wzrok w dół. W tym momencie chłopak przestał się śmieć i spojrzał na mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał i dotkną mojego ramienia.
- Przepraszam - bąknęłam i wstałam z ławki kierując się w stronę placu zabaw.
- Juli, poczekaj - zignorowałam jego prośbę i powoli usiadłam na huśtawkę. Po chwili dosiadł się do mnie z nieciekawą miną. - Chcesz o tym pogadać? - spytał po chwili ciszy
- Przepraszam cię - szepnęłam i spuściłam głowę w dół.
- Nic się nie stało - odparł i posłała mi serdeczny uśmiech.
- Po prostu kogoś mocno kochałam a ten ktoś mnie zostawił. I teraz nie umiem sobie z tym poradzić - sama nie wiem czemu to powiedziałam. Dlaczego wypaliłam z taką głupotą. Na pewno teraz go przestraszyłam.
- Rozumiem - odparł - Możemy zacząć od nowa, co ty na to?
- Z miłą chęcią - spojrzałam na niego i zobaczyłam iskierki w oczach. Znów paraliżował mnie swoim spojrzeniem.
- Jestem Louis, a ty? - po tych słowach wyciągną do mnie rękę.
- Juli. Miło cię poznać - odparłam i odwzajemniłam gest.
Po paru godzinach rozmowy zapoznaliśmy się jeszcze bardziej. Imponowało mi, że Louis potrafił być taki szarmancki oraz opiekuńczy. Był zupełnym przeciwieństwem Harrego. Niedawno przeprowadził się do Londynu z małej miejscowości gdzie pracował jako pomocnik na wydziale onkologii. Jego historie na temat chorób były przerażające. Ja zaś opowiedziałam mu o Timim.
- Jesteśmy już na miejscu - odparłam gdy stanęliśmy na przeciw mojego mieszkania.
- Ładny dom - stwierdził i lekko się uśmiechną.
- Dziękuję za miły wieczór - w tym momencie chciałam pocałować go w policzek w podziękowaniu za mile spędzony czas lecz jego głowa przekręciła się w drugą stronę. Musnęłam go delikatnie w kącik ust. Ta sytuacja zaskoczyła nas oboje. Spojrzeliśmy się na siebie i coraz bardziej zmniejszała się odległość między nami. Nasze usta niemalże się stykały. Czułam jego oddech na sobie oraz nieunormowane bicie serca. Złączyłam nasze usta w jedność. Czułam jego delikatny smak oraz czułość. Po paru sekundach oderwaliśmy się od siebie.
- Czy... to ... - Louis zaczął się jąkać. Nie wiedział co powiedzieć był zaszokowany całą tą sytuacją.
- Do zobaczenia Louis - odparłam z uśmiechem i skierowałam się w stronę domu.
...................................................................
Mam nadzieję, że wam się spodoba i za te 7 cudownych komentarzy postarałam napisać trochę dłuższy rozdział. :)
Komentujcie!!!!!
Boshe! Nie wiem co powiedziec *.* On jest taki jshgskajhdskdjxdhd :) Na serio, swietny. Jezeli dobrze mysle to Harry bedzie w szpitalu chory na raka i Lou bedzie sie nim opiekowac, a Juli przyjdzie kiedys do niego do pracy. :) Chociaz moze mnie zaskoczysz. Na prawde jest swietne, dawno nie czytalam tak dobrze napisanego fanfica :) /Oliff
OdpowiedzUsuńBoże to jest niesamowite! ;* Emily cały czas przekonuje Juli do Harry 'ego. Ona coś ukrywa. No ale nieważne. To jest cudowne! Nie mam słów żeby opisać ten zajefajny imagin! Czekam na kolejną część ;**
OdpowiedzUsuńP.S ~ poprzednim razem zapomniałam się podpisać bo byłam na anonimie xd
~Karolina_Styles~ <3
Niedopisania!!!
OdpowiedzUsuńNaj! Naaaaj! Naaaaaaaaaj.....lepszy :)
OdpowiedzUsuńPoczątek mnie położył na łopatki - opis "Opuszkami palców dotykałam kielichów, które pozostawiały swój pyłek. Skierowałam swój wzrok na chmury uśmiechając się do nich." jest uroczy :))
Cała ta retrospekcja nadaje charakteru scenie, tyle emocji, wspomnień... podoba mi się ten oniryzm!
A potem, to porównanie z ukryciem problemów, z księżycem - naprawdę potrafisz sprawić, że człowiek się uśmiecha :)
Polubiłem Louisa :)
Pisz dalej!!!
Bardzo fajny blog. Nie pamiętam jak tu się znalazłam, ale strasznie mi się podoba jak piszesz. Fabuła też jest ciekawa i dobrze się to czyta. :)
OdpowiedzUsuńZostałaś także nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Award. Więcej tutaj http://harry-styles-opowiadanie-by-kinss.blogspot.com/2014/08/versatile-blogger-award.html