Prędzej czy później
To wszystko wróci.
To, co tak nagle
Wypadło nam z rąk.
To wszystko wróci.
To, co tak nagle
Wypadło nam z rąk.
...
Prędzej czy później
Los się odwróci.
Wyrówna bilans
Poniesionych strat.
Los się odwróci.
Wyrówna bilans
Poniesionych strat.
- Zawołałeś mnie tylko po to? - spytałam zadziornie i musnęłam jego tak idealne usta.
- Właśnie po to - odpowiedział i uniósł mnie na swoich rękach. Wpatrywałam się w jego tęczówki niczym zahipnotyzowana. Chłopak prowadził mnie prawdopodobnie do kuchni. Delikatnie posadził mnie na stole i wypełnił lukę pomiędzy moimi nogami. Odgarną moje blond loki z szyi i powoli zbliżał się w moją stronę. Po pewnym czasie nasze usta spotkały się, aby po chwili toczyć walkę pomiędzy sobą. Moje dłonie błądziły po jego ciele chcą poznać każdy skrawek jeszcze dogłębniej. Chłodne ręce zatopiłam w jego włosach odchylając przy tym głowę. Szybko poruszałam klatką piersiową chcąc uspokoić oddech. Uniosłam swoje kąciki ust ku górze dostając w prezencie najładniejszy uśmiech na świecie.
- Kocham cię - wyszeptał powodując dreszcze na moim ciele. W odpowiedzi wtuliłam się w niego oplatając swoje nogi na jego biodrach. Utknęliśmy tak parę minut aż w końcu postanowiłam zeskoczyć na zimne kafelki. Ostatni raz nasze usta połączyły się w jedność gdyż musiałam przygotować się do kolacji z przyjacielem Louisa.
- Pomożesz mi? - spytałam się chłopaka, na co podszedł do mnie i wyją potrzebne produkty z szafek. Po 3 godzinach wszytko było gotowe. Ruszyłam w stronę salonu by trochę odsapnąć przed wyszykowaniem się na spotkanie. Rozsiadłam się wygodnie przed telewizorem i zamknęłam oczy próbując się zrelaksować. Moją kilkuminutową ciszę przerwał telefon. Z oporem podniosłam się z kanapy i odebrałam komórkę.
- No hej Emily - zaczęłam znów opadając na łóżko.
- Jak tam przygotowania do kolacji? - zapytała natychmiastowo brunetka.
- Wszystko jest gotowe. Teraz tylko pozostało czekać. A co chcesz wpaść? - dopytałam i zaczęłam bawić się włosami
- Nie tylko bym przeszkadzała. A poza tym nie mam gdzie zostawić Timiego - odparła, lecz w głosie było słychać coś innego
- Nie ma problemu możesz śmiało przyjść z Timim dawno go nie widziałam - brunetka była ostatnią deską ratunku nie chciałam być skazana na obecność nieznanych ludzi.
- No sama nie wiem a Louis mówił, kto przyjdzie? - niepewność, ale i też chęć u dziewczyny rosły z każą sekundą.
- Mówił tylko, że przyjdzie jego dobry kolega z dziewczyną - odparłam upijając łyka wody.
- Z dziewczyną?! - zdziwiła się Emily krzycząc do słuchawki - On zwariował - dodała już trochę ciszej.
- Emi, kto zwariował? - natychmiastowo moje oczy powiększyły się kilkukrotnie.
- Yyyy nikt, nikt - jąkała się próbując wyplątać się z tej sytuacji - To, o której mam wpadać? - natychmiastowo zmieniła temat lekko mnie szokując.
- No za godzinę - bąknęłam spoglądając na zegarek.
- Okej to ja lecę się wybierać. Do zobaczenia - odparła i rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź.
- Pa - szepnęłam sama do siebie odkładając telefon na stolik.
- Ktoś dzwonił? - spytał się Louis wchodząc do pokoju
- Tak, Emily - odpowiedziałam nadal zszokowana. Wpatrywałam się w jeden punkt a w mojej głowie był mętlik. Czy to możliwe? Czy po 2 latach koszmar powróci? Nie to niedorzeczne skąd Harry i Louis by się znali? Chory pomysł.
- Juli? Słuchasz mnie - nagle z amoku wyrwał mnie chłopak
- Co? Coś mówiłeś? -zapytałam zdezorientowana potrząsając lekko głowę.
- Pytałem się, o czym plotkowałyście - powtórzył i położył rękę na moje barki.
- Zaprosiłam ją na kolację - szepnęłam nadal wlepiając swój wzrok w jeden punkt.
- O to miło - spodziewałam się, że chłopak nie podskoczy z radości, ale lepiej udawał niż Emily. Uśmiechnęłam się w jego stronę i poszłam wybrać się na spotkanie. Nadal miałam w głowie jedno. Harry powtarzający słowo "wrócę". A jak to prawda? Jeśli za pół godziny stanie w mim progu jak niby nigdy nic? Zauroczy mnie tym samym uśmiechem, co kiedyś i rozdrapie ledwo zagojone rany. Jeśli moje uczucie do Louisa zgaśnie i rozżarzy się do Harrego?
- Nie to jakiś obłęd. To nie może tak się skończyć - szepnęłam sama do siebie i otworzyłam szafę pełną ubrań. Wybrałam kremową sukienkę i powoli założyłam. Następnie dokończyłam makijaż i fryzurę. Spojrzałam się w lustro i przymrużyłam lekko oczy za mną ktoś stał.
- Pięknie wyglądasz -ten głos, ten aksamitny głos. Moje ręce zaczęły się trząść. Jednak to prawda Harry wrócił. Odwróciłam się, aby zobaczyć go po tylu latach. Opierałam się półki, aby nie upaść. Podniosłam głowę do góry i doznałam szoku. Nikogo tam nie było. Pokój był pusty. Złapałam się głowy lekko się uspokajając. Odetchnęłam kilka razy głęboko i ruszyłam na dół. Kurczowo trzymając się poręczy pokonywałam kolejne stopnie. Serce łomotało mi jak oszalałe. Nagle w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Chwyciłam się barierki obojgiem rąk powodując ich zasinienie.
- Otworzę - usłyszałam cudem głos chłopaka. Miałam lekkie zawroty głowy. Nie mogłam się opanować. Nie byłam gotowa na spotkanie z Harrym.
- Juli! Zejdź tu do nas - stało się spotkanie było coraz bliżej. Zeszłam powoli na dół próbując się uspokoić. Wyszłam za ściany a moim oczom ukazała się śliczna brunetka. Jej alabastrowa cera i zielone oczy idealnie komponowały się z długimi brąz włosami, które opadały na ramiona. Poczułam się jak osoba wymieniona na lepszy model. Jak śmieć wyrzucony na śmietnik. Nie dziwię się, że mnie zostawił.
- Mery - szepnęła dziewczyna i wyciągnęła w moją stronę rękę.
- Juliet - odpowiedziałam i uścisnęłam dłoń. Chciałam opanować moje ciało. Opanować swoje ruchy nie pokazując, że mi nadal zależy. Właśnie muszę udawać. Grać swoją rolę, aby udowodnić, Harremu, że to koniec. - Zapraszam - kończąc wskazałam ręką salon gdzie był rozstawiony stół. Odwróciłam się, aby tym razem spotkać tak dobrze znaną mi osobę. Aby powiedzieć mu moje imię, które wypowiadał powodując u mnie dreszcze. Abym ja mogła poznać jego imię, które znienawidziłam za to, co mi zrobił. Abym znów spojrzała w jego idealne zielone tęczówki i pokazała, że mi nie zależy.
- Juli poznaj to jest Zack - Louis zrobił krok w bok i odsłonił mi mężczyznę o kruczoczarnych włosach.
- Co? - spytałam z szokowana i spojrzałam na mężczyznę.
- No mój dobry kolega z Watford. Mówiłem ci - chłopak lekko się zmieszał i czekał na mój ruch.
- A no tak miło mi cię poznać. Zack. Dużo o tobie słyszałam - w końcu udało mi się przedstawić. Odetchnęłam z ulgą po chwili uświadamiając sobie, że jestem skończoną kretynką. Teraz jak się zastanawiam nad tym chce mi się śmiać. Jak tak mogłam w ogóle pomyśleć. Wszyscy razem zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy posiłek.
- A Loui mam jeszcze dla ciebie niespodziankę. Ale to później - odparł mężczyzna zajadając się sałatką.
- Oooo a z jakiej to okazji? - spytał się zszokowany brunet.
- Bez okazji - odpowiedział i puścił oczko do Lou powodując zaśmianie się u niego.
Bardzo polubiłam Mery to sympatyczna osoba. Od razu złapałyśmy kontakt a po pół godzinie dołączyła do nas Emily wraz z Mikiem i Timim i wszyscy razem spędzaliśmy miło czas przy dobrej lampce wina. Nagle po domu rozszedł się głos dzwonka.
- A kto to może być? - zapytałam samą siebie. Wstałam od stołu zabierając za sobą półmisek z resztkami sałatki i chciałam otworzyć nieproszonemu gościowi.
- Poczekaj ja pójdę - odparł Lou i znikną za ścianą. Słyszałam tylko śmiechy i pojedyncze wyrazy. Następnie tupot stup zbliżających się do salony. W środku skręcało mnie z ciekawości, kto to taki? Nagle pojawił się Louis cały zadowolony od ucha do ucha mówiąc:
- Zack to ta niespodzianka? - zapytał odsłaniając chłopaka. Momentalnie wypuściłam półmisek z rąk i złapałam się za usta. A jednak koszmar powrócił.
...........................................................
Mam nadzieję, że was zaskoczyłam i zaciekawiłam :)
Komentujcie!!!!!