Everytime I see your face
My heart takes off on a high speed chase
Now don't be scared, it's only love
Baby, that we're falling in
My heart takes off on a high speed chase
Now don't be scared, it's only love
Baby, that we're falling in
Cała zdenerwowana wcisnęłam guzik i czekałam na windę. Spojrzałam ukradkiem na Harrego, który rytmicznie uderzał w udo. Wiedziałam, że się denerwuje ale nie chce poznać tego po sobie. Nagle jego wzrok spotkał się z moim. Posłałam mu nieśmiały uśmiech i chwyciłam delikatnie za rękę. Charakterystyczny dźwięk zakomunikował, że winda już przyjechała. Oboje weszliśmy do klaustrofobicznego pomieszczenia a brunet wcisną odpowiedni numer piętra. Między nami panowała dobijająca cisza. W gardle miałam blokadę, której nie mogłam przełamać. Jedynie co robiłam do rysowałam na uchwycie różnokształtne smugi. Moje ciało zachowywało się jak opętane. Nie kontrolowałam żadnego ruchu. Chłopak spoglądał na mnie nie wiedząc co zrobić. Czuł się bezradny. Sam doskonale wiedział, że teraz może zdarzyć się wszystko. Nasze całe życie zależy teraz od śwista papieru z wyrokiem na nas. Metalowe drzwi rozsunęły się a ja bez zastanowienia wyszłam czekając na chłopaka na korytarzu. Obskurne korytarze dłużyły się w nieskończoność. Kolejne numery gabinetów zlewały mi się w oczach. Sala numer 320. Stanęłam jak marmur i wpatrywałam się w białe drzwi. Serce chciało opuścić moją klatkę piersiową a ręce dygotały jak oszalałe. Nogi miałam jak z waty a oddech stał się płytki. Zamknęłam powoli powieki i wypuściłam duży haust powietrza. Nagle poczułam ciepłe ręce na mojej talii. Lekko się uspokoiłam i odwróciłam się w stronę Harrego.
- Wszystko będzie w porządku - szepnął mi do ucha i przytuliła z całą czułością.
- A jeśli będę chora ?- zapytałam drżącym głosem. - Boje się - moje paznokcie coraz mocniej wbijały się w plecy chłopaka.
- To i tak nie przestanę cię kochać. Wszystko będzie dobrze. Nigdy cię nie zostawię - jego głos działał jak lek. Delikatnie rozluźniłam uścisk i spojrzałam w jego zielone oczy. Musnęłam jego malinowe usta i posłałam niepewny uśmiech. Nieporadnie odwróciłam się w stronę drzwi i ruszyłam w ich stronę. Drżącą ręką zapukałam i czekałam na odpowiedź. Gdy usłyszałam stłumione "proszę" niepewnie nacisnęłam na klamkę i weszłam do gabinetu.
- Dzień Dobry. Przyszłam po odbiór wyników - powiedziałam siadając na krześle. Lekarz jedynie spojrzał na mnie z pod okularów i zamkną swój laptop.
- Pani....- zawiesił głos czekając na przedstawienie się
- Juliet Lawson - odparłam szybko splatając moje dłonie.
- A tak, tak. Oczywiście wyniki są już gotowe - zaczął i przewracał pojedyncze kartki na sowim biurku. - Muszę Pani powiedzieć, że...- zamilkł i wyją z koperty kilka białych kartek.
- Że.. - przeciągnęłam cała zdenerwowana.
- Pani wyniki są zadowalająco dobre - zakomunikował i podał mi pliczek zszytych kartek. Cała w skowronkach wetowałam niezrozumiałe kartki.
- Nie ma się czym martwić i życzę miłego dnia - doktor nagle wstał i podał mi rękę na pożegnanie. Natychmiastowo uścisnęłam rękę mężczyzny i opuściłam gabinet. Nie zważając na otaczających nas ludzi wbiegłam w Harrego cała uradowana.
- Było trzeba się tak denerwować? - na twarzy bruneta można było zauważyć radość i ulgę.
- Teraz ty - odpowiedziałam i zrobiłam krok do tyłu.
- To tylko formalność - odparł i pocałował mnie w policzek. Gdy zdążyłam się zorientować znikną za drzwiami gabinetu. Moja euforia nie znała granic. Poczułam jak spada mi wielki kamień z serca. Po 20 minutach na poczekalni pojawił się chłopak.
- I jak? - zapytałam podbiegając do niego. Na mojej twarzy wymalowany był uśmiech a w oczach tańczyły iskierki.
- Wszystko w porządku - burknął i objął mnie swoim ramieniem. Bez zastanowienia wpiłam się w jego malinowe usta.
- Tak się cieszę - szepnęłam i wtuliłam się w jego ciepły tors.
- Ja też. Ja też - odpowiedział i masował mnie po plecach.
- Zajdziemy do Timiego? - zapytałam po kilku minutach uścisku.
- Jasne - po tych słowach Harry chwycił mnie za rękę i oboje ruszyliśmy do sali numer 10. "Spacer" po szpitalu minął nam w milczeniu. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod salą chłopca.
- Hej smyku - odparłam głośniej wchodząc do pomieszczenia.
- Juli - krzyknął Tim z uśmiechem na ustach.
- Jak się czujesz? - zapytałam chłopczyka siadając przy jego łóżku. Harry oparł się o ścianę w rogu pokoju i spoglądał na nas z wymuszonym uśmiechem. Lekko mnie zdziwiło jego zachowanie ale teraz nie chcę się kłócić. Nie przy Timim.
- Lekarz mówi, że jestem trochę słaby. Ale moi zdaniem jestem zdrów jak ryba - jego wesoły głosik nigdy się nie zmienił. Mimo choroby nadal jest silny. Mimo, że pozostało mu tylko kilka miesięcy nadal wierzy, że wyzdrowieje.
- To świetnie. Nie wiesz jak się cieszę - moja dłoń delikatnie chwyciła rączkę chłopczyka
- A kiedy będzie mecz? - zapytał z zadowoleniem Timi i spojrzał na Harrego. Mój wzrok również powędrował w jego kierunku. Brunet jedynie wpatrywał się w posadzkę. Myślami błądził gdzieś daleko nie chcąc widocznie wracać.
- Harry ! - krzyknęłam głośniej. Chłopak zdezorientowany spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem.
- Przepraszam ale muszę już iść - staną w postawie prostej i ruszył do wyjścia. Natychmiast wstałam z krzesła i chwyciłam jego ramię zmuszając aby się zatrzymał.
-Co się dziej ? - zapytałam z lekką złością
- Nic, po prostu muszę iść. Zapomniałem, że muszę coś załatwić - bąknął i wyszedł z sali. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w drzwi a następnie wróciłam do chłopca.
......................................................................................
Szkoda, że tak mało osób komentuje. Mam nadzieję, że to się zmieni. Pamiętajcie ilość komentarzy zależy od częstotliwości dodawania rozdziału.
Do następnego :)