środa, 30 lipca 2014

Rozdział 11



Nie zapomnę jak obudziłam się
I chociaż obiecałeś nie było Cię
I chociaż obiecałeś odszedłeś w cień


-Tim! Jestem gotowa! - nagle mój głos rozbrzmiał po pokoju. Skierowałam się do salonu aby zabrać chłopca na obiecany spacer lecz zastała mnie pustka. Z lekkim przerażeniem w oczach rozglądałam się po pomieszczeniu z obawą, że zgubiłam chłopca. Bez zastanowienia pobiegłam do sypialni potykając się o własne nogi. Popchnęłam mocno drzwi a moim oczom ukazał się chłopczyk. Z dużą ulgą odetchnęłam i opadłam na ziemię z lekkim uśmiechem.
- Timi nie strasz mnie tak więcej - odparłam i usiadłam koło niego pocierając o ramię.
- Przepraszam ale strasznie mi się nudziło - burkną i spojrzał prosto w moje oczy.
- Nic się nie stało - dodałam i zauważyłam pogięte zdjęcie w dłoniach bruneta. - Co tam masz? - spytałam wyciągając rękę w stronę papierka.
- Zdjęcie. Znalazłem pod łóżkiem - w tym momencie chłopiec rozwiną fotografię a moim oczom ukazał się Harry. - Czemu go nie ma? Uciekł? - pytania Tima powodowały u mnie ból. Hamowałam się na wszelkie sposoby aby nie uronić ani jednej łzy.
- Wyjechał - odpowiedziałam sucho i czekałam na reakcję.
- A kiedy wróci?- chłopiec nie dawał za wygraną dopytywał się o najmniejsze szczegóły. Odetchnęłam głęboko zabrałam zdjęcie z rąk chłopca i odłożyłam na szafkę. Powoli podniosłam się z łóżka i wyciągnęłam dłoń w stronę chłopca.
- Niedługo - wyszeptałam sama wierząc w kłamstwo. Timi zeskoczył z kanapy i oboje wyszliśmy z pomieszczenia. Słoneczny dzień pozwolił mi zapomnieć o incydencie z rana i zachęcał do cieszenia się z życia. Zajęłam miejsce w pobliskim parku relaksując swoje zesztywniałe ciało czujnie spoglądając na bawiącego się malca na placu zabaw. Odchyliłam delikatnie głowę w stronę nieba i posłałam delikatny uśmiech w stronę chmur. Po paru minutach moja ręka powędrowała w stronę torebki wydostając z niej kartkę i długopis. Zamrugałam kilkakrotnie i wypuściłam duży haust powietrza. Poobracałam długopis zastanawiając się co napisać. W głowie miałam tysiąc myśli na minutę.

Listy numer 300

Harry 

Kłamię wciąż kłamię i wierzę, że wrócisz. Kłamstwa mnie otaczają. Niszczą mnie od środka. 

- Juliet? Tak? - nagle z rozmyśleń wyrwał mnie męski głos. Podniosłam delikatnie wzrok ku górze chcąc ujrzeć osobę, która prawdopodobnie mnie zna. Moim oczom ukazał się przystojny brunet powodując szybsze zabicie serca. Lekko się opanowałam i uniosłam kąciki ust do góry. 
- Tak, Louis. Prawda? - zapytałam dla pewności i podsunęłam się aby udostępnić trochę miejsca.
- Dobrze zapamiętałaś - chłopak zajął koło mnie miejsce i spoglądał na moją sylwetkę. - Jeszcze raz przepraszam za ten wypadek - odparł i podrapał się niezręcznie w tył głowy.
- Nic się nie stało. Gapa ze mnie i tyle - sprostowałam i oboje parsknęliśmy śmiechem. Nagle poczułam dziwne mrowienie wewnątrz mojego ciała a dłonie trzęsły się bez opamiętania. Próby opanowania się szły na marne. W głowie miałam milion myśli, wyobrażeń na sekundę.
- To może w ramach rekompensaty umówisz się ze mną na kawę? - gdy Louis wypowiadał te słowa można było usłyszeć w nim niepewność. Obawę, że się nie zgodzę.
- Z miłą chęcią - odparłam bez jakiegokolwiek zastanowienia.
- To jutro o 18:00? - dopytał i podniósł się z ławki  - tutaj - dodał po chwili
- Jasne - przytaknęłam a po chwili brunet zginą mi z horyzontu. W tym momencie na usta nasuwał mi się uśmiech. Chciałam krzyczeć z radości i skakać bez opamiętania. Zorientowałam się, że przez dłuższy czas trzymam w reku zmiętolony kawałek papieru. Zajęłam dotychczasowe miejsce i rozwinęłam papier.

Lecz teraz z tym kończę. Odcinam się od ciebie. Zaczynam życie od nowa. Życie bez CIEBIE! Żegnaj. 

Juliet

Nagle poczułam ulgę. Zerwałam z przeszłością, która mnie dręczyła. Chcę teraz zacząć od nowa. Żyć pełną piersią. Jemu się udało. Odszedł. Teraz kolej na mnie. Czas stawić czoła przeciwnościom i zaznać szczęścia u boku innego. 
- Timi - krzyknęłam aby odnaleźć chłopca w tłumie rozszalałych dzieci. Brunet ze spuszczoną głową przyszedł na ławkę i z grymasem na twarzy spojrzał na moją osobę. - Musimy wracać - odparłam i chwyciłam go za rękę. 
- A wrócimy tutaj jutro? - zapytał z nadzieją i czekał uparcie aż nie odpowiem. 
- Jasne, jeśli tylko zechcesz - odpowiedziałam i razem ruszyliśmy w stronę domu.
Gdy oboje stanęliśmy pod drzwiami mojego mieszkania na podjazd wjechał dobrze znany mi samochód. Z auta wysiadła Emily wraz z Mikiem. Chłopiec cały w skowronkach podbiegł do siostry i utulił ją ze wszystkich sił. W trójkę podeszli do mnie dziękując za opiekę nad chłopcem. 
- Emily możemy porozmawiać - odparłam zapraszając ją do domu. 
- Yyy jasne. Mike zabierzesz Tima do domu. Juli mnie potem odprowadzi - dziewczyna nie czekając na potwierdzenie weszła do przedpokoju rozglądając się uważnie. 
- Na co tak się przyglądasz?  - zapytałam ze zdziwieniem 
- Kiedyś tu było pełno zdjęć - odparłam dotykając pustej półki. 
- Właśnie kiedyś - sprostowałam i ruszyłam do salonu. Wygodnie rozsiadłyśmy się na kanapie chwilę milcząc. 
- A więc o czym chciałaś porozmawiać? - na twarzy dziewczyny można było znaleźć zniecierpliwienie. 
- Nie wiem od czego zacząć. - zaczęłam ze zmieszaniem na twarzy bawiąc się pierścionkiem na palcu. 
- Najlepiej od początku - parsknęła i czekała na kolejną dawkę informacji. Nie wiem czemu ale zachowanie Emily było jakieś oschłe. To nie była ona. Coś musiało się stać na tym wyjeździe razem z Mikiem. Coś czego nie chciała mi powiedzieć. 
- Poznałam chłopaka. Ma na imię Louis. Zaprosił mnie na randkę. Jutro. - wypowiedziałam na jednym tchu i czekałam na reakcję dziewczyny. 
- Mam nadzieję, że się nie zgodziłaś - nagle w oczach Emi można było zobaczyć złość. 
- Czemu miałam się nie zgodzić? - zapytałam z lekkim zaszokowaniem 
- A co z Harrym ?  Zostawisz go tak ? - te słowa dobiły mnie doszczętnie. Słowa wypowiedziane z ust dziewczyny która była mi bardzo bliska. 
- Przypominam, że to on mnie zostawił! Bez żadnego słowa wyjaśnienia! Ułożył sobie życie na nowo z inną a mnie ma gdzieś! - cała zapłakana krzyczałam na cały pokój nie mogąc się opanować. 
- Nic nie wiesz! - nagle głos brunetki mnie ocucił. Teraz nic nie rozumiałam 
- To wytłumacz mi to! - w tym momencie miałam pustkę w głowie. 
- Przepraszam ale muszę iść - nagle do moich uszu doszedł dźwięk zatrzaskujących się drzwi. Opadłam mimowolnie na łóżko roniąc przy tym łzy. Czy ja się kiedyś od niego uwolnię? Czy zaznam szczęśliwego życia? Za każdym razem gdy wstaję i chcę iść dalej ktoś podstawia mi nogę. I dlaczego tym kimś jest Harry?

........................................................................................................

Nareszcie nowy rozdział. Po wakacjach wróciłam z pustą głową więc dlatego taki ni jaki. 

Ktoś tu jeszcze zagląda? Bo wydaje mi się, że nie. A szkoda. 


Komentujcie!!!

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 10


Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic.
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć.
Bez słów,
bez snów,
łzom nie dać się...
Lecz świat już wie!






2 miesiące później 

List numer 214

Harry...

Nieubłagany czas, który przemyka mi pomiędzy palcami. Minął już miesiąc od kąt Cię nie ma. Stracony miesiąc bez twojego uśmiechu, słowa, pocałunku, ciepła, wsparcia. Tęsknię. To jedyne racjonalne słowo, które mogę tu napisać. Proszę wróć...

Juliet 

Skierowałam głowę w stronę nieba i odetchnęłam głęboko. Po paru sekundach spakowałam wszystkie szpargały do torebki i ruszyłam w stronę dobrze znanego mi miejsca. Popchnęłam masywne drzwi i znalazłam się w błękitnym pomieszczeniu. Z uśmiechem na utach podeszłam do okienka numer 5 i podsunęłam białą kopertę w stronę pani Jordan. Moje kąciki ust poszybowały leciutko do góry a kobieta pokręciła lekko głową.
- Juli nadal piszesz te listy? - spytała z troską na co pokiwałam potakująco głową - Nasza poczta zbije na tobie fortunę - dodała na co lekko się zaśmiałam i odebrałam list z rąk kobiety. Skierowałam się do skrzynki a następnie poprawiwszy spadającą torebkę chciałam się napić mocnej kawy. Przemierzałam miasto w poszukiwaniu kawiarni. Brukowana uliczka zaniosła mnie pod same drzwi małej, przytulnej kawiarenki. Mały dzwoneczek zakomunikował moje przybycie do pomieszczenia. W środku rozchodził się zapach świeżo zmielonej kawy i wypieków. Moje nozdrza pobudziły się do życia a mózg zaczął pracować. Tego mi było trzeba- pomyślałam i podeszłam do lady. 
- Co podać? - miły głos ekspedientki rozbrzmiał po pomieszczeniu. Spojrzałam na kobietę z wymalowanym uśmiechem na twarzy a po sekundzie na listę rozmaitych rodzajów kawy. 
- Poproszę numer 6 - odparłam i wyciągnęłam portfel szykując się do zapłaty. Po paru minutach gorący kubek stał na wyciągnięcie ręki. Zapłaciwszy ekspedientce opuściłam lokal i skierowałam się do pobliskiego parku. Upiłam łyk gorącej kawy czując rozgrzewającą rozkosz w przełyku. Nagle poczułam w torbie telefon, który dzwonił. Bez zastanowienia pochłonęłam się w poszukiwaniach komórki nie zwracając uwagi na drogę. 
- Halo? - odparłam po uporczywych poszukiwaniach 
- Juli, wpadniesz do nas wieczorem? Mike szykuje swoje popisowe danie - do moich uszu doszedł delikatny głos Emily 
- Nie będę wam przeszkadzać. Dziwnie bym się czuła. Wybacz - odarłam i nie czekając na odpowiedz rozłączyłam się. Lekko uśmiechnęłam się sama do siebie przypominając sobie sytuacje gdzie Emi nie chciała przeszkadzać dla mnie i Harrego a teraz role się odwróciły. Mike był opiekuńczy, troskliwy dla Emily. Cieszyłam się jej szczęściem oraz tym, że po tylu cierpieniach z Timim zaznała odrobinę szczęścia. Nagle poczułam przeszywający ból. Moją skórę ogarnęła fala gorąca spowodowana rozlaniem kawy. Ciało spotkało się z brudnym chodnikiem a resztki godności uszyły w niepamięć. Spojrzałam w górę z nadzieją zobaczenia sprawcy całego zdarzenia lecz promienie słoneczne przysłaniały mi jakąkolwiek widoczność. Z trudem przymrużyłam oczy z nadzieją, że mi to pomorze lecz na marne. Byłam zmuszona wstać z pomocą nieznajomego mężczyzny. Gdy otrzepałam się z kurzu, który mnie oblazł spojrzałam w jego oczy. Były hipnotyzujące. Jego wzrok lustrował mnie z dokładnością do milimetra. 
- Następnym razem uważaj jak chodzisz - odparłam z urazą i ruszyłam przed siebie. 
- Poczekaj - jego głos spowodował ciarki na mojej skórze a silna wola uszła w niepamięć. Jak lalka na sznurkach zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę - Jestem Louis. Przepraszam za to - w tym momencie pokazał na wielką, brązową plamę na mojej koszulce powodując u mnie czerwienienie się. W myślach powtarzałam aby się trochę opanować - Byłem zamyślony. Jeszcze raz przepraszam - w jego głosie można było usłyszeć skruchę. Jego ruchy były idealnie przemyślane. Ten styl, szarmanckość. Juli co się z tobą dzieje!- skarciłam się w myślach i od razu moje poliki zalała fala czerwieni jeszcze większej niż dotąd. 
- Nic się nie stało. Juliet - niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę bruneta na co on uścisną ją bardzo delikatnie. 
- Muszę już iść, śpieszę się - powiedział krótko i zanim się zorientowałam stałam sama na środku chodnika z wielką plamą po kawie na ubraniu. Otrząsnęłam się z transu i wróciłam do domu aby doprowadzić się do porządku. Po wzięciu relaksacyjnego prysznica oraz przebrania się w wygodne i świeże ubrania postanowiłam spędzić wieczór w domu unikając niemiłych niespodzianek. Włączyłam telewizor i w towarzystwie miski słodkości oglądałam mój ulubiony film.Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek co mnie bardzo zdziwiło. Kto to jest o tej porze? - powiedziałam sobie w duchu i otworzyłam przymknięte na chwilę oczy ze zmęczenia. Uchylone powieki do góry poraziły promienie słoneczne na co bardzo się zdziwiłam. Zmarszczyłam bezwładnie czoło i podrapałam się po rozczochranych włosach. Rozejrzałam się po salonie w poszukiwaniu mojej komórki. Po sekundzie zauważyłam ją pod sterta rozsypanego popcornu na podłodze. Bez zastanowienia podniosłam go i spojrzałam na godzinę. Następnie wyłączyłam telewizor, który grał całą noc i skierowałam się do drzwi aby otworzyć nieproszonemu gościowi. Ostatnim rzutem oka spojrzałam w lustro na co lekko się przestraszyłam ale było już za późno na jakiekolwiek poprawki. Z wymuszonym uśmiechem otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Mike, Timi oraz Emily.
- Już myślałam, że ciebie nie ma - odparła dziewczyna z lekką ulgą. Trochę zmieszana potrząsnęłam głową i jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w całą trójkę - Halo ziemia do Juli! - przed oczami zamachały mi dwie dłonie na co kilkakrotnie zamrugałam i spojrzałam na Emi.
- Co się stało? -spytałam przerywając ciszę i czekałam w osłupieniu na odpowiedź.
- Nie to znaczy tak. - dziewczyna się miotała nie wiedząc jak zacząć rozmowę.
- Słuchaj Juli jesteś naszą ostatnią deską ratunku. Nie mamy z kim zostawić Timiego a mam kilka spraw do załatwienia - inicjatywę przejął Mike widząc zakłopotanie u swojej dziewczyny
- Tak, ja z Harrym też miałam sprawy do załatwienia i wiem jak to się  kończyło - powiedziałam z irytacją w głosie kasując wszystkie uśmiechy z twarzy moich gości.
- Juli! - krzyk brunetki trochę mnie ocucił - To nie moja wina , że zostawił cię chłopak i z tego powodu reszta świata nie może pobyć trochę sama - lekko się zmieszałam bo wiedziałam, że dziewczyna ma racje.
- Tak wiem, przepraszam - odparłam cicho nie chcąc aby ktoś to usłyszał
- O to świetnie wpadniemy wieczorem po Timiego bawcie się dobrze - zanim się zorientowałam dwójka zakochanych siedziała w samochodzie machając nam na pożegnanie
- Jak to wieczorem! Emily! Zamorduję cię! Słyszysz?! - moje krzyki szły na marne bo odgłos silnika zagłuszał wszystko co działo się wokół. Spojrzałam bezradnie na Tima i chwyciłam go za rękę prowadząc do salonu.
- Wiem, że nie chcesz się mną opiekować bo masz swoje plany. Ty idź  a ja tu posiedzę sam -  na te słowa poczułam się jak skończona kretynka. Nie wiedziałam, że moje słowa mogą kogoś aż tak urazić i spowodować uczucie odrzucenia.
- Nie mów tak. Wcale tak nie myślę i bardzo się cieszę, że spędzimy dziś razem cały dzień - klęcząc przed chłopcem pocierałam o jego dłonie wywołując u niego uśmiech. - Poczekaj tu na mnie ja za kilka minut wrócę i potem razem gdzieś wyjdziemy, dobrze? - w oczach chłopca widziałam iskierki. Zamknięty w czterech ścianach z obawy na nawrót choroby był przybity i smutny. Kochał zabawę na podwórku i kontakt z dziećmi lecz ta cholerna choroba mu to zabrała.
- Zgoda - odparł bez zastanowienia  i na znak podzięki uścisną mnie najmocniej jak się da.

........................................................................

Przepraszam, że taki ni jaki i trochę krótki ale jakoś nie szło mi pisanie.

Dzięki za komentarze.
I niestety następny rozdział będzie dopiero za dwa tygodnie czyli gdzieś na początku sierpnia bo jadę na wakacje :) 

Do następnego :)

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział 9


Radzę sobie świetnie
przecież wiesz
tylko w snach powraca
myśl że tam
na dnie!

 Został twój ślad
głęboko tam
wciąż twoja uśmiechnięta twarz
tam na dnie

został twój ślad
i wielki żal
bo świat się pomylił
świat się pomylił !

Zaparkowałam pod szpitalem cała w nerwach. Zlustrowałam cały budynek i głęboko wzdychając weszłam do środka. Mijałam sale w których widziałam ból, rozpacz i strach. W głowie miałam tylko jedno. Dlaczego byłam taka głupia? Jak mogłam postawić na szali swoje życie przez jakiegoś chłopaka. Jakiegoś? Dobrze powiedziane. Chłopaka z którym spędziłam prawie dwa lata. Z którym wiązałam przyszłość. Pojedyncza łza zakręciła mi się w oku, którą natychmiastowo wytarłam. To przeszłość. Pomyłka. Czas żyć dalej. Gdy stanęłam pod salą Timiego zajrzałam niepewnie w szybę. Moim oczom ukazał się chłopak bawiący się ze swoją siostrą. Byli tacy szczęśliwi. Na ten widok na mich ustach pojawił się uśmiech. Delikatnie opuszkami palców dotknęłam szyby i patrzyłam na rozbawione dzieci, które cieszyły się pokonaniem choroby. Po paru minutach postanowiłam wejść do sali. Niepewnie podeszłam do łóżka chłopaka i przywitałam się z nim serdecznym uśmiechem. 
- Juli! W końcu przyszłaś - chłopak od razu wpadł mi w ramiona. - Dlaczego nie przychodziłaś? - pytanie Timiego trochę sprawiło mi kłopotu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wpatrywałam się w bruneta szukając w głowie jakiejkolwiek wymówki. 
- Juliet była trochę chora i nie chciała cię zarazić - inicjatywę przejęła Emily, która wyczuła moje zmieszanie. Popatrzyłam na nią mówiąc niemo "dziękuję" a małego poczochrałam po głowie powodując u niego lekki grymas. 
- Ale teraz jesteś zdrowa? - zapytał z troską 
- Jasne. Teraz czuję się świetnie - aby odpowiedzieć na to pytanie dla chłopca ukucnęłam by być z nim na równi. Chwyciłam za jego dłonie i pocałowałam w policzek. Timi nie kryjąc się szybko starł ślad błyszczyku z policzka powodując u mnie lekki śmiech. Po chwili usiadłam obok Emily i czekałam na rozwój sytuacji. Brunetka unikałam mego wzroku co powodowało u mnie lekkie zmieszanie. 
- Juli wiesz, że za tydzień wychodzę! - chłopak przerwał  tą krepującą ciszę. Spojrzałam na niego wyrywając się z transu. 
- Coś mówiłeś? - spojrzałam na chłopca, który akurat przeglądał książkę.
- Timi, Juli jest chyba zajęta własnymi sprawami i powinna iść - gdy chłopczyk chciał powtórzyć nowinę brunetka wyprzedziła go i spojrzała na mnie srogo. Do moich oczu napłynęły pojedyncze łzy. Powoli podniosłam się z krzesła i kierowałam się do wyjścia. Otarłam mokre strużki z policzków i ruszyłam w stronę szpitalnego parku. Usiadłam na jednej z pobliskich ławek. Słońce ogrzewało moją twarz a ptaki umilały czas. Powoli zamknęłam powieki i miałam chęć się zrelaksować. W pewnym momencie moją głowę pochłonęły wspomnienia.
~~*~~

-Juliet? - paraliżujący głos rozbrzmiał po pomieszczeniu - Co robisz? - nagle poczułam jak ktoś delikatnie pieści wgięcie w mojej szyi.
-Nic takiego - odparłam gwałtownie zamykając lekko sfatygowaną książkę.
- Widziałem, że coś piszesz - nagle jego ciepła ręka powędrowała w jej kierunku. Nie mogłam pozwolić aby przeczytał jej zawartość i natychmiast odsunęłam ją w kąt biurka. - Tajemnica? - zapytał pokazując szereg swoich biały zębów. Delikatnie pokiwałam głową i zagryzłam dolną wargę. Silne dłonie Harrego powędrowały na moją talię a ja rozpuściłam się w jego objęciach. Obdarowywał mnie delikatnymi pocałunkami tak, że pragnęłam więcej i więcej.

~~*~~

- Mogę budzić się tak codziennie - odparłam po minucie ciszy. Wplątałam moje delikatne palce w jego idealne loki. 

- Nie kuś - zamruczał. Jego ciepłe wargi muskały moje ramię wprowadzając mnie w nieopisaną rozkosz. Lekko zachichotałam wymigując się od kolejnych pieszczot. 

- Co masz na myśli? - zapytałam niepewnie patrząc w jego zielone jak łąka oczy. 
- Powiedz tylko słowo a to zrobię
~~*~~

- Wszystko będzie w porządku - szepnął mi do ucha i przytuliła z całą czułością.
- A jeśli będę chora ?- zapytałam drżącym głosem. - Boje się - moje paznokcie coraz mocniej wbijały się w plecy chłopaka.
- To i tak nie przestanę cię kochać. Wszystko będzie dobrze. Nigdy cię nie zostawię 
Po moich policzkach spływały strugi niepohamowanych łez. Nie mogłam się opanować. Ból rozdzierał mnie od środka. 
- I tak nie przestanę cię kochać? Nigdy cie nie zostawię? - powtórzyłam pod nosem kpiąc z jego obietnic. - Nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo - dodałam i wyciągnęłam kawałek kartki i długopis. Pisząc list do chłopaka moje łzy moczyły kartkę. Atrament rozmazywał się pod każdą kroplą słonej cieczy. Gdy postawiłam ostatnią kropkę skierowałam się na pocztę aby wysłać list. Podeszłam do skrzynki na listy i poprosiłam w duszy aby ten list do niego doszedł. Powoli odchodziłam z miejsca gdy w mojej torebce zadzwonił telefon. Szybko odszukałam komórkę i bez zastanowienia odebrałam. 
- Emily tak się cieszę, że zadzwoniłaś - gdy usłyszałam głos brunetki ucieszyłam się jak małe dziecko. 
- Przepraszam tym razem ja nie powinnam cię wypraszać - w jej głosie można było usłyszeć skruchę. 
- Nic się nie stało - odparłam i zatraciłam się w rozmowie z dziewczyną. Zwierzyłam się jej ze wszystkiego. 

Tydzień później

List numer 54 

Drogi Harry...

Kolejny list tworzył się spod atramentu mojego długopisu. Tym razem opowiadałam mu cały wczorajszy dzień. Pomagało mi to. Czułam, że Harry jest ze mną lecz wyjechał na pewien czas. Po 20 minutach zaadresowałam kopertę tam gdzie ostatnio go widziałam czyli w rodzinnym domu. Kopertę schowałam do torebki i szybko ruszyłam pod szpital aby odebrać Emily oraz Timiego. Zaparkowałam na parkingu i ruszyłam pod salę chłopca. Gdy byłam już na piętrze Timi wbiegł w moje ramiona uradowany od ucha do ucha. Zadowolona utuliłam chłopca a po chwili chwyciłam za rękę i razem podeszliśmy do brunetki. 
- Juli poczekasz tu z Timim a ja pójdę po wypis? - dziewczyna z ulgą wypowiadała słowa o którym marzyła od 2 miesięcy bo właśnie tyle Timi leżał  szpitalu. 
- Jasne leć - odparłam i usiadłam na jednym z krzeseł. 
- Juli a gdzie Harry? - chłopczyk usadowił się wygodnie na krześle i spojrzał w moje czy. W środku poczułam coś dziwnego i nie potrafiłam wytłumaczyć dla Timiego racjonalnie całej tej sytuacji. 
- Harry teraz wyjechał i nie wiem kiedy wróci - odparłam i wypuściłam duży haust powietrza z nadzieją, że brunet nie będzie drążył tematu. 
- Mieliśmy zagrać mecz. Obiecał mi to - na twarzy Tima można było zobaczyć smutek. 
- Na pewno jeszcze zagracie - dodałam i poklepałam go po ramieniu. - Wstawaj, Emily już idzie - odparłam i chwyciłam torby oraz chłopca za rękę. Wszyscy we trójkę ruszyliśmy do auta wraz z uśmiechami na twarzy. Na parkingu zorientowała się, że mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
- Emily po drodze wskoczymy na pocztę - odparłam pakując torbę do bagażnika.
- Juli ty nadal piszesz te listy? - dziewczyna spojrzała na mnie ze zmartwieniem na twarzy i wsiadła do auta
- Tak piszę bo wiem, że je czyta - sprostowałam i zajęłam wygodne miejsce kierowcy
- Masz pewność, odpisał ci? - dziewczyna nie dawała za wygraną.
- Nie - odpowiedziałam cicho i zapięłam pasy.
- Więc po co to robisz? - brunetka spojrzała na mnie i czekała na odpowiedź
- Bo go nadal kocham i nie potrafię o nim zapomnieć. Chcę ale nie potrafię - ostatkami sił zatrzymywałam łzy. Zaciskałam mocno kierownicę i wpatrywałam się w szybę.
- Czas leczy rany - słowa Emi w żaden sposób mi nie pomogły a jedynie sprawił ból. Może ja o nim nie chcę zapomnieć? Może chcę aby nadal został w moim sercu? Sama nie wiem czego już chcę. Odetchnęłam głęboko i ruszyłam z miejsca kierując się w stronę domu.


 powiedz że
kiedyś uda się
uwolnić duszę mą
z uścisku twoich rąk

..............................................................................

Postarałam napisać się trochę dłuższy ale nie wiem dlaczego bo tylko 2 komentarze są Następny będzie jeśli pojawi się trochę więcej.

Komentujcie :) i do następnego :) 

Teraz nie ma weryfikacji obrazkowej i anonimki  mogą komentować :D