piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 9


Radzę sobie świetnie
przecież wiesz
tylko w snach powraca
myśl że tam
na dnie!

 Został twój ślad
głęboko tam
wciąż twoja uśmiechnięta twarz
tam na dnie

został twój ślad
i wielki żal
bo świat się pomylił
świat się pomylił !

Zaparkowałam pod szpitalem cała w nerwach. Zlustrowałam cały budynek i głęboko wzdychając weszłam do środka. Mijałam sale w których widziałam ból, rozpacz i strach. W głowie miałam tylko jedno. Dlaczego byłam taka głupia? Jak mogłam postawić na szali swoje życie przez jakiegoś chłopaka. Jakiegoś? Dobrze powiedziane. Chłopaka z którym spędziłam prawie dwa lata. Z którym wiązałam przyszłość. Pojedyncza łza zakręciła mi się w oku, którą natychmiastowo wytarłam. To przeszłość. Pomyłka. Czas żyć dalej. Gdy stanęłam pod salą Timiego zajrzałam niepewnie w szybę. Moim oczom ukazał się chłopak bawiący się ze swoją siostrą. Byli tacy szczęśliwi. Na ten widok na mich ustach pojawił się uśmiech. Delikatnie opuszkami palców dotknęłam szyby i patrzyłam na rozbawione dzieci, które cieszyły się pokonaniem choroby. Po paru minutach postanowiłam wejść do sali. Niepewnie podeszłam do łóżka chłopaka i przywitałam się z nim serdecznym uśmiechem. 
- Juli! W końcu przyszłaś - chłopak od razu wpadł mi w ramiona. - Dlaczego nie przychodziłaś? - pytanie Timiego trochę sprawiło mi kłopotu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wpatrywałam się w bruneta szukając w głowie jakiejkolwiek wymówki. 
- Juliet była trochę chora i nie chciała cię zarazić - inicjatywę przejęła Emily, która wyczuła moje zmieszanie. Popatrzyłam na nią mówiąc niemo "dziękuję" a małego poczochrałam po głowie powodując u niego lekki grymas. 
- Ale teraz jesteś zdrowa? - zapytał z troską 
- Jasne. Teraz czuję się świetnie - aby odpowiedzieć na to pytanie dla chłopca ukucnęłam by być z nim na równi. Chwyciłam za jego dłonie i pocałowałam w policzek. Timi nie kryjąc się szybko starł ślad błyszczyku z policzka powodując u mnie lekki śmiech. Po chwili usiadłam obok Emily i czekałam na rozwój sytuacji. Brunetka unikałam mego wzroku co powodowało u mnie lekkie zmieszanie. 
- Juli wiesz, że za tydzień wychodzę! - chłopak przerwał  tą krepującą ciszę. Spojrzałam na niego wyrywając się z transu. 
- Coś mówiłeś? - spojrzałam na chłopca, który akurat przeglądał książkę.
- Timi, Juli jest chyba zajęta własnymi sprawami i powinna iść - gdy chłopczyk chciał powtórzyć nowinę brunetka wyprzedziła go i spojrzała na mnie srogo. Do moich oczu napłynęły pojedyncze łzy. Powoli podniosłam się z krzesła i kierowałam się do wyjścia. Otarłam mokre strużki z policzków i ruszyłam w stronę szpitalnego parku. Usiadłam na jednej z pobliskich ławek. Słońce ogrzewało moją twarz a ptaki umilały czas. Powoli zamknęłam powieki i miałam chęć się zrelaksować. W pewnym momencie moją głowę pochłonęły wspomnienia.
~~*~~

-Juliet? - paraliżujący głos rozbrzmiał po pomieszczeniu - Co robisz? - nagle poczułam jak ktoś delikatnie pieści wgięcie w mojej szyi.
-Nic takiego - odparłam gwałtownie zamykając lekko sfatygowaną książkę.
- Widziałem, że coś piszesz - nagle jego ciepła ręka powędrowała w jej kierunku. Nie mogłam pozwolić aby przeczytał jej zawartość i natychmiast odsunęłam ją w kąt biurka. - Tajemnica? - zapytał pokazując szereg swoich biały zębów. Delikatnie pokiwałam głową i zagryzłam dolną wargę. Silne dłonie Harrego powędrowały na moją talię a ja rozpuściłam się w jego objęciach. Obdarowywał mnie delikatnymi pocałunkami tak, że pragnęłam więcej i więcej.

~~*~~

- Mogę budzić się tak codziennie - odparłam po minucie ciszy. Wplątałam moje delikatne palce w jego idealne loki. 

- Nie kuś - zamruczał. Jego ciepłe wargi muskały moje ramię wprowadzając mnie w nieopisaną rozkosz. Lekko zachichotałam wymigując się od kolejnych pieszczot. 

- Co masz na myśli? - zapytałam niepewnie patrząc w jego zielone jak łąka oczy. 
- Powiedz tylko słowo a to zrobię
~~*~~

- Wszystko będzie w porządku - szepnął mi do ucha i przytuliła z całą czułością.
- A jeśli będę chora ?- zapytałam drżącym głosem. - Boje się - moje paznokcie coraz mocniej wbijały się w plecy chłopaka.
- To i tak nie przestanę cię kochać. Wszystko będzie dobrze. Nigdy cię nie zostawię 
Po moich policzkach spływały strugi niepohamowanych łez. Nie mogłam się opanować. Ból rozdzierał mnie od środka. 
- I tak nie przestanę cię kochać? Nigdy cie nie zostawię? - powtórzyłam pod nosem kpiąc z jego obietnic. - Nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo - dodałam i wyciągnęłam kawałek kartki i długopis. Pisząc list do chłopaka moje łzy moczyły kartkę. Atrament rozmazywał się pod każdą kroplą słonej cieczy. Gdy postawiłam ostatnią kropkę skierowałam się na pocztę aby wysłać list. Podeszłam do skrzynki na listy i poprosiłam w duszy aby ten list do niego doszedł. Powoli odchodziłam z miejsca gdy w mojej torebce zadzwonił telefon. Szybko odszukałam komórkę i bez zastanowienia odebrałam. 
- Emily tak się cieszę, że zadzwoniłaś - gdy usłyszałam głos brunetki ucieszyłam się jak małe dziecko. 
- Przepraszam tym razem ja nie powinnam cię wypraszać - w jej głosie można było usłyszeć skruchę. 
- Nic się nie stało - odparłam i zatraciłam się w rozmowie z dziewczyną. Zwierzyłam się jej ze wszystkiego. 

Tydzień później

List numer 54 

Drogi Harry...

Kolejny list tworzył się spod atramentu mojego długopisu. Tym razem opowiadałam mu cały wczorajszy dzień. Pomagało mi to. Czułam, że Harry jest ze mną lecz wyjechał na pewien czas. Po 20 minutach zaadresowałam kopertę tam gdzie ostatnio go widziałam czyli w rodzinnym domu. Kopertę schowałam do torebki i szybko ruszyłam pod szpital aby odebrać Emily oraz Timiego. Zaparkowałam na parkingu i ruszyłam pod salę chłopca. Gdy byłam już na piętrze Timi wbiegł w moje ramiona uradowany od ucha do ucha. Zadowolona utuliłam chłopca a po chwili chwyciłam za rękę i razem podeszliśmy do brunetki. 
- Juli poczekasz tu z Timim a ja pójdę po wypis? - dziewczyna z ulgą wypowiadała słowa o którym marzyła od 2 miesięcy bo właśnie tyle Timi leżał  szpitalu. 
- Jasne leć - odparłam i usiadłam na jednym z krzeseł. 
- Juli a gdzie Harry? - chłopczyk usadowił się wygodnie na krześle i spojrzał w moje czy. W środku poczułam coś dziwnego i nie potrafiłam wytłumaczyć dla Timiego racjonalnie całej tej sytuacji. 
- Harry teraz wyjechał i nie wiem kiedy wróci - odparłam i wypuściłam duży haust powietrza z nadzieją, że brunet nie będzie drążył tematu. 
- Mieliśmy zagrać mecz. Obiecał mi to - na twarzy Tima można było zobaczyć smutek. 
- Na pewno jeszcze zagracie - dodałam i poklepałam go po ramieniu. - Wstawaj, Emily już idzie - odparłam i chwyciłam torby oraz chłopca za rękę. Wszyscy we trójkę ruszyliśmy do auta wraz z uśmiechami na twarzy. Na parkingu zorientowała się, że mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
- Emily po drodze wskoczymy na pocztę - odparłam pakując torbę do bagażnika.
- Juli ty nadal piszesz te listy? - dziewczyna spojrzała na mnie ze zmartwieniem na twarzy i wsiadła do auta
- Tak piszę bo wiem, że je czyta - sprostowałam i zajęłam wygodne miejsce kierowcy
- Masz pewność, odpisał ci? - dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Nie - odpowiedziałam cicho i zapięłam pasy.
- Więc po co to robisz? - brunetka spojrzała na mnie i czekała na odpowiedź
- Bo go nadal kocham i nie potrafię o nim zapomnieć. Chcę ale nie potrafię - ostatkami sił zatrzymywałam łzy. Zaciskałam mocno kierownicę i wpatrywałam się w szybę.
- Czas leczy rany - słowa Emi w żaden sposób mi nie pomogły a jedynie sprawił ból. Może ja o nim nie chcę zapomnieć? Może chcę aby nadal został w moim sercu? Sama nie wiem czego już chcę. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam z miejsca kierując się w stronę domu.


 powiedz że
kiedyś uda się
uwolnić duszę mą
z uścisku twoich rąk

..............................................................................

Postarałam napisać się trochę dłuższy ale nie wiem dlaczego bo tylko 2 komentarze są Następny będzie jeśli pojawi się trochę więcej.

Komentujcie :) i do następnego :) 

Teraz nie ma weryfikacji obrazkowej i anonimki  mogą komentować :D

5 komentarzy:

  1. Zdecydowanie najlepszy rozdział!
    Podoba mi się, bo był dłuższy - można się było wciągnąć. No i te retrospekcje - uwielbiam je!
    Plus ogromny za podejście do tematu, za to, że nie traci wiary, że Harry czyta te listy - że jej nie opuścił na 100% bo łączą ich właśnie te listy :)

    Wiem, że moje komentarze liczą się tylko x1, ale pisz dużo i często!

    I dobrze, że Timi wyszedł ze szpitala xD

    OdpowiedzUsuń
  2. wreszcie timi wyszedł.
    juli dobrze nawet sobie radzi. wymyslila sposob na uspienie bolu i tesknoty.
    swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny i dość wzruszający bo Timi po tak długim pobycie w szpitalu wreszcie wróci do domu ^_^
    Juli cały czas nie traci nadziei i pisze, pisze, pisze... listy do ukochanegp <3 Co już jest bardzo wzruszające <3

    Pisz dalej i nie przestawaj, bo roście z ciebie prawdziwa pisarka :*
    Trzymam kciuki :*

    Podlasie rządzi !!! ^_^

    Zapraszam wszystkich do siebie:

    http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny. Dobrze, że można komentować z anonima. Czekan na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochana, nominowałam Cię do VBA, zapraszam :)
    http://sinisterstylesfanfic.blogspot.com/2014/07/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń